Strona główna 

ZB nr 8-9(38-39)/92, sierpień-wrzesień '92
file:///D:/carnival/ekologia/basia/1984.txt

O "FILOZOFOWANIU" W RAMACH MANIFESTACYJNEJ ŚWIADOMOŚCI EKOLOGICZNEJ CZYLI O KSIĄŻCE H. SKOLIMOWSKIEGO

Idea ekologiczna jeszcze do niedawna nie miała w Polsce swojej filozoficznej wykładni. Pierwszą osobę, która poświęciła się realizacji tego zadania jest prof. Skolimowski. Z jego inicjatywy powstała w marcu tego roku pierwsza na świecie katedra ekofilozofii na Politechnice Łódzkiej. W ubiegłym roku zaś ukazała się jego niewielka acz ważna w tym kontekście książka pt. "Ocalić Ziemię. Świt filozofii ekologicznej". Pozycja ta, jak pisze autor we wstępie, "jest zarysem nowej filozofii, która jest holistycznie i ekologicznie wrażliwa". Do niej odnosić się będzie poniższy tekst skupiający się szczególnie na stronie metodologicznej (chodzi raczej o uwagi do samej koncepcji niż o treści, które jednak wiążąc się ze sposobem ich ujęcia, nie mogą być pominięte).

Dzisiejsze znaczenie nazwy "ekologia" jest częściowo nieadekwatne do greckiego źródłosłowia. Etymologia wiąże je przede wszystkim z poznaniem (logos, episteme) w odróżnieniu od wytwarzania (poiein). Obecnie uznać ją można również za nazwę "zaangażowaną" o charakterze pragmatyczno- manifestacyjnym. Takie przesunięcie semantyczne - z poznania środowiska na ochronę środowiska, mogło wpłynąć - jak się zdaje na rozumienie samej ekofilozofii. Dobre odczytanie współczesnego znaczenia nazwy "ekologia" nie gwarantuje odpowiedniej wykładni filozoficznej. Jeżeli nowe pojęcie ekologii ma łączyć stary i współczesny jej sens to potrzebny jest dla niej nowy odpowiednik słowny. Takim trafnym w języku polskim wyrażeniem może być "idea ekologiczna", idee bowiem można poznawać i wcielać w życie. Pierwszy Platon uczynił je przedmiotem poznania, a późniejsi mieli je też za punkt wyjścia w działaniu. Nie tylko jak widać język, ale i filozofia przemawiają za tą nazwą.

Czy jeśli ekologia ma charakter pragmatyczno- manifestacyj- ny to ekofilozofia ma być do niej podobna? Autor "Ocalić Ziemię" zdaje się na to pytanie odpowiadać twierdząco, a jeżeli tak, to o poglądach jego powiedzieć można, że są wyrazem manifestacyjnej świadomości ekologicznej zawierającej elementy obok filozoficznych - naukowe, polityczne, religijne oraz subiektywne (emocjonalne).

Zarysowana przez H. Skoliomowskiego myśl ekofilozoficzna zamyka się, ściśle biorąc, w kilku zasadach i jednej definicji. Spośród większej ilości zasadniczych tez autor wybrał i przybliżył (nie wiedzieć czemu) tylko trzy, a mianowicie:

  1. "Nie pozwól aby twój umysł stał się koszem na śmieci!"
  2. "Nie ma ocalenia dla Ziemi bez zmiany naszej świadomości!"
  3. "Bądź zdeterminowany i uparty w obronie czystości swojego umysłu!"

Wszystkie one, jak jeden mąż, nadają się na hasła lub odezwy demonstracyjne i chyba tylko to je łączy - wykrzyknik. Druga z nich, formalnie rzecz ujmując, w ogóle nie może być nośnikiem treści przedstawianej dziedziny, ale tylko warunkiem jej uprawiania (poziom metaprzedmiotowy); pierwsza i trzecia zaś są synonimicznym sformułowaniem w gruncie rzeczy jednej zasady, która zresztą o tyle miałaby sens, o ile określiłoby się pojęcie owych "nieczystości umysłowych", kontekst bowiem w tym zakresie nie daje żadnych wskazówek.

Przedstawiona w dalszej kolejności definicja przybrała dwuczęściową postać widoczną w następującym do niej komentarzu: jeśli można się zgodzić z autorem, że ekofilozofia jest poszukiwaniem racji naszego przyjaznego stosunku do natury, to zupełnie niezrozumiałe jest sformułowanie, że uprawianie jej polega na przyjaznym odnoszeniu się do własnej i innych form życia. Czy któryś z aktów (zachowań) moralnych może stanowić o filozofii (?), czy metody jej uprawiania, jako wyznaczniki naukowości są tu niepotrzebne (?) - pytania te nie powinny pozostać bez odpowiedzi.

Po zasadach i definicji H. Skolimowski zestawia i omawia "mandale filozofii dzisiejszej i ekologicznej". W tym nietypowym porównaniu ekofilozofii przedstawiona zostaje tylko myśl analityczna. Z całego bogactwa współczesnych typów podejść i rozwiązań nie zauważone zostały chociażby fenomenologia i neoscholastyka, procesualizm, neomarksizm, hermeneutyka i inne. Co do tradycji, autor odcina się, expresis verbis, jedynie od mechanicyzmu, nie wspominając ani o tym, co było przed Kartezjuszem, ani o tym, co było po F. W. Schellingu, który chyba jako pierwszy podjął próbę myślenia holistycznego.

To, czego powinien szukać czytelnik w książce "Ocalić Ziemię", tzn. ukrytycznionej odpowiedzi na pytanie: na mocy czego mamy się do przyrody godnie odnosić, co usprawiedliwia (teoretycznie) taki stosunek - w niej niestety nie znajduję. (Jest to chyba zresztą największy zarzut, jaki można postawić autorowi). Napotyka zaś dygresyjne omówienie takich zagadnień jak: widzenie "świata jako sanktuarium", "świętość ycia", "duchowość ekologiczna", "wychowanie dla realnego świata", "zielona" nadzieja w polityce i inne. Na przykład twierdzenie o świecie jako sanktuarium domagającym się dla siebie czci sugeruje od strony założeń szeroko zakrojone panteistyczne (a przynajmniej panenteistyczne) rozstrzygnięcia, natomiast od strony wniosków niemalże wprost ideę zbawienia przez ekofilozofię, skoro ma być ona "religią powszechną". H. Skolimowski słowem nie wspomina o żadnej konkretnej religii i może dlatego mimowolnie czytelnikowi w tym miejscu nasuwa się skojarzenie z pewnego rodzaju gnozą ekologiczną.

Wspomniane religijne oraz psychologiczno-polityczne akcenty znajdując się w ramach książki są - jak się zdaje - integralną część dziedziny prof. H. Skolimowskiego. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to dla nieco wyrobionego czytelnika będzie się ona musiała wprost utożsamiać ze światopoglądem (podniesionym nawet do roli ideologii) oraz z instrumentalizowaniem wszelkich dociekań typu istotnościowego. Czym innym jest wyżej wspomniana idea ekologiczna oparta na odpowiednim światopoglądzie (ideologii), a czym innym ekofilozofia, a to przede wszystkim ze względu na odmienność celów - pierwsza chce zmienić rzeczywistość, druga jedynie (albo aż) świadomość. Czy tego ostatniego można dokonać dając wyraz swojej manifestacyjnej świadomości, w ramach której filozofowanie polegałoby na niekrytycznym przyjmowaniu zasad lub na niepodaniu głębszych uzasadnień racji naszego przyjaznego stosunku do natury czy w końcu na podporządkowaniu "wyższym", pragmatycznym celom. Każdy typ myślenia potrzebuje odpowiedniej metody oraz niezależności, bez tego - ginie!

Dariusz Sołtys
Wioślarska 3
16-300 Augustów




ZB nr 8-9(38-39)/92, sierpień-wrzesień '92

Początek strony