Strona główna 

ZB nr 8-9(38-39)/92, sierpień-wrzesień '92
file:///D:/carnival/ekologia/basia/1984.txt

TAMA TAMIE CZYLI MAŁE JEST LEPSZE

Budowa zapory wodnej na Dunajcu w Czorsztynie skazuje przyrodnicze i kulturowe zabytki Pienin na zagładę. Wyrok wydano w 1968r. Jak na ironię finansować tę inwestycję ma budżet Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Od 1976 budowa ruszyła. Poruszyły się także sumienia ekologizującej części społeczeństwa. Od końca lat osiemdziesiątych czynnie zaczęła protestować młodzież, blokując drogi dojazdowe do budowy. Wydawać by się mogło, że jest to dylemat między racjami gospodarczymi a przyrodniczymi.

Czy jednak rzeczywiście?

Zwolennicy budowy podkreślają pozytywne aspekty tamy: rola przeciwpożarowa oraz retencyjna, tzn. gromadzenie wody w czasie fali powodziowej oraz powolne jej oddawanie w czasie suszy. Dodatkowo uzyskiwano by energię elektryczną.

Powyższe zyski ekonomiczne i gospodarcze okupione zostaną poważnym zniszczeniem roślinności pienińskiej oraz zabytków kulturowych. Po najwyżej 100 latach zbiornik całkowicie zostanie zamulony i straci swoje pozytywne cechy. Pozostanie nieodwracalnie zmieniony krajobraz Pienin. Czy warto i czy jest to konieczne?

Tama w Czorsztynie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, fragmentem większego problemu. Protest przeciw tamie w Czorsztynie jest również protestem przeciw dewastacji Bagien Biebrzańskich, ususzaniu torfowisk, dewastowaniu niemalże całego kraju.

Wszystkiemu winna jest błędna ocena rzeczywistości. Winna jest fałszywa filozofia. Ale zacznijmy od początku...

Chcąc bronić się przed powodziami niszczącymi ludzki dobytek zaczęto prostować i meliorować rzeki oraz rzeczki. Wydawało się, że przyczyną powodzi jest zbyt wolne spływanie wody w krętych i nie uregulowanych ciekach. W konsekwencji regulacji rzek wzrosło zagrożenie powodziowe w dolnych odcinkach cieków!!! Chcąc się przed tym ratować konieczne jest budowanie zbiorników retencyjnych i tam. Zamknięte koło. Im więcej melioracji, tym większe zagrożenie powodziowe, tym więcej potrzeba budować tam. Dodatkowo odwodnione tereny odległe od zbiorników zaporowych cierpią na brak wody...

Bezduszna i bezmyślna maszyna melioracyjna uregulowała cieki nawet już w wielu lasach! To już surrealizm! Zniszczono naturalne biocenozy zastępując je sztucznymi rowami. To nie tylko brzydszy krajobraz, lecz i brak siedlisk dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Czy jest to gospodarcza konieczność? Absolutnie nie!!!

Swego czasu zdecydowano się osuszyć fragment Bagien Biebrzańskich w celu uzyskania łąk kośnych. W rezultacie kombinat Wizna produkuje najdroższe siano w Europie. Zamiast więc zysków tylko straty - pomijając straty przyrodnicze. W wielu miejscach osuszono torfowiska. Jednakże gleba torfowa szybko wietrzała i... nie było ani torfowiska, ani pola uprawnego! Obłędna melioracja wszystkiego i wszędzie to nie tylko straty przyrodnicze. To także bardzo wymierne straty gospodarcze. A straty te wynikają z zaburzeń w funkcjonowaniu krajobrazu ekologicznego, osuszając torfowisko osusza się jeszcze bardziej okoliczne pola uprawne. Ujemne skutki jednostronnej melioracji polegającej na odwodnieniu, wyjątkowo jaskrawie uwidoczniły się w br. w postaci klęski suszy. Niby woda jest, lecz szybko wiosną spływa i brak jest jej w sezonie wegetacyjnym. W niczym nie pomogą wielkie tamy i zapory.

Alternatywą gigantomanii są małe zbiorniki młyńskie, nie uregulowane rzeki i rzeczki, zalesione zlewnie.

Zagrożenie powodziowe pojawiło się w momencie wycięcia lasów w górach i w całym kraju. Tak więc, aby zabezpieczyć się przed powodziami, konieczne jest ponowne zalesienie wielu obszarów oraz maksymalne spowolnienie spływu wody w ciekach. Zamiast więc prostować, lepiej jest tworzyć wiele małych spiętrzeń i wydłużać rzeki. Zlikwidowanie wielu małych młynów i hydroelektrowni było socjalistyczną głupotą nie tylko ekonomiczną, lecz i ekologiczną.

Kryzys gospodarczy ma swoje pozytywne skutki. W końcu zabrakło pieniędzy na melioracje (czytaj: odwadnianie kraju). Może w tym czasie państwo "pójdzie po rozum do głowy". Jedynymi sprzymierzeńcami są bobry. Ich tamy spiętrzające są wprost bezcenne. Są małe i nie niszczą krajobrazu. Szkoda tylko, że bobrów w Polsce jest tak mało. Reintrodukcja bobra jest w tym sensie nie tylko zabawą nawiedzonych przyrodników, lecz wymiernym i tanim przedsięwzięciem gospodarczym. Żeby to jednak zrozumieć, trzeba zmienić filozofię i sposób myślenia.

Alternatywą dla wielkich zapór są liczne małe zbiorniki i zalesiony krajobraz. Koniecznie trzeba zaniechać osuszania wszelkich torfowisk, które niczym gąbka utrzymują wyższy poziom wód gruntowych. Być może ostatnie suche lata i wynikające z tego wymierne straty w rolnictwie skłonią do przemyślenia i porzucenia błędnego sposobu myślenia.

Pod względem przyrodniczym i gospodarczym lepsze i tańsze są małe spiętrzenia niźli ogromne zapory. Małe jest nie tylko piękne. Małe jest także lepsze i efektywniejsze!

A więc tama tamie w każdym miejscu naszej Ojczyzny!

Stanisław Czachorowski

* * * * *

Sekcja Ekologiczna MK nr 400 przy Zarządzie Regionu Wielkopolska NSZZ "Solidarność"
Zamkowa 1/2, Poznań
Komisja Krajowa NSZZ "S" Gdańsk

"Gazeta Wyborcza" z 16.7.92 doniosła o tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w okolicach tamy czorsztyńskiej: ciężarówka pracująca na budowie tamy skierowana została przez kierowcę w protestujących ekologów i przedstawicieli grup alternatywnych. Wiemy, że cztery osoby w stanie ciężkim zostały odwiezione do szpitala.

Nie chcemy zajmować się słusznością lub niesłusznością budowy tamy i jej blokady - działamy przecież w Wielkopolsce - niemniej niedopuszczalnym zjawiskiem jest takie traktowanie ekologów z innych związków i organizacji.

Członkowie naszej Sekcji wyrażając swoje oburzenie w związku z wydarzeniami w Czorsztynie, domagają się jednocześnie od przedstawiciela KK NSZZ "S" ds. Ekologii z Biura Spraw Społecznych zajęcia zdecydowanego stanowiska, wyrażającego protest przeciwko podobnym praktykom.

Nie możemy pozwolić, by ekolodzy w naszym - wolnym i sprawiedliwym - kraju byli tak bestialsko traktowani, bez względu na to, czy zgadzamy się z nimi czy też nie.

Uważamy, że Związek powinien w swym stanowisku domagać się:

Uważamy, że dotychczasowy poziom informacji jedynie dezinformuje opinię publiczną, a jako że jest to sprawa istotna dla całego kraju - wszyscy powinni o tym wiedzieć.

Uważamy bowiem, że jeśli przed sądami stają ekolodzy walczący o ochronę środowiska i są karani, to tym bardziej karani powinni być sprawcy tego bandyckiego napadu.

Sądzimy, że zadośćuczynienie wyrządzonym cierpieniom jest koniecznością.

Zaznaczamy, że przedstawione tutaj propozycje są naszymi postulatami.

Przewodniczący Sekcji Ekologicznej "S" przy ZRW Tadeusz Kowalski Z-ca Przewodniczącego Sekcji Krzysztof Mączkowski

Do wiadomości:

Ruch "Wolność i Pokój" - Kraków;
Tygodnik "Solidarność";
Zielone Brygady - Pismo Ekologów;
Gazeta Wyborcza.


ZB nr 8-9(38-39)/92, sierpień-wrzesień '92

Początek strony