Strona główna 

ZB nr 10(40)/92, październik '92

"GŁOS MAJĄ KOBIETY" - PIERWSZA KSIĄŻKA POLSKICH FEMINISTEK

Nareszcie! Pierwszą w Polsce książkę napisaną przez polskie feministki, świeżą jeszcze i ciepłą, można już kupić w kilku krakowskich księgarniach (a niedługo, miejmy nadzieję, pojawi się też w innych miastach). Wydana przez krakowskie feministki, opatrzona słowem wstępnym Anny Titkow i notą o autorkach, składa się z 9 tekstów feministycznych. Książka ta jest owocem feministycznych sesji odbywających się raz w roku w marcu na Uniwersytecie Jagiellońskim, organizowanych przez Sławkę Walczewską.

Srodze zawiodą się na tej pozycji wielbiciele jaskrawo kolorowych okładek i poszukiwacze sensacji seksualno-obyczajowych. Autorkom książki nie chodzi o wywołanie skandalu głoszeniem szokujących haseł i nawoływaniem do wytępienia wszystkiego, co męskie. Tego, kto spodziewa się po lekturze potwierdzenia obiegowego stereotypu, jakoby feministki (po trzykroć tfu!) były rozhisteryzowanymi i krzykliwymi, żądnymi krwi wariatkami, spotka rozczarowanie. Autorki dzielą się z nami swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat sytuacji kobiet we współczesnej Polsce, jej obrazu w filmach Wajdy, na temat ustawicznych prób ograniczenia prawa kobiety do stanowienia o swoim życiu poprzez mitologizowanie i przypisywanie jej roli wyłącznie pasywnej. O micie masochizmu kobiecego opowiada interesująco Barbara Limanowska w tekście o ironicznym tytule "Między nami masochistkami". Na przykładzie pisarstwa Eriki Jong i Marii Nurowskiej autorka prezentuje dwa sprzeczne ze sobą sposoby pojmowania świata: feministyczny i antyfeministyczny. Również o mitach - o micie kobiety w polskiej kulturze - mówi tekst Magdy Monczki-Ciechomskiej. Z tekstu Sławki Walczewskiej "O potrzebie historii kobiecej" dowiemy się nie tylko o możliwości odróżnienia her-story od dotychczasowej his-story, lecz także o przekonaniu Husserla, że "kobietom nie wypada się habilitować". Nie wypada im też robić wielu innych rzeczy, np. decydować o ilości swojego potomstwa, być zbyt aktywną zawodowo czy politycznie, a nawet malować obrazy, o czym był zapewne głęboko przekonany współczesny konserwator obrazu "najwcześniej datowanej polskiej malarki" Agnieszki Piotrkowczyk - który podpis na namalowanym przez nią obrazie po prostu zniszczył. Opowiada o tym - i nie tylko o tym - Ewa Toniak w tekście pt. "Tylko nie feminizm". Do dyskusji na temat aborcji w sposób oryginalny dołącza swój głos Maria Ciechomska: przedstawia nam "Małą historię aborcji". Dochodząc chronologicznie do polskiej współczesności autorka wskazuje na rzeczywisty powód, dla którego Kościół i konserwatyści kryminalizują aborcję: chodzi tu według niej nie tyle o morale i zdrowie kobiety, co o niebezpieczeństwo, w jakim znalazłby się patriarchalny porządek społeczny, gdyby kobiety mogły swobodniej decydować o sobie.

Wspólny dla tekstów zgromadzonych w książce jest ich feministyczny charakter; nie wszystkie autorki jednak są tego samego zdania na temat szans feminizmu w dzisiejszym społeczeństwie polskim. Podczas gdy Anna Titkow wysuwa w przedmowie hipotezę "specyficznej dla naszych warunków feministycznej świadomości" kobiet polskich, autorka ostatniego tekstu dystansuje się od tego poglądu, nazywając zbliżone do niego stanowisko "niepoprawnym optymizmem". A więc - zielone czy czerwone światło dla feminizmu? Doświadczenia ze sprzedaży książki "Głos mają kobiety" księgarniom i bezpośrednio czytelnikom i czytelniczkom są różne, chociaż w większości pozytywne. Oto zanotowane reakcje: "Wszystkiego trzeba spróbować!" - "Ja tam całe życie za siebie samą walczyłam, feministką nie jestem, ale poproszę pięć egzemplarzy." - "Wie pani, mnie to feminizm śmieszy." - "Oczywiście, że trzeba coś robić w końcu, bardzo dobrze, że nareszcie kobiety same coś napisały. W tych kobiecych pismach to tylko jest jak jabłko albo ogórka pokroić i sobie na twarz położyć, żeby była dobra maseczka na cerę. Albo przepisy kulinarne ciągle drukują, a od czego jest książka kucharska?" - "O, coś kobiecego po polsku! Ja to dotychczas mogłam czytać takie książki tylko po niemiecku." - "A panie tu jeszcze będą przez chwilkę? To bym skoczyła do koleżanki pożyczyć pieniądze, bo nie mam przy sobie." - "...chichichi, a ja jestem antyfeministką, chichichi..." - "Bardzo ciekawe. Oj, chyba na starość feministką zostanę." - "No, teraz to i córkę będę buntować, niech ojciec obiad gotuje." - "Sprzedawajcie, panie, sprzedawajcie, niech się jak najwięcej dziewczyn w końcu dowie, o co w tym wszystkim chodzi. Jak im chodzą po głowie i chcą na sznurku prowadzić". W czasie bezpośredniej sprzedaży ze stolika zostały ukradzione dwa egzemplarze. Z jednej strony to brzydko, a z drugiej - cieszy fakt tak żywiołowego zainteresowania feminizmem!...

"Głos mają kobiety" jest jako pierwsza książka polskich feministek wydarzeniem na polskim rynku wydawniczym. Jednak ze względu na słowa umieszczone już pod tytułem - "teksty feministyczne" - nie należy spodziewać się zachwyconych recenzji po panach krytykach, na których słowo feminizm zadziała niechybnie jak płachta na byka. Słychać już zgrzyt zębów i piór ostrzonych w celu obśmiania książki feministek. Słychać też nerwowy chichot pań bojących się narazić swoim panom i władcom poprzez podejrzenie o konszachty z feministkami. I słowa moralnego potępienia ze strony Kościoła, Patriarchy naszego.

Warto jednak zdać się na siebie i przeczytać co kobiety, polskie feministki, mają do powiedzenia.

Beata Kozak
Hirschberger Str.58-64
Zi. 40-603
53 Bonn 1
Książkę można zamówić pisząc na adres: Convivium, Syrokomli 19b/20, 30-102 Kraków. Cena - 14 tys. zł. plus porto.

*) Gra słów: "his-story" (ang. history) to "jego historia" i po prostu "historia", - her-story" to "jej historia".


ZB nr 10(40)/92, październik '92

Początek strony