Strona główna 

ZB nr 10(40)/92, październik '92

PIOSENKA NAIWNA O OCHRONIE ŚRODOWISKA CZYLI O MOICH PODRÓŻACH Z IGO TELEHUNEM PO KRAJU

Będzie temu rok czy dwa,
Igo - kumpel mój - i ja,
tak po prostu
wędrując poprzez kraj,
znaleźliśmy rzeki brzeg,
co śmierdziała tak jak ściek.
Jakaś Wkra, a może jakaś Brda.
Igo zaklął: "Niech to szlag!
Jeszcze tylko kilka lat,
popatrz Jany,
jak daleko zaszła sprawa!
Jeszcze tylko kilka lat
i to wszystko trafi szlag.
Cóż, nie będzie nam żal
się rozstawać".

Kilka tamtych słów,
my we dwóch
i rzeki brzeg
i wiatr w płowych trawach.
I nie jestem pewien,
czy nie będzie żal.

Ten mój Igo tak zna las,
jak już chyba żaden z nas.
Szliśmy kiedyś
przez bagna na grąd,
znaleźliśmy świeży ślad,
łoś miał chyba sporo lat.
Znalazł strumień
i poszedł pod prąd.
Potem tam byliśmy znów,
ktoś wykopał świeży rów.
To był ściek
z zakaźnego szpitala!
Igo zaklął: "Niech to szlag!
Jeszcze tylko kilka lat,
i nie będzie nam żal
się rozstawać!"

Kilka tamtych słów,
my we dwóch
i stary las
i wiatr w płowych trawach.
I nie jestem pewien,
czy nie będzie żal.

Raz pamiętam wiejski sklep,
mieli przywieźć właśnie chleb.
My przed sklepem
popijamy sobie piwo.
Z cementowni leci smród,
na plecakach szary brud.
I pamiętam
co powiedział wtedy Igo.
"Ludzie myślą, że zwyczajnie,
tak po prostu kapie w garnek,
i ten garnek, ten ich świat
jest taki wielki.
Dla mnie to jest bzdura wielka,
bo ten garnek to butelka
i pływamy właśnie
w szyjce od butelki!"

Kilka tamtych słów,
kilka tamtych słów,
my we dwóch
i wiejski sklep
i cierpki smak piwa.
I nie jestem pewien,
czy nie będzie żal.

Jan Krzysztof Kelus




ZB nr 10(40)/92, październik '92

Początek strony