Strona główna 


PRZYSZŁOŚĆ JEST OTWARTA

UCZENIE SIĘ: POJAWIA SIĘ W JASNOŚCI - ZNIKA W CIEMNOŚĆI
Krauzer:
Życie jest więc przygodą. Jest ryzykowaniem, by uzyskać nowe szanse. Co w takim razie znaczy "uczyć się"? Czy można zatem uczeniem się nazwać także: "stawanie się uczenieniem"? Czy można nim nazwać dogmaty, doktryny, teorie, projektujące hipotezy, które powinno się rewidować w oparciu o świat? Lorenz:

Wydaliśmy książkę pt."Życie jest uczeniem się". Pojęcie owo bardzo szeroko ujmując jako: zdobywanie informacji. Ale uczenie się jakiegoś zwierzęcia przez "warunkowanie" (conditioning), przez adaptację, jest naturalnie zupełnie czymś innym jak uczenie się przez eksperymentatora, który stawia bardziej lub mniej twórczą hipotezę, by ją zrewidować. Zmusza to do postawienia pytania o indukcję, które jakby zawisło pomiędzy nami. Chyba, że powrócimy do tego później... Krauzer:

Wierzę, jesteśmy już prawie przy tym...
Lorenz:
Wierzę, że nie jesteśmy tu tak odlegli od siebie. Wydaje mi się, że poznanie zdobywane dojrzewa nieświadomie, ponieważ myślący ludzie nie wiele mają z tym wspólnego. Nowe poznanie wzrasta jak strzępki grzybni podziemnej i następnie pojawia się tu i tam i tu jak grzyby po deszczu. Popper:

Istnieją dwa popularne, różne, sposoby uczenia się. Jedno jest przygodą, czegoś nowego uczącą, a inne jest dążeniem, do czegoś, co się było nauczyło, by tak powiedzieć, by je w podświadomość usunąć. Podczas jazdy samochodem uczysz się, by zapomnieć, co się wcześniej nauczyłeś i aby na drodze przystosować się i następnie dopasowujesz się tylko do drogi, a wszystko inne przychodzi samo. Podczas gry na fortepianie jest strasznie trudno na początku, by palce skoordynować z nutami, byś zagrał coś nowego. Ale potem, kiedy nauczyłeś się nowego, poszukujesz tylko dla ciebie właściwego zadedykowania idei kompozytorów.
Lorenz:
Rzeczywiście.
Popper:
Istnieją więc dwa absolutnie różne stadia uczenia się. Pierwsze jest przygodowym uczeniem się, uczeniem się badaczy, odkrywców. Drugie jest uczeniem się na pamięć - a więc drogą w podświadomość! Psychologia uczenia określa raczej drugi - nieważny sposób uczenia, jako jedynie uczenie się przez powtórzenie. I teraz - to jest odpowiedź dla ciebie - jest więc tak, że cała teoria indukcji jest zbudowana na tym błędzie psychologii uczenia się. Powtórzenie nie gra żadnej roli w odkrywaniu, ono gra tylko pewną rolę przy "zapominaniu". Powtórzenie jest przy tym czymś, co automatyzujemy. Tak więc to nas nie bardzo obciąża, tak że nie musimy na nie zwracać większej uwagi. Istnieje ogromna różnica pomiędzy uczeniem się przy pomocy poszukiwania i błędu, będącego zawsze przygodą, a uczeniem się przez powtórzenie, które nigdy do czegoś nowego nie prowadzi, lecz tylko powoduje uczone "zapomnienie", tzn. skierowuje w nieświadome. Lorenz:

To - powiem - trzyma się mocno, to potwierdzam, z tym zgadzam się zupełnie. W stosunku do eksperymentowania można powiedzieć, że cały proces przystosowywania się stopniowego rozwoju życia zaczyna się wraz z eksperymentem. Uczenie się przez powtórzenie, jak ty to określasz, jest przeciwne procesowi gromadzenia informacji. Nabywana wiedza będzie spychana w podświadomość, by zawrzeć się w eksperymentującej duszy, ale dzięki temu się od niej uzależnia. Następnie ta do podświadomości zepchnięta, mechaniczna, wiedza staje się przesłanką wolności, z której "odgórnie" powstaje potrzeba. Wszelkie doświadczenie powstaje ze struktur i każda struktura nabyła swą zdolność działania przy pomocy tylko takiej nagrody, że ona ofiaruje stopnie zdobywanej wolności. Robak może się wić tam, gdzie chce, lecz my możemy się tylko obracać tam, gdzie stawy to przewidują; ale możemy stać, czego robak nie może. W wyższych, postępujących po sobie, zjawiskach duchowych mechaniczne funkcje grają bardzo wielką rolę jako przesłanki wolnego myślenia i postrzegania postaci. Popper:
Tabliczka mnożenia np. jako przesłanka liczenia.
Lorenz:
Tabliczka mnożenia jest przesłanką.
Popper:
Ale nie można powiedzieć, że tabliczki mnożenia uczymy się przez indukcję. Tu jest rzeczywiste nieporozumienie... Hipotezy są postaciami - postaci są hipotezami. Lorenz:

Nie, ale przez indukcję poznajesz mój nos, przez postrzeganie postaci. Postrzeganie postaci jest jakby pewnym komputerem, mogącym przerobić bardzo wiele danych. I zawsze nieświadomie. Mamy tu do czynienia z tym, co Egon Brunswick nazwał sukcesami racjomorficznymi. Co Karl Buhler nazywa abstrakcyjnymi sukcesami postrzegania postaci, które z wielu danych dają jedną jakość przeżywaną. Ty nie rozpoznałeś mnie po moim nosie, ty rozpoznałeś mnie dzięki ogólnemu wrażeniu, które wypracowało nieświadomie twoje postrzeganie postaci i powiedziało tobie: tam jest ten Konrad. Popper:

To prowadzi ku pewnemu nowemu problemowi, np. ku problemowi postaci. Widzę w postrzeganiu postaci w istocie to samo, co i w hipotezie. Kiedy cię widzę i mówię sobie: "Tu siedzi ten Konrad", to oznacza pewne oczekiwanie. Pojęcie oczekiwania stanowi dla mnie większą ważność. Widzę w oczekiwaniu, antycypując zwierzęta, początek hipotezy, początek teorii. Kiedy więc widzę, że tam stoi stołek, oczekuję, że można tam usiąść. I to jest tzw. grunt tego, dlaczego jakaś postać, postać stołka, dla mnie oznaczać będzie jakąś hipotezę. Psychologowie postaci nie mają mojej akceptacji, kiedy mówią: hipotezy są postaciami. Naturalnie, niektóre hipotezy są także postaciami, ale ważnym jest, że są hipotezami i że są oczekiwaniami. O wiele ważniejszym jest, by rzec: póśtąći śa hipótęźąmi. Są one nimi w sensie oczekiwania, o których nas informuje świat, i zawsze w ryzykowny sposób informuje, i bardzo często dezinformuje. Przebieg w żaden sposób nie musi być od początku jednoznaczny. Tobie to nigdy nie odpowiada, co mnie zawsze odpowiada, że masz np. dwie idee, których prawie nie połączyłeś i doszedłeś następnie do tego, że są one w najważniejszy sposób razem ze sobą powiązane. To także mogło następnie tak się zdarzyć jako przeżycie "typu acha", jako postrzeżenie postaci, która była ukryta długie lata. Lorenz:

To zupełna prawda. I jest to dla mnie wzorcowy przykład na fulgurację: kiedy dwa systemy, które rozwijały się niezależnie jeden od drugiego, nagle połączyły się razem i budują system o własnościach, których nigdy nie było. I odpowiada to samo przez się duchowemu budowaniu hipotezy - i nie jest to faktycznie żadna postać. Jest to forma fulguracji - można powiedzieć: to są dwie postacie, których wzajemny związek dla mnie będzie nagle jasny. Popper:

Na podstawie tego widać, że to nie jakaś postać, że nie była to żadna postać. Lorenz:

Jej nie było wcześniej. Z tym zgadzam się do końca. Krauzer:

I nie jest to przy tym żadna indukcja, w oparciu o słowo-bodziec jeszcze raz do użycia? Przebieg nie jest w tym sensie induktywny, lecz kreatywny? Lorenz:

W tym przypadku jest to tworzenie nowego. Jest to iskra, która zapala. Informacja jest w tym zawarta. Tak jak podczas jazdy samochodem wielka liczba struktur, które są bardzo mocne, jest pod nią ukryta. Kiedy nagle ma się wóz z drążkami kierowniczymi zamiast kierownicy, łapie się obok. Krauzer:

Jeśli się więc ten pomysł do końca doprowadzi, można następnie dojść do wniosku, do którego doszedł profesor Popper, że indukcja - uczona przez jednostkowe elementy - nie istnieje w ogóle. Lorenz:

Powiem - tylko w podświadomości. Czyli, jak mówiono, w przypadku postrzegania postaci. Mózg zbiera dane i zdobywa nieograniczone bogactwo danych na poziomie białego alarmu. Dopóki się nagle na tym podłożu nie utworzy struktura, to wygląda całkowicie nieświadomie. Popper:

Patrz - można wszystko nazwać indukcją. Ale to, co ty opisujesz, jawi mi się o wiele bardziej jako będące pracą podświadomości; czymś, co od niej przychodzi nie poprzez powtórzenie, a więc nie jest indukcją. Idea indukcji jest ściśle następująca i teraz opiszę coś, co od początku do końca brałem za fałszywe: cała wiedza przychodzi poprzez nasze organy zmysłowe, co jest ideą podstawową. I kiedy następnie bardzo długo i bąrdźó często te same rzeczy były urzeczywistniane przez organy zmysłowe, w ten sposób dochodzimy do uogólnionej hipotezy. To jest nauka przez indukcję, psychologicznie nazywając. Także logiczny wywód jest fałszywy, że istnieje jakaś "dedukcja", co mówi indukcjonista. Dedukcja daje ci, kiedy przesłanki są dane, konkluzję z pewnością. Następnie zachodzi indukcja. Indukcja powstaje stąd, że mamy wiele przesłanek i następnie dochodzimy z prąwdópódóbięnśtwęm do konkluzji. To jest także fałszywe. To jest zatem nauka psychologiczna i nauka logiczna o indukcji, w całej swej masie fałszywa. Można bowiem pokazać, że w naszym uczeniu się zawsze uczymy się czegoś z ńięprąwdópódóbięnśtwęm, a nie z prawdopodobieństwem. Nowe zawsze jest nieprawdopodobne. Hipoteza, którą jako nową tworzymy, posiada tzw. zerowe prawdopodobieństwo. To nie jest żadna indukcja a to, co powstaje, to są ryzyka nowego odkrycia. Ryzykowne hipotezy mogą być falsyfikowane poprzez selekcję. W tym miejscu nie jesteśmy zbyt daleko od siebie. Sam powiedziałeś, że powinniśmy codziennie do śniadania jakieś nasze hipotezy poddać falsyfikacji. Staje się samo przez się zrozumiałe, że niechętnie oddalamy nasze hipotezy! Dla nas jest lepiej, kiedy one same siebie zabijają jako te, które przez inne powinny być zabite. Lorenz:

Jestem przekonany o logicznej nienaruszalności twoich argumentów. Wszelako należy rozpatrzyć pewien przykładowy problem, który pokazuje, jak z pewnego błędu w jednostkowej informacji powstaje pewna wiedza. Znam dwadzieścia pięć gatunków okonia północno-amerykańskiego. Widzę na Florydzie zupełnie coś nowego, dotąd nieobserwowanego, drobniutką rybkę, którą na początku zaliczyłem do zębokarpii (Cyprionodontide) miał zaokrągloną płetwę grzbietową i żadnych w niej kolców. Coś jednak mnie bardzo gnębiło, odczuwałem nieomal mdłość, nagle spoglądam i widzę, że nie jest to w ogóle zębokarp ale okoń! Ach! To było błyskawicznie uderzające uogólnienie, właściwe - pamiętajmy! Tak więc uogólnienie może podążać też całkiem obok. Jak do tego uogólnienia doszedłem? Musiałem obejrzeć kolcowatą płetwę grzbietową, wielki pysk itd. by w następstwie rozpoznać okonia. Było to możliwe tylko dlatego, gdyż miałem w sobie setki czy więcej dokładnych informacji o dwudziestu pięciu gatunkach okoni. I co tu odpowiadało? Te niewiarygodne wielości informacji były przesłoną do tego, z zewnętrznej strony, jako przylegające do poznawania. Krauzer:

Ale czy to nie jest proces, który w wysokim stopniu buduje teorie i jest prostym przeciwieństwem indukcji? Lorenz:

Sądzę, że nie wyssałem sobie zupełnie z palca hipotezy - rzeczywiście rzadkiej - i wierzę, że ten proces gromadzenia danych jest nieodzowny, by można było postawić jakąś hipotezę. Popper:

Jak rzekłeś, musi się z niedowierzania wiele o tym wiedzieć, to znaczy: musi się z niedowierzania wiele błędów zrobić i wiele błędów skorygować - np. ten sam błąd, który ty wspomniałeś, że tę rybę za pierwszym razem zaliczyłeś do czegoś innego - i następnie zorientowałeś się, że jest to okoń! Musimy bowiem wiedzieć, co się nazywa doświadczeniem. Doświadczenie powstaje istotnie przy tym, że się popełnia wiele błędów i się je przezwycięża - jest przechodzeniem przez te błędy. Między innymi - poszukiwanie i błąd powodują doświadczenie. Krauzer:

Wydaje mi się ważnym, co odnośnie tego powiedział Ernst Gombrich i kiedy zwrócił uwagę, że to sama nasza mowa bardzo dokładnie odróżnia pomiędzy słowami takimi jak ógładąc i widźęc, ślućhąc i ślyśźęc. I w oparciu o to odkrywamy więc to, co śźukąmy i źńąjdujęmy. Mowa wie, że świat będzie widziany w nas zjawiskowo; faktycznie będzie on się nam z zewnątrz unaoczniał. Popper:

Podstawą teorii indukcyjnej jest założenie, że uczymy się poprzez informację, która przychodzi od zewnątrz. Podstawą mojej krytyki indukcji jest, co następuje: uczymy się poprzez nasze czynności, które są nam wrodzone, przez wielość struktur, które są nam wrodzone i które jesteśmy w stanie rozwinąć: ućźymy śie póprźęź aktywność. To jest ważne. Indukcja prowadzi nas do pasywności. Powtórzenie dostarcza rzeczy z naszego rozwijającego się ducha w podświadomości. Rzeczywiste uczenie się nie jest induktywne, lecz jest zawsze poszukiwaniem i błędami podejmowanymi z dużą aktywnością, którą posiadamy.
APRIORI, APOSTERIORI - STARE I NOWE
Lorenz:
Już na początku lat czterdziestych powiedziałem, że to co przyjął Kant za apriori, są to wszystko genetycznie ustalone teorie. A więc substancjalność, przyczynowość itd. - im nie odpowiada nic gotowego w rzeczywistości. Są pudełkami, w które dobrze lub źle musimy pakować rezultaty naszych eksploracji. I ty jednego razu powiedziałeś, że oko jako takie jest teorią. Taką teorią, że światło jest właśnie takie a takie. I jako ewolucyjny teoretyk poznania nie dziwię się potwornej surowości, niebezpieczności tych teorii. I kiedy ty określasz indukcję jako wtórne doświadczanie, jako coś niewrodzonego, to indukcja faktycznie nie istnieje. Wszelakie doświadczanie jest przez dziedziczność wyznaczone, ponieważ mamy w mózgu wiele takich a takich teorii, notabene teorii, od których nie możemy odstąpić. Wszystkie one posiadają struktury z odpowiednimi funkcjami pomocniczymi i jednocześnie posiadają granice stopni swobody bycia. W ten sposób nie jest dziwnym dla mnie np., kiedy mi kolega Sexl opowiada, że elektron ma własności w dwóch miejscach w tym samym czasie, możliwe do poznania. I tak jest z okiem w moim życiu, które raz jeden postrzega cielesność od zewnątrz a innym razem jako falę. Krauzer:

Uwaga szanowni słuchacze i czytelnicy. Mamy prawo do tego, żeby przyjąć przeciwstawne stanowiska, które muszą się wam narzucać. I tu - przy rozwiązaniu Kantowskiego apriori poprzez aposteriori pochodzącego z dziejowego stwarzania - znajdujemy jako przesłankę każdego uczenia się w naszym organiźmie, a więc w naszym genomie, stanowi ono samo produkt uczenia się ewolucji istnieje w każdym razie różnica w użyciu słowa, pod którą mogła się skrywać różnica ujęcia. Wy, panie profesorze Popper, jesteście niezadowoleni z tego sprowadzenia apriori do aposteriori. Dla was owe pojęcia oznaczają zupełnie coś innego. Popper:

Te słowa nic a nic mnie nie przybliżają do tego. Wydaje mi się, że apriori są o tyle dobre w życiu pojedynczej istoty żywej, o ile w powstaniu gatunku w świecie są hipotezami od zewnątrz donoszącymi, które jednak w żadnym wypadku nie są pasywnie wyuczane. Lorenz:

Nie widzę żadnego przeciwieństwa. Dokładnie zgodziłem się, cytując - że oko, cały zmysł twarzy, jest hipotezą, teorią. To jest także znaczące dla innych zmysłów i form myślenia. Popper:

Chce wiedziec:
Wszystkie hipotezy, wszystkie teorie, w swym powstaniu apriori, czy one sformułowane będą wcześniej, czy później , czy więc są one częścią składową dziejów gatunku albo częścią składową naszego indywidualnego życia? Musi się tylko powiedzieć jasno, że Kant popełnił błąd, jako że sądził, że wszystko ,co jest apriori, musi być prawdziwe. Apriori są hipotezy, które mogąć być fąlśźywę. Jeden typowy przykład: jakieś nowonarodzone dziecko oczekuje, że będzie pielęgnowane. Może to być tragicznym błędem, kiedy dziecko wychodzi z takiego założenia. Apriori było zakotwiczone prawie zawsze w dobrej podstawie genomu, lecz nie istnieje żadna gwarancja, że oczekiwanie się wypełni. Nowe teorie są odnajdywaniem. Lorenz:

Już w 1942r., kiedy pisałem o Kancie, jako zasługę twórców nowoczesnej fizyki uwypuklano, że przekroczyli kategorie przestrzeni, czasu oraz przyczynowości, po prostu jako na sposób ludzki prawdziwe hipotezy, odstawiając je na boku i zastępując przez nowe pojęcia względnie przez statystykę - całkiem bez świadectwa z ewolucyjnej teorii poznania. Krauzer:

Powinienem nad tematem apriori - aposteriori zatrzymać, ale nie ma tu żadnego przedmiotu.

MÓZG WYTWARZA MOWE - MOWA WYTWARZA MÓZG
Lorenz:
Żadnej różnicy, co dotyczyło by zasady. Pogląd na apriori i aposteriori domaga się nie tylko podstawy dla zrozumienia u współczesnej fizyki, przykład cząsteczek - fal, on zgadza się także z moim przedstawieniem problemu: ciało - dusza. Kiedy mówię: "Tu siedzi Karl Popper", nie mam na myśli twojej fizjologicznej cielesności, nie mam na myśli twoich subiektywnych czynności przeżywanych, w które muszę wierzyć, lecz mam na myśli zgodność jedności obojga. I ta jednośc twojej ewidencji, unaocznienie jedności cielesno-duchowej, jest dla mnie tak niewątpliwa jak "dwa plus dwa jest cztery". W ten sposób okłamuję dowód psycho-fizycznego parallelizmu i w oparciu o to powstaje identyczności ciała i duszy - ze wszystkim konsekwencjami.
Popper:
Tu mamy rzeczywiście pewien pierwotnie złożony przedmiot. Kiedy masz na myśli identyczność, że ciało i dusza są niepodzielne, jestem zgodny z twoją myślą. Lecz istnieje współcześnie pewna filozofia identyczności, która jest jednoznacznie materialistyczna. To znaczy, współczesna filozofia identyczności mówi w końcu, że problem ciało-dusza zupełnie nie istnieje. Lorenz:
To tępota umysłowa.
Popper:
Właśnie. A więc w tym sensie chcę powtórzyć: filozofia identyczności jest monistyczna. Ja jestem trialistą. Nie jakimś dualistą, ale trialistą. Mówię nie tylko, że oto istnieje jakieś ciało i jakaś dusza w tym sensie, np., że teraz czuwamy, albo że śpimy, przy czym nasza dusza gra całkiem inną rolę, kiedy czuwamy. Lecz mówię, że nasza mowa, nasze pismo tworzy coś trzeciego, np. produkty naszych duchowych działań. Produkty naszej duchowej działalności posiadają pewną duchową "feedbeck", wsteczne oddziaływanie, na naszą duszę, które jest tak mocnym, że w nim można znaleźć główne różnice pomiędzy ludzką i zwierzęcą duszą. Dusza ludzka jest w około 95zależna od własnych produktów. Myślę - "95" - zwrotnie, jest to rzeczywiście całkowicie nie do oszacowania, jak bardzo jesteśmy od naszych produktów zależni, np. od naszej mowy, przede wszystkim od naszej mowy, od pisania, od druku, że czytamy...
Lorenz:
Ludzki duch jest pewnym zjawiskiem kolektywnym. Jako jednostkowa istota jest nie do zrozumienia.
Krauzer:
Duch ludzki jest więc pewnym sprzężeniem zwrotnym z tym, co profesor Popper nazwał trzecim światem, rzeczywiście, światem produktów naszego ducha. Duch powstaje przez sprzężenie zwrotne: mózg wytwarza mowę, mowa wytwarza mózg, obydwoje razem wytwarzają wysoką świadomość-ja (IchBewusstsein). Lorenz:
Tak, napewno.
(cdn.)
z jęz. niemieckiego przełożył
Ignacy S.Fiut
Die Zukunst ist Offen, Karl
R.PopperKonred Lorenz, Munchen-Zurich 1985.


Początek strony