Strona główna 


ROWERZYSTA

Widziałam człowieka. W piękny, październikowy poranek jechał na rowerze do pracy. Ledwo rozbudzone słońce przyglądało się z zaciekawieniem, muskając go raz po raz nieśmiałymi promykami. Wiatr stał z zapartym tchem, bezgłośnie podziwiając to zjawisko. Ptaki, zaskoczone ciszą lub raczej brakiem hałasu, który zwykle towarzyszył przejeżdżającym ludziom, trelowały z podwójną siłą, rozkoszując się barwą swych głosików. A człowiek jechał, zasłuchany w rytm serca przyrody.

Kiedy dojechał do głównej drogi, słońce nagle schowało się za chmury. Wiatr raptownie zakaszlał. Ptaki... ptaków od dawna tu nikt nie widział. Na tym terenie rządziły ryczące potwory, pozbawione serca i duszy. Rowerzysta odczekał chwilę, kiedy ulica na moment opustoszała i ostrożnie włączył się do ruchu. Nie zdążył ujechać nawet paru metrów, kiedy nagle ze wszystkich stron otoczyły go stalowe bestie. Człowiek odurzony ich gorącym oddechem rozpaczliwie posuwał się naprzód. Lecz bezduszne maszyny ani myślały ustąpić mu miejsca. To był ich teren, one tu panowały, nikt inny. Rowerzysta z góry skazany był na przegraną. Co chwilę ktoś wymuszał na nim pierwszeństwo, spychał na pobocze. Aż w końcu jeden z samochodów mijając go w odległości 10 cm niefortunnie zahaczył o wiszącą na bagażniku torbę... Potem był tylko ostry pisk hamulców... czyjś okrzyk... brzęk tłuczonego szkła... I wszystko wróciło do normy. Ktoś przeniósł człowieka na pobocze, by nie tarasował drogi, ktoś zadzwonił po pogotowie.

A człowiek leżał. Patrzył na słońce, które będąc mu życzliwym, wyjrzało zza chmur. Podziwiał wiatr tańczący w jego włosach. Tylko ptaków nie słyszał, gdyż ich od dawna już tu nie było. I myślał sobie, że gdyby zrealizować hasło:

ULICE DLA SAMOCHODÓW, CHODNIKI DLA NÓG , A ŚCIĘŻKI DLA ROWERÓW
on, zapewne, nie musiałby umierać.
Efcia Ostapko
Krasickiego 51a
71-333 Szczecin
PS. Bardzo proszę nie namawiajcie mnie, abym jeździła do pracy na rowerze. Nie jestem samobójcą!


Początek strony