ZIELONO MI czyli MARZENIA DYLETANTA 

     Jeziora mazurskie ulegają eutrofizacji. Również wody 
Bałtyku mają coraz mniej tlenu. Jeziora mazurskie próbuje się 
uratować, ustawiając na nich specjalne boje. Są to rury - jak 
powiększony ogromny spławik wędkarski - w ich wnętrzu jest 
silnik elektryczny, tłoczący powietrze w głąb jeziora. W ten 
sposób poprawia się ilość tlenu w wodzie. Czy nie można tego 
robić inaczej? Na przykład tak: 

- na brzegu jeziora stoi turbina wiatrowa (podobna do 
stosowanych w Australii przy studniach artezyjskich) - turbina 
jest dostosowana wielkością do lokalnych warunków wiatrowych. 
Turbina napędza pompę powietrzną, która poprzez rury 
prowadzące w głąb jeziora natlenia wody jeziora. To 
rozwiązanie uważam za lepsze - gdyż nie zużywa prądu z 
elektrowni. Wody jeziora oczyszczają się przy wykorzystaniu 
siły wiaru. A zakopiański artysta, Władysław Hasior, autor 
pomnika, który gra na wietrze, mógłby uzupełnić tę turbinę 
wiatrową piszczałkami, bezinteresownie grającymi na cześć 
Wiatru i Wody. 

     Czy pamiętacie jak wyglądają miechy używane przez kowali 
lub organistów? Dwie deski, połączone zawiasami, obite skórą. 
Z jednej strony dwie rękojeści, z przeciwnej rurka 
wydmuchująca powietrze. Otóż przy bałtyckim brzegu, gdzie fala 
jest wysoka i mocna, można zbudować taki miech. Dwie wielkie 
płyty z żelbetonu, odpowiednio połączone. Każda mocna fala, 
która uderza w górną płytę - powoduje ruch miecha - który 
rurami tłoczy w głąb wody porcję powietrza, natleniając wodę. 

Energia fal morskich zostaje zużyta do natleniania wody, 
człowiek tylko zbudował i zainstalował urządzenie. A w 
miejscach szczególnie zagrożonych - turbina wiatrowa, 
umieszczona na zakotwiczonej boi. I energia wiatru natlenia 
wodę morską. A hasiorowe piszczałki przypominają 
przepływającym opodal żeglarzom o syrenach, które pięknie 
śpiewały. 

Paweł Zawadzki 

Do spisu