Strona główna 

ZB nr 1(43)/93, styczeń '93

BEZ KAGAŃCA

Najtrudniej jest przyznać się do winy. Odpowiedzialnoć za swoje błędy zrzucalimy, jak dotąd, na aliantów, Boga, faszystów, komunistów, złoliwoć losu i przedmiotów martwych, a ostatnio zapanowała moda, by dokładać do tego zwierzęta.

Brud na ulicach jest oczywicie sprawką czworonogów, które złoliwie i naumylnie zostawiają swoje odchody zawsze tam, gdzie możemy w nie wdepnąć.

Nie wiem tylko jaka rasa psich gruźlików-palaczy zanieczyszcza przystanki MPK stertami niedopałków i kałużami liny? (moda na plucie gdzie popadnie i gdzie nie popadnie).

Nie wiem, które kotki wyrzucają pod balkony (zamiast do mietnika) swoje zużyte podpaski i wreszcie nie zauważyłem kiedy te wredne kundle-alkoholiki tłukły butelki po piwie niedaleko mojego mieszkania (no, ale kto oprócz nich mógł to zrobić?).

Za miastem czai się wróg jeszcze groźniejszy - niszczyciele rolin: sarny i jelenie. Wszystkim wiadomo, że to one są przyczyną zagłady polskich lasów (mówił o tym pan minister i przedstawiciele związku myliwych).

Sam widziałem ostatnio skutki działalnoci dywersyjnej zwierzyny płowej. Zmasakrowane lasy w Karkonoszach. Lasy suchych szkieletów. Lasy martwych drzew wnoszących ku niebu swe gołe ramiona w niemym akcie rozpaczy.

Winowajcami są oczywicie rogaci agenci (zapewne komunistyczni), których trzeba jak najszybciej wystrzelać dla dobra Polski, przyrody i człowieka!

Wiktor Werner (18 lat)




ZB nr 1(43)/93, styczeń '93

Początek strony