ŚWIĘTE GAJE* 
czyli 
POGAŃSKIE "REZERWATY PRZYRODY" 

     ŚWIATOWID, POŚWIT, SWAROŻYC, MATKA ZIEMIA - kim byli, co po 
sobie pozostawili, czym byli dla naszych prapradziadów, jak 
składano im ofiary, a gdzie mieszkali...? Te wszystkie tajemnice 
odeszły ustępując agresywnemu "chrześcijaństwu", z Biblią i 
cytatem z niej "...i czyńcie Ziemię sobie poddaną..." 

     To, co przetrwało do dnia dzisiejszego jest przedstawione w 
krzywym zwierciadle przez klasztornych pisarzy czy kronikarzy, 
albo przetrwało w kulturze, obyczajach obrzędach ludu wiejskiego. 
Już nikt nie pamięta, dlaczego nie bije się ziemi na wiosnę, nie 
stoi się tyłem do Słońca czy nie wrzuca się ostrych przedmiotów 
do ognia. Nasi przodkowie nie zrozumieliby dzisiaj nas, 
zabijających każdego dnia MATKĘ ZIEMIĘ, siebie i wszystko, co się 
rusza. Oni znali puszczę, rozumieli ją, nie traktowali jak rzecz 
do brania i plądrowania. Pewnie dziś, gdyby tylko mogli, 
wstąpiliby pierwsi do EARTH FIRST! i położyliby się pod kołami 
buldożerów. Ale nie mogą... 

     ZIEMIA, WODA, POWIETRZE, OGIEŃ, DRZEWA, ZWIERZĘTA i ROŚLINY 
- to wszystko było święte i boskie. Tworzyli coś w rodzaju 
dzisiejszych rezerwatów przyrody, a nazywali je ŚWIĘTYMI GAJAMI - 
były to sanktuaria MATKI ZIEMI. Znajdowały się one w miejscach 
ustronnych, cichych, z dala od domostw, dróg czy pastwisk. Miały 
kształt sześciokąta, z aleją dużych drzew prowadzącą do centrum, 
które znajdowało się na jakiejś wyniosłości lub pagórku. Bramy 
znajdowały się w różnych miejscach ogrodzenia - płotu, ale nigdy 
nie było wyjścia-wejścia na północ. Wierzono, że na północy jest 
władca ZŁA i dlatego ten kierunek nie był zbytnio lubiany przez 
Słowian. 

Najbardziej szanowanym kierunkiem był WSCHÓD, gdyż 
każdego dnia pojawiało się tam SŁOŃCE, które nawet do dziś 
kojarzy się z czymś dobrym. W centrum znajdował się czasami mały 
budynek z ławami, stołami, nie była to jednak świątynia, ale 
miejsce gdzie mogły się schronić przed deszczem czy zimnem osoby 
przebywające parę dni na terenie ŚWIĘTEGO GAJU i uczestniczące w 
obrzędach. Nie były to obszary zbyt duże, wydaje się, że 
największe mogły dochodzić do 3 km obwodu (a może więcej?) Przez 
GAJ przepływała dość często rzeczka lub źródło, które znajdowało 
się w centralnej części. WODA używana była do obmywania się 
(oczyszczania), jak i prania ubrań. Używano JĄ również do 
gotowania potraw składanych potem bogom. 

     Jeśli GAJ był poświęcony duchom podziemnym, to wtedy był 
liściasty lub mieszany, jeśli natomiast innym - mógł być iglasty. 
Słowianie faworyzowali jedynie parę gatunków drzew, m. in. lipę, 
dąb i brzozę, ale chyba najbardziej tę pierwszą. Zazwyczaj duże 
drzewo znajdowało się w głównym miejscu GAJU, czasami spod 
korzeni wypływał strumyk, a taką wodę uważano za świętą i pito ją 
w czasie chorób. Na teren GAJU nie mógł wchodzić byle kto i z 
byle jakiej przyczyny. Mogła to być jedynie osoba dobra, nie 
skażona żadnym grzechem czy występkiem, a jeśli już się tam 
znalazła to musiała zachować ciszę i spokój. Wyjąwszy dnie 
uroczyste, kiedy odprawiano uroczystości, panowała tam cisza, 
zakłócana jedynie śpiewem ptaków, szumem drzew lub szmerem 
strumienia. Zwierzęta były tam wolne, nie można było zakładać 
żadnych wnyków, potrzasków czy sideł. Nie wolno było zbierać 
owoców, chrustu czy wycinać drzew - groziła za to nawet ŚMIERĆ. W 
niektórych rejonach słowiańszczyzny można było zbierać owoce czy 
zabijać zwierzęta, ale jeść można było je jedynie na terenie GAJU 
- takie dzisiejsze częściowe rezerwaty przyrody. 

     GAJE można było jeszcze spotkać około 200 lat temu w tzw. 
"zapadłych częściach słowiańszczyzny". Najpierw przestano składać 
ofiary starym bogom, ale ciągle opowiadano o nich legendy czy 
bajki. Była to ciągle część lasu ŚWIĘTA, nietykalna. Ścięcie tego 
lasu mogło ściągnąć na całą wieś nieszczęście lub chorobę. Może 
jeszcze gdzieś przetrwały takie piękne GAJE. Na terenach GAJÓW 
budowano kościoły, klasztory czy kaplice. Drzewa pozostawały, 
uważano je ciągle za ŚWIĘTE i nikt nie ważył się ich tknąć. Do 
dziś największe drzewa na wsi rosną albo wokół kościołów, albo 
blisko kapliczek czy przydrożnych krzyży. Coś jednak 
przetrwało... 

     Dziś, w świecie, gdzie każdej czynności można by dodać 
przedrostek "fast" (szybko) - jeść, kochać, pieprzyć, jeździć, 
spać, myśleć itd. itp., potrzeba nam powrotu do źródeł, do 
korzeni swego istnienia, do swych przodków. Pojawiają się pierwsi 
wyznawcy nowej, a jednak bardzo starej religii pogańskiej. Myślę, 
że my, "zieloni", możemy bez większych oporów uczyć się od swych 
prapraojców i ich religii szacunku do MATKI ZIEMI, zwierząt i 
roślin. Dziś z całą wiedzą śmierci i narodzin, z doświadczeniem 
moich praojców i tego, co tak bardzo kochali i szanowali, z całą 
miłością do siebie i świata, za siebie i za tych, co odeszli, 
muszę wykrzyczeć, po prostu MUSZĘ - NIE ZABIJAJCIE NASZEJ MATKI 
ZIEMI. 

Jacek Polewski 

     Korzystałem z "Kultury ludowej Słowian", część II - 
"Kultura duchowa", Kazimierz Moszyński; Kraków 1934. 

Ps. Jestem zainteresowany pomocą w odtworzeniu pogańskiego Gaju 
gdzieś na terenie Polski. 

     Kontakt: 
Jacek Polewski 
Planty 37/21 
87-800 Włocławek 
tel. 34-32-15 
(dopiero od czerwca'93) 

* GAJ był materialnym wyrazem kultu drzew, "gaic" oznaczało 
pierwotnie tyle, co zamykać ogrodzeniem. 


Do spisu