Strona główna 

ZB nr 10(52)/93, październik '93

DRZEWA W BINSEY

ścięte w 1879 roku

Osiki miłe, klatki przewiewne, zielone,

Co więziły, wiązały rozbrykane słońce,

Dziś zwalone, zwalone, wszystkie są zwalone;

żadna z ich szerokiego, szarego szeregu

Nie została na łące

By dygotać w migotach

I chłód cienia cichego

Kłaść na rzece, na wijącym się wietrze, wikłającym się w wiklinie brzegu.

Gdybyśmy to wiedzieli, co czynimy ziemi,

Gdy ją ryjemy i rwiemy,

Rżnąc, rąbiąc zieleń, aby wzrost w niej zamarł!

Albowiem nawet nasz dotyk

Niszczy świat sielski, wrażliwy i wiotki;

I - tak jak oka gładką gałkę

Wystarczy przekłuć, by stracić wzrok całkiem -

Ow świat tam nawet, gdzie mamy go zamiar

Poprawić - pot krwawy

Leje w udrękach agonii:

Ci, co po nas przychodzą, widzą pustkę zamiast dawnej piękności.

Dość jest ludzkiej dłoni

Zadać ciosów parę, by złamać

Szczególność tych słodkich błoni,

Tych wiejskch błoni, tych sielskich błoni,

Słodką szczególność tych sielskich błoni.

Gerard Manley Hopkins (1844-1889)
wyszukał (szel)




ZB nr 10(52)/93, październik '93

Początek strony