Strona główna 

ZB nr 10(52)/93, październik '93

ME REFLEKSJE

Oglądam telewizję, słucham radia, codziennie zalewany jestem milionem informacji wbijających się w mój umysł, pozostających tam przez dłuższy lub krótszy czas i wywołujących określoną reakcję.

Jednorazowe pieluchy mają przynieść łagodny sen. Nowy, rajski renault czeka na mnie. Ulepszony Ariel o mocy elektrowni jądrowej w Czernobylu jest proszkiem najlepszym i najskuteczniejszym. Konflikt w Jugosławii, Somalia, problem prostytucji wśród nieletnich Ameryki Południowej, lasy deszczowe, nazizm.

Siedzę przy moim biurku. Za oknami piękna, jesienna cisza przerywana opowieściami wiatru, szum drzew, dobroduszny skrzekot wron. Boję się. Chciałby uciec, zostawić to wszystko, zapomnieć, odlecieć, wyrzucić. Zasnąć.

Dymiące kominy. Opadające liście. Martwa rzeka i piękna łąka. Ja i świat nasz. Wciąż kontrasty. Stoję z boku, już nie umiem poczuć w pełni, nie potrafię dotknąć życia dłonią czystą, bez krzyczenia, oskarżania, smutku, bólu i cierpienia. Jestem sobą, jestem drzewem, ptakiem, niebem, końcem świata. Byłem tutaj i tu jestem. Patrzę na was, moi bracia, nie ma piękna, nie ma szczęścia, widzę tylko krzyk cierpienia, ból rozpaczy, głosy żalu w mojej głowie.

Byłem, jestem i wciąż będę. Słuchać muszę ludzkich głosów, być człowiekiem, żyć wśród ludzi i czasami cię odwiedzić - bracie lesie - opowiadać.

Wiech




ZB nr 10(52)/93, październik '93

Początek strony