Strona główna 

ZB nr 10(52)/93, październik '93

SATURN

Pakuję walizki - wyjeżdżam

Do miejsca gdzie powietrze jest czyste

Na Saturna

Nie ma sensu siedzieć i patrzeć jak ludzie umierają

Nie toczymy naszych wojen na wasz sposób

Zbieramy z powrotem wszystkie rzeczy, których używamy

Na Saturna

Nie ma sensu nadal popełniać takich zbrodni

Nie ma zasad w tym co mówicie

żadnego kierownictwa w tym co czynicie

Bo wasz świat ma wkrótce się skończyć

Przez wieki wszyscy wielcy ludzie nauczali

że prawdy i szczęścia nie można po prostu kupić albo sprzedać

Powiedz mi dlaczego wy ludzie jesteśmy tacy zimni

Ja wracam na Saturna, gdzie wszystkie pierścienie jarzą się

Tęcza poświata Księżyca i POMARAŃCZOWY ŚNIEG

Na Saturnie

Ludzie tak żyją aby dożyć dwustu pięciu lat

Wracam na Saturna gdzie ludzie uśmiechają się

Nie potrzebujemy samochodów, ponieważ nauczyliśmy się fruwać

Na Saturnie

To aby po prostu sobie żyć jest dla nas zwyczajną wielkością

Przybywaliśmy tutaj wiele razy przedtem

Aby przekonać się że waszą strategią pokoju jest wojna

Zabijanie bezbronnych mężczyzn kobiet i dzieci

Którzy nie wiedzą nawet za co umierają

Nie możemy wam ufać kiedy stajecie

Z karabinem i Biblią w swych rękach

I zimnym wyrazem twarzy

Mówiąc dajcie nam to czego żądamy albo was zniszczymy

Ja

Wracam na Saturna gdzie wszystkie pierścienie jarzą się

Tęcza poświata Księżyca i pomaranczowy śnieg

Na Saturnie

Ludzie żyją tak aby dożyć dwustu pięciu lat

Wracam na Saturna, gdzie ludzie uśmiechają się

Nie potrzebujemy samochodów ponieważ nauczyliśmy się fruwać

Na Saturnie

To aby po prostu żyć jest dla nas zwyczajną wielkością

Steve Wonder i Mike Sembello
tłum. Michał Starzbecer




ZB nr 10(52)/93, październik '93

Początek strony