Strona główna 

ZB nr 11(53)/93, listopad '93

WYCZYTANE W "GAZECIE WYBORCZEJ":

Fragment artykułu z GW (piątek, 17.9.93):

"(...) Warunkowo zatwierdzone przez TPN założenia do planu zagospodarowania rejonu Kuźnice-Kasprowy Wierch przewidują modernizację kolejki linowej na Kasprowy, zwiększenie jej zdolności przewozowej o 100% - ze 180 do 360 osób na godzinę, unowocześnienie wyciągów krzesełkowych w Kotle Goryczkowym i Gąsienicowym, budowę dodatkowego wyciągu krzesełkowego w Kotle Gąsienicowym na Beskid (po wcześniejszym zatwierdzeniu studium krajobrazowego), wyciągu orczykowego w górnej części Kotła Goryczkowego oraz przenośnego wyciągu dla zawodników na próg świńskiego Kotła."

Zdumienie budzi fakt, że władze TPN gotowe są taki projekt zatwierdzić! Po co tworzyć nowe rezerwaty i parki narodowe, skoro nie potrafimy ochronić już istniejących? Rejon Kasprowego jest już i tak znacznie przeciążony turystycznie - niejeden turysta może to potwierdzić. Odcinek szlaku Kasprowy - Beskid jest silnie zerodowany, na kopule szczytowej "świętej góry narciarzy" roślinność z trudem się regeneruje, wokół leżą porozrzucane metalowe słupki (nawet po stronie słowackiej). Aż strach pomyśleć, co się będzie działo na Kasprowym, gdy zostaną zrealizowane plany narciarskiego lobby. Zwolennicy budowania w Tatrach kolejnych wyciągów argumentują, że przecież chodzi o niewielki stosunkowo obszar TPN. Mamy tu do czynienia z bardzo niebezpiecznym rodzajem myślenia - z dużych obszarów chronionych można trochę "uszczknąć" (przecież i tak trochę zostanie). Tymczasem owe duże obszary właśnie po to się powołuje, aby na większym terenie objąć ochroną całą różnorodność siedlisk, zabezpieczyć ostoje zwierzyny, uczynić je bardziej odpornymi na antropopresję. Krótko mówiąc - są duże, bo takie mają być, a nie dlatego, aby je po kawałku zawłaszczać!

Mam nadzieję, że władze TPN nie pozwolą uczynić z Tatr wesołego miasteczka, że nie zgodzi się na to społeczeństwo (wszak Tatry są dobrem narodowym).

A może czeka nas powtórka z Czorsztyna i Pilska?

Wojtek Dąbrowski, Ełk

* * *

"PRZEDSTAWICIEL niemieckiej firmy poszukuje osób chętnych do chowu szynszyli. Zapewniamy kontrakt na czas nieokreślony i wysokie zyski. Potrzebne małe, ogrzewane pomieszczenie. Informacje:" (tu adres).

Ogłoszenie to ukazało się w bydgoskim dodatku do GW, 2.10.93 w rubryce "Ogłoszenia drobne". Jak się dowiedziałam, zostało zlecone do wydrukowania na łamach bydgoskiego dodatku przez GW z Warszawy. Nie wymaga ono komentarzy, ale głośnego bojkotu firm (nie tylko tej), które wzbogacają się kosztem zabijania zwierząt.

Jak mi wiadomo, obie gazety objęły swoim patronatem wybrane przez siebie zwierzęta w Zoo. Mienią się ich przyjaciółmi i opiekunami. Czyżby szynszyla wg GW należała do gatunku "Szynszyla martwa to dopiero zwierzę godne uwagi człowieka"? (podobnie jak z Indianinem: "Dobry Indianin - to martwy Indianin"). A GW czy jest aż tak biedna, że musi wzbogacać się na tego rodzaju ogłoszeniach?

A gdzież sumienie przyjaciela zwierząt? Przecież szynszyle głosu nie mają. Apeluję więc do ludzi o pokrewnych poglądach o utrudnianie rozwinięcia sie takiej firmy i jej podobnych.

Dorota z Bydgoszczy




ZB nr 11(53)/93, listopad '93

Początek strony