"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (59), Maj '94


NAJWIĘKSZY ŚMIETNIK

Na łamach prasy i tej fachowej, i tej codziennej, coraz częściej pojawiają się artykuły o tematyce ekologicznej. Możemy przeczytać, gdzie i jakie zagrożenia na nas czyhają. Uginamy się pod wizją wybuchających elektrowni atomowych, zwałów toksycznych wysypisk, lawiny śmieci, jakie sami produkujemy i jakimi niszczymy absolutnie wszystko, co jest w naszym zasięgu, nie mówiąc już o informacjach ze wszystkich obszarów objętych wojnami. Ileż to hektarów lasu przerobiono na papier, na którym zapisywano, jak można zapobiec tej samozagładzie. I co? I nic.
Bowiem, żeby cokolwiek zmienić na zewnątrz, trzeba zmienić siebie. Trzeba oczyścić śmietnik, jaki mamy w sobie, największy śmietnik, jaki istnieje.
W każdym domu stoi telewizor, w którym możemy obejrzeć wszystkie okropieństwa świata. Ba, jakby tego było mało, producenci filmowi prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej krwiożerczych scen, aby zaspokoić wyrafinowane gusta oglądaczy. Jeżeli jednak złoży się tak pechowo, że nic nie możemy dla siebie znaleźć w telewizji, to na szczęście mamy jeszcze wideo, a w pobliżu wypożyczalnię filmów.
W podręczniku anatomii i fizjologii możemy przeczytać: "wszelkie stany emocjonalne, zwłaszcza takie, jak strach lub gniew, powodują nagłe wyrzucenie większej ilości hormonów: adrenaliny i noradrenaliny, wywołując przyspieszenie czynności serca, zblednięcie skóry, skurcz mięśni przywłosowych. Jest to reakcja przystosowująca ustrój do niebezpiecznej sytuacji, na którą prymitywną odpowiedzią jest ucieczka lub walka. [...] W ten sposób organizm w obliczu grożącego niebezpieczeństwa mobilizuje wszystkie swe siły dla wykonania nadzwyczajnego wysiłku fizycznego". Przypatrzmy się może reakcjom naszego organizmu, gdy oglądamy filmy mrożące krew w żyłach lub emocjonujące i bardzo często dość brutalne zawody sportowe. Ręczę, że są takie, jak te opisane w podręczniku.
Czy człowiek, który wchłania w siebie te wszystkie okropności, może być potem odprężony, radosny, spokojny i pełen miłości do świata i ludzi? Obawiam się, że w świetle powyższych naukowych definicji jest to niemożliwe. Jak w takim razie możemy myśleć, że uda nam się zaprowadzić pokój na świecie. Pokój między ludźmi, pokój między ludźmi i przyrodą, jeżeli w nas nie ma pokoju. Naładowani od środka obrazami przemocy, nienawiści, zazdrości, stajemy się tacy wobec innych: szef wobec podwładnych, nauczyciel wobec uczniów, rodzice wobec dzieci itd. Gdy znajdziemy się na chwilę sami, w ciszy, uzmysławiamy sobie nasze zachowanie i jest nam głupio, że tak się zachowujemy, a więc aby się odstresować, siadamy przed telewizorem i sami o tym nie wiedząc, dalej nakręcamy tę samą sprężynę.
Tenże sam podręcznik anatomii i fizjologii mówi: "Stres o bardzo dużej sile lub długim czasie trwania może doprowadzić do wyczerpania kory nadnerczy. Organizm pozbawiony nadnerczy ginie pod wpływem nawet niewielkiego stresu." Dalej można wyczytać, że jedynie podawanie hydrokortyzonu, który jest hormonem nadnerczy, może nas uratować.
Nie mam absolutnie zamiaru namawiać kogokolwiek do wyrzucenia telewizora lub zrezygnowania z oglądania filmów. Ale uważam, że należy głośno i często krzyczeć NIE! dla filmów lub programów, które nie przynoszą nam żadnych korzyści, poza rozbudzeniem naszych niskich skłonności. Może zamiast pikietować sklepy z futrami, należałoby najpierw pikietować wypożyczalnie filmów wideo. Może należałoby sporządzić czarną listę, na której znalazłyby się wszystkie filmy zabijające w nas CZŁOWIEKA. Przecież i telewizja, i kino, i prasa żyją dzięki nam, a więc to my powinniśmy decydować o tym, co jest dla nas dobre, a co nie, co chcemy oglądać, co czytać i czego słuchać.
Największy polityk naszych czasów, Mahatma Gandhi, bez użycia siły odniósł więcej zwycięstw politycznych dla swojego kraju, niż jakikolwiek inny przywódca. Metoda bezgwałtu jest jedyną metodą, która doprowadzi nas z powrotem do radosnego i szczęśliwego życia, ale aby ją zastosować wobec innych, musimy najpierw zastosować ją wobec samych siebie.
Zacznijmy więc od generalnych porządków w nas samych i tak, jak gwałtownie sprzeciwiamy się usytuowaniu wysypiska śmieci w pobliżu naszych domów, tak samo gwałtownie przeciwstawiajmy się zaśmiecaniu naszych wnętrz. Wtedy, niejako samoistnie, i wokół nas zapanuje porządek. Zamiast zasiadać przed telewizorem, starajmy się jak najczęściej wyjeżdżać do lasu, na pola i łąki, w ciszę przyrody, aby doznać tam wewnętrznego oczyszczenia i uleczenia.
Barbara Misiak

"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (59), Maj '94