"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 6 (60), Czerwiec '94


CHWALMY PANA! ŚPIEWAJMY RADOŚNIE NOWĄ PIEŚŃ PANU!

Znawcy Kabały wiedzą, że w alfabecie hebrajskim istnieje głoska, oznaczająca Imię Boga, Imię, którego nie wolno wymawiać na głos.
Lecz może nadszedł już - w Erze Wodnika - czas, by ujawnić Imię Boga? TV i prasa podały, że w pogrzebie Ayrtona Senny, brazylijskiego kierowcy Formuły 1, wzięło udział 1 mln osób.
Zaiste, był wiernym Sługą Bożym, całe życie oddał gorliwie i bez reszty Służbie Bożej. Prosty lud, który zna Imię Prawdziwego, Żywego Boga, wie o tym i dlatego był na pogrzebie człowieka, który zaczynał jako ministrant, by dojść do godności Najwyższego Kapłana.
Tak, moi drodzy, czas się już ocknąć i uświadomić sobie, kto tu naprawdę rządzi na tym padole łez. Przestać płakać bez sensu nad ofiarami wypadków drogowych (niech wreszcie zamilkną złośliwcy, dowodzący że w wypadkach drogowych zginęło więcej ludzi, niż podczas wszystkich wojen w historii razem wziętych) - więc przestać płakać nad nimi, gdyż wielu bogów w historii Ziemi żądało ofiar z ludzi i aktualnie Panujący nie jest jeszcze najokrutniejszy.
Nie wiemy, dokąd nas prowadzi - lecz już przecież pewien pisarz stwierdził, że nawet przybysz z Kosmosu, oglądający z wysoka Planetę, zauważy ruchliwą, rozumną formę życia, jaką są samochody i odkryje pasożytujące na niej osobniki ludzkie.
Czas też, by wydać wojnę heretykom, wrogom motoryzacji. Różnej maści odszcze pieńcom od Prawdziwej Wiary, entuzjastom rowerów, chodzenia pieszo, używania wszystkich innych, niż SAMOCHÓD, środków lokomocji.
Chociaż można się zgodzić na pewne formy faryzeizmu. Np. by taki heretyk posiadał SAMOCHÓD, pucował go codziennie z czcią; w nagrodę niech sobie pojeździ rowerem, jak dziecko spragnione innej zabawki.BÓG JEST ŁASKAWY.
A wy, którzy jeszcze nie wiecie, kto tu naprawdę jest Królem, kto tu rządzi - nawracajcie się! Czy naprawdę nie podobają się wam telewizyjne reklamy najnowszych marek aut? Czy znaliście tak piękne formy modlitwy? Nie znajdziecie przecież takich modlitw na waszych pieszych pielgrzymkach, jakie gdzieniegdzie kultywują zapóźnione w rozwoju plemiona.
I zastanówcie się dobrze, czy na pogrzeb jakiegoś ekologa (czyli wojującego ateisty) przyjdzie milion wiernych. Ha! ha! ha!
Niech was ma Nasz Pan w opiece! Wy wszyscy, którzy jeszcze nie powierzyliście swej duszy Jedynemu, Prawdziwemu Bogu!
(Pospieszcie się trochę, nie denerwujcie Naszego Pana, by nie powołał do życia prawdziwej Inkwizycji!)
Paweł Z., teolog-amator

Okazuje się, że telewizja nie jest taka bardzo be - czasem inspiruje do przemyśleń.
Sprawa na pierwszy rzut oka jest bardzo błaha, ale gdy przyjrzeć się trochę bliżej... Chodzi mi o tak prozaiczne, podawane w rozmaitych mediach wielokrotnie w ciągu dnia, informacje pogodowe i komentarze do nich. Czy faktycznie pogoda jest tylko wtedy, gdy widzimy, że świeci słońce, czy dobra pogoda jest tylko wtedy? Zastanówmy się, kiedy się mówi: "nie ma pogody", "zrobiła się pogoda", "brzydka pogoda", "pogoda się pogorszy, polepszy". Czasem myślę, że to ludzie żyjący w miejskim betonie, z dala od pól i lasów, wylansowali tezę, że pogoda deszczowa jest zła.
Myślę, że dla nas, ekologów czy ludzi starających się żyć ekologicznie, w zgodzie z naturą, każdy rodzaj pogody jest dobry. Kiedyś dla większości ludzi oczywistym było, że deszcz i śnieg są równie potrzebne jak słońce - tak dla przyrody bardziej naturalnej (lasy, bagna, torfowiska), jak i dla tej bardziej przetworzonej (pola uprawne czy łąki).
Mówią, że w tym roku lato ma być znów gorące i suche. Pamiętacie, ile lasów i wsi spłonęło 2 lata temu? W zeszłym roku było lepiej, bo padało częściej.
Również myśleć można ekologicznie. Mówi się, że myślenie tworzy rzeczywistość. Może stworzymy wizję deszczu jako zjawiska przyjaznego i urzeczywistnimy ją jako broń dla przyrody w letnią spiekotę?
Darek Kuflewicz
PS. Czy Wy także odczuwacie potrzebę wspierania się wzajemnie w działaniach dla Ziemi - również mentalnych?

WIELKA WYPRAWA DO TELEWIZJI GRUPY FZ-KATOWICE PO OLŚNIENIE

Młodzieżowa audycja TV Katowice - programu regionalnego rozesłała wici o "programie o ekologii" i zaprosiła grupy "zielonych" do wzięcia w nim udziału. Była to informacja słowna i nieformalna, na kilka dni przed programem.
Na zebraniu FAZ postanowiliśmy iść. Wcześnie dyskutowaliśmy o ekologii głębokiej, o naszej postawie, o ekonomii i zagładzie, którą niesie ze sobą cywilizacja postępu technicznego, o pomysłach na przyszłość.
Rozmawialiśmy ponad 2 godziny. "No tak, mamy coś do przekazania, opowiemy o tym co nas boli i cieszy, czego chcemy i jakie mamy dążenia."
Z takim nastawienie znalazłem się następnego dnia w gmachu TV na godzinę przed programem. Usiłowałem porozmawiać z prowadzącym o tej audycji, Mam złe doświadczenia z TV i chciałem się upewnić, jak ma być teraz.
JA: Po co robisz ten program?
ON: Jak to?
JA: Pytam, po co robisz ten program?
ON: Nie rozumiem.
JA: (wyjaśniam)
ON: Wiesz, to cykl programów o różnych tematach; teraz o ekologii wypadło, no to go robimy... On będzie o odpadach, duchowości, McDonaldzie, modzie i zdrowej żywności. Jest na to 30 minut, w tym 15 minut reportaży, to mówcie krótko i treściwie, gdy będziecie zapytani.
W studiu było ~ 16 osób. Odbyła się próba, przesadzano nas z miejsca na miejsce, mówiono kto, kiedy i po kim ma mówić.
Czułem się jak przedmiot. Najważniejsze było dla tych ludzi, by zapełnić "czas antenowy". Nie ważne, co mam do powiedzenia, jak to jest dla mnie istotne i trudne, nie ważne co czuję w związku z tym tematem.
Byliśmy w 3 osoby jako przedstawiciele FAZ. Chcieliśmy coś przekazać. Ale nie w takich warunkach. Nie gdy czuję, że się mną pomiata.
Popatrzyliśmy po sobie.
-- Wychodzimy?
-- WYCHODZIMY!
I wyszliśmy. Powiedziałem prowadzącemu, że wychodzimy. Cztery razy pytał DLACZEGO? Stał jak wmurowany. Był zdenerwowany i zły. Nie mógł zrozumieć. Nie mógł zrozumieć jak to możliwe. Jak można olać władzę TV. Nie mógł zrozumieć, że ważniejsze jest dla nas dobre samopoczucie, niż bycie na ekranie. Nie dotarło do niego, że w tym studiu "nie ma czym oddychać". Pewnie by nie zrozumiał uczucia wolności, jakie mieliśmy, wychodząc z budynku TV. Jakbyśmy się wyrwali z matni.
Śmialiśmy się.
Prawie mi się chciało płakać. Skakałem i czułem się wolny. Bo rozumiałem, dlaczego wyszedłem.
To trudno opisać.
Nie wiem, czy ty to rozumiesz.
Ale bądź ostrożny z TV.
Tam niektórzy ludzie myślą, że mają władzę. Że nie muszą się liczyć z tym, co ludzie czują. Myślą, że kamera daje im prawo do nie szanowania innych.
Cholernie się mylą, jak sądzę.
Andrzej Trutkowski
PS. A program oglądałem. Był, niestety, kiepski.

WATYKAN SIĘ PRZEBUDZIŁ?

Opublikowany przez Konferencję Episkopatu Włoskiego dokument Papieskiej Akademii Nauk stwierdza, że nieuchronna stała się "globalna kontrola urodzeń" w celu uniknięcia "problemów, które mogłyby się okazać nierozwiązywalne".
Dokument podkreśla, że ludzie współcześni "nie mogą uchylać się przed odpowiedzialnością wobec przyszłych pokoleń." "Nie do pomyślenia jest dalsze zachęcanie do rozrodczości, przekraczające znacznie poziom dwojga dzieci na jedną parę."
Raport nie proponuje jednak żadnych rozwiązań, jeśli chodzi o środki kontroli urodzeń.
Paweł Głuszyński
Za Telegazetą - Auktualności (11.6.94)

"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 6 (60), Czerwiec '94