Strona główna 

ZB nr 11(65)/94, listopad '94


CIĘŻKI DZIEŃ PROFESORA OSIKI*
...z bogini zrobili sobie dojną krowę...
Anna Czapik, Ciężki dzień profesora Osiki

W ekologicznym światku króluje marność. Rzeczy cenne trafiają się rzadko. Jak perły w oceanie. I właśnie taką perłę wyłowiłem ostatnio. Nie jest nią ani film, ani artykuł, ani wiersz, jak to było w poprzednich odcinkach mojego ekoserialu Pragnę zwrócić uwagę na**, lecz perłą tą jest - opowiadanie. A dokładnie mówiąc - opowiadanie satyryczne autorstwa Anny Czapik, zatytułowane Ciężki dzień profesora Osiki, które spodobało mi się. A ponieważ w kwestii tego, co mi się podoba, a co nie, uważam się za eksperta, więc powyższą opinię należy traktować wiążąco. Jest miarodajna i niepodważalna.
Ciężki dzień... czyta się. Choć, żebym go przeczytał jednym tchem... Tego nie powiem. Opowiadanie liczy jednak kilkadziesiąt stron. Powiem więc inaczej. Jak usiadłem to nie wstałem aż nie przeczytałem. Od zdania pierwszego (Profesor Osika otworzył myślące oczy) do ostatniego (-- Kurwa mać! -- powiedział przez zaciśnięte zęby profesor Osika). Cóż tak wkurwiło właściciela myślących oczu, wybitnego znawcę biedronek, profesora, z którego ust nikt nigdy nie słyszał słowa grubego czy przekleństwa? Zainteresowanych odsyłam do książki. Sam zaś przedstawię kilka cytatów, które wykroiłem z tekstu i które o książce, myślę, coś-nie-coś powiedzą. Cytatom pozwoliłem sobie nadać własne tytuły.


GENEZA MINISTERSTWA
OCHRONY ŚRODOWISKA

-- Rewelacyjna wiadomość: Polska rozwiązała problem ścieków -- oznajmił triumfalnie Trojanowski. -- Czekamy tylko na nagrodę Nobla.
-- Jak to?
-- Utworzyliśmy właśnie Ministerstwo Ochrony Środowiska, któremu będą podlegały odpowiednie instytuty. Cha, cha, cha. Anglicy budują oczyszczalnie, a my biurowce! Ty wiesz, ilu niedorozwiniętych synków, córeczek i kuzynów ze środowiska naszych dostojników znajdzie tam zaciszne biurka do spania?
-- Pozwól -- rzekł profesor Osika, sięgając po gazetę. -- Tak... rzeczywiście. Cóż za pomysł. Zamiast budować filtry i oczyszczalnie, my wydajemy pieniądze na nową armię darmozjadów...


PROFESOR MAJCHER
KRADNIE PSY

-- Profesor Majcher kradnie psy i sprzedaje je za dolary. To się nazywa big business.
-- Kolega Majchra, docent Różański -- ciągnął Jesion -- robi okrutne doświadczenia na kotach, które czasem osobiście łapie na skwerze koło instytutu. Oczywiście domowe, bo dzikie nie dają się złapać.


WOLNY WNIOSEK
ADIUNKTA GIZELI KRET

-- Przepraszam bardzo, ale ja również pragnęłabym zabrać głos w ramach wolnych wniosków. Ponieważ w ogrodzie robi się wiosenne porządki proszę o ścięcie drzewa, które rośnie naprzeciw mojego okna, ponieważ nie mogę hodować stonóg, na których wykonuję pracę naukową -- wygłosiła uroczyście Gizela Kret.


GENIUSZE I PIĘŚĆ
PROFESORA HARNASIA

Ludzie profesora Harnasia to bez wątpienia wybitne jednostki! Profesor Harnaś podkreślał to przecież na każdej Radzie Instytutu (...)
Kiedy przyjechał przedstawiciel Rockefellera, Harnaś przedstawił mu wszystkich swoich asystentów jako genialnych i zabrał wszystkie stypendia przeznaczone dla instytutu. (...)

Wprawdzie niektórzy profesorowie krzywili się, że jeden zakład zabrał wszystkie stypendia i dla innych nie zostało nic, ale profesor Harnaś rozwiał te wątpliwości na Radzie Instytutu jednym uderzeniem pięści w stół.

ANTROPOGENICZNE
ODKSZTAŁCENIE
DOCENTA BRAJTSZWANCA

Profesor Osika zrobił parę kroków w stronę gabloty, gdzie wywieszano ogłoszenia o zebraniach naukowych i stanął jak wryty przed afiszem, który głosił: "Antropo- geniczne odkształcenie akwenów Polski centralnej - przedstawi prof. J. Brajtszwanc".
-- Mocne prawda? -- zapytał Kromański przymykając oko.
-- Tacy prostaczkowie jak pan i ja napisalibyśmy po prostu "Wpływ gospodarki na zbiorniki wodne" i czy to zrobiłoby na kimś wrażenie? A jak taki cwaniak wygłosi to z uroczystą miną w telewizji, to wszyscy otworzą gębę i pomyślą: to musi być wielki uczony, bo nic nie można zrozumieć...
Jak z przytoczonych cytatów wywnioskować można akcja opowiadania rozgrywa się w środowisku pracowników nauki. Nie mylić z uczonymi! Bo uczony to poziom i powołanie, a pracownik nauki to tylko zawód i etat. Dla przykładu weźmy choćby docenta Brajtszwanca, wspomnianego już speca do antropogenicznego przekształcenia akwenów wodnych, dla którego pojęcie prawdy i kłamstwa w ogóle nie istnieje. On mówi to, co jest dla niego w danej chwili wygodne. Brajtszwanc, poza oczywiście antropogenicznym odkształceniem zbior- ników wodnych, specjalizował się w wybijaniu pokłonów przed każdym, kto stał wyżej od niego w hierarchii. Zabiegi te miały na celu doprowadzić go po szczeblach kariery administracyjnej aż do zawrotnego szczytu, z którego miałby łaskawie uśmiechać się do uległych i niszczyć opornych. Docent Brajtszwanc jest niewątpliwie pracownikiem nauki. Ma etat. Ale czy jest uczonym? A czy uczonymi są inni bohaterowie opowiadania? Czy godni są szacunku i zaufania, którymi tak często obdarzamy (czy nie nadmiernie?) Naukę? Dlatego też zakończę cytatem, który uważam za kluczowy i w którym zawierają się i wyjaśniają słowa użyte jako motto mojego artykułu.

CYTAT KLUCZOWY

Pokolenie ludzi, którzy służyli nauce jak bogini i pokornie ją wielbili zaczyna już odchodzić. Na ich miejsce wchodzą młodzi karierowicze, którzy z bogini zrobili sobie dojną krowę. A są między nimi hieny, które nie cofną się przed niczym, żeby tylko zdobyć pieniądze, władzę i sławę.
Warto podkreślić tu, że opowiadanie zostało napisane dokładnie dwadzieścia jeden lat temu. A zatem - UWAGA! Gdy słyszymy, że mówi pracownik nauki (a w ekologii zdarza się to nierzadko) to nie zaszkodzi zadać sobie pytanie - czy to aby nie mówi do nas docent Brajtszwanc. Albo profesor Majcher.
Stanisław Zubek
Kraków, 6.9.94

PS. Anna Czapik pisze też do ZB. Znane mi teksty to: Jeszcze o uboju rytualnym - odpowiedź panu Warszawskiemu (ZB 3/94, s. 17, 18), Teatrzyk "Zielone Jajko" (ZB 6/94 s. 38, 39) oraz tłumaczenie XVI-wiecznej bulli papieskiej zabraniającej walk byków i podobnych igraszek z dzikimi zwierzętami (ZB 9/94 s. 53-55).
*) Anna Czapik, Ciężki dzień profesora Osiki - opowiadanie satyryczne, przedmową opatrzył Andrzej Delorme, Biblioteka "Zielonych Brygad", pozycja nr 7, Kraków 1994, ISBN 83-902421-0-9, cena 20.000 zł, nakład 500 egzemplarzy.
**) W poprzednich odcinkach ekoserialu Pragnę zwrócić uwagę na zwracałem uwagę na: Szmaragdowy las (ZB 12/93, s. 32), Rzekę w betonie (ZB 3/94, s. 54) oraz Betonowy potok (ZB 4/94, s. 66).

Powyższej pozycji nie rozprowadza Wydawnictwo ZB!!! Można ją kupić w krakowskich księgarniach: "Suszczyński i S-ka" - Rynek 23, Księgarnia Naukowa - Podwale 5/6, C.U.D. - św. Jana 15 oraz wysyłając 26.000 zł na adres: prof. Anna Czapik, Zakład Hydrobiologii UJ, Oleandry 2a, Kraków.




ZB nr 11(65)/94, listopad '94

Początek strony