Strona główna 

ZB nr 8(74)/95, sierpień '95

TOKSYCZNE MIAZMATY "PRACOWNI"

W ostatnim numerze "Dzikiego Życia" (6/13.6.95) znajduje się długi tekst Janusza Korbela, opisujący demonstrację w Warszawie w obronie Puszczy Białowieskiej, pod pretensjonalnym tytułem PUSZCZA CZEKA. Międzynarodowa lekcja udzielona polskim aktywistom. Byłem świadkiem i uczestnikiem tej lekcji.

Dwa miesiące wcześniej Bolek Rok wspomniał, że dobrze by było Dzień Ziemi poświęcić tylko sprawom Puszczy. Później otrzymałem od J.Korbela fax w tej sprawie. Odpowiedziałem, że owszem, możemy zadedykować Dzień Ziemi sprawie Puszczy, ale nie wyobrażam sobie, żeby TYLKO o Puszczy w tym dniu mówić. Jest Front Wyzwolenia Zwierząt, który walczy z torturowaniem gęsi, jest sprawa Wisły, spalarni śmieci, są wegetarianie, Zielony Uniwersytet, cykliści i zwolennicy czystych technologii. Za każdym tematem stoi grupa ludzi i wszyscy są przekonani, że ich temat jest równie ważny, jeśli nie ważniejszy od pozostałych. I co? Mam tym wszystkim ludziom powiedzieć, że w czasie obchodów Dnia Ziemi będzie się mówiło tylko o Puszczy Białowieskiej?

Sama dedykacja to dla "Pracowni" okazało się za mało.

Na ostatniej stronie "Dzikiego Życia" pan Korbel apeluje: nie dajcie się wplątywać w różne "dni", nie wierzcie ich propagatorom, dopóki nie zajmą się konkretnymi miejscami, gdzie przyroda jest niszczona i nie zaczną się domagać konkretnych rozwiązań. Myślę, że takie apele to przejaw zawężenia świadomości, a obrażanie innych może podniesie J.Korbelowi samoocenę, ale sprawie ratowania Puszczy na pewno nie służy.

* * *

Członkowie "Pracowni" postanowili swą akcję przeprowadzić 4 dni później, 26.4. Z dnia na dzień w BORE powstał sztab organizacyjny. Nikt z nami wcześniej tego nie konsultował. Powstał niezły zamęt, gdyż w tych dniach rozdawaliśmy sadzonki drzew za makulaturę (1200 sztuk), pomagaliśmy Izie ("Kormoran Stop"), działał Zielony Telefon itd.

W sprawie Puszczy odbyła się w naszym biurze konferencja prasowa. Praktycznie jedna linia telefoniczna w tych dniach poświęcona była tylko tej akcji. Prowadzone były długie rozmowy międzynarodowe. Wysyłano faxy, drukowano apele i ulotki. Od rana do wieczora, praktycznie bez reszty (o co mieliśmy do niego pretensje) poświęcił się tej akcji etatowy pracownik BORE "Joystick".

I dobrze po to jesteśmy, ale jeżeli jedynym śladem po tej akcji jest zdanie: że pracownicy BORE niechętnie zgadzali się na zajmowanie ich linii sprawami międzynarodowej akcji w obronie Puszczy, to ogarnia mnie smutek. Wszyscy w tych dniach byli zmęczeni. Ale czemu służy złośliwa interpretacja faktów? Nie na tym polega głęboka ekologia.

* * *

W trakcie rozmowy z przedstawicielami środowisk narodowych okazało się, że też są przeciw wycinaniu starych drzew. Też uważają, że cała Puszcza powinna być Parkiem Narodowym. Chcieli taką wypowiedź nagrać dla telewizji na tle protestacyjnych transparentów. Niestety, nie pozwolono im na to. Wręcz ich wygoniono. Monopol na protesty ma tylko określona orientacja polityczna. Zdaje się, że organizatorzy nie rozumieją i że idea ruchu polega na tym, że KAŻDY, kto w danej sprawie myśli tak samo, przyłącza się i jest mile widziany. Nie rokuję sprawie Puszczy szybkich sukcesów, jeśli będzie miała tylko takich obrońców, jak "Pracownia".

Jarema Dubiel




ZB nr 8(74)/95, sierpień '95

Początek strony