Strona główna 

ZB nr 8(74)/95, sierpień '95

WALKA ARYMANA Z ORMUZDEM?

Ekosystem Warszawy południowej tworzą, zachowane w stanie względnie dobrym, wartości przyrodnicze dorzeczy Potoku Służewskiego i Jeziorki. Są to: rezerwaty przyrody - Las Kabacki, Lasek Natoliński, Jeziorko Czerniakowskie, Park Krajobrazowy Lasy Chojnowskie, Użytek Ekologiczny Jeziorko Imielińskie, tereny krajobrazu chronionego - Skarpa, Dolina Służewska oraz liczne inne akweny i kompleksy zieleni. Znajdują się wśród nich zespoły pałacowo-ogrodowe - wilanowski, ursynowski, natoliński, będące zabytkami kultury narodowej o znaczeniu światowym.

Ekosystem ten, ze względu na wybitne walory i funkcje, stanowi integralną część otuliny ochronnej Warszawy. Jego mozaika pełni bowiem bardzo ważną rolę. Formy naturalne i wprowadzone rozsądnie przez człowieka na przestrzeni wieków utrzymują zróżnicowanie biologiczne i kulturowe, umożliwiając funkcjonowanie tak poszczególnych jego części, jak i całości. Tworzą one - ożywczy dla całej Warszawy lewobrzeżnej - mikroklimat, który, w połączeniu z lokalną cyrkulacją powietrza, przyczynia się wybitnie do oczyszczania i nawilżania atmosfery wielkiego miasta, nadmiernie skażonej i wysuszonej. Posiadają duże znaczenie zdrowotne (Uzdrowisko Konstancin) i turystyczno-rekreacyjne. Obszar ten ma więc wielorakie funkcje - wodochronne, glebochronne, klimatotwórcze, uzdrowiskowe, turystyczno-rekreacyjne, historyczno-kulturowe, gospodarczo-rolnicze, mieszkalne, naukowe, dydaktyczne.

Jednakże te - tak cenne - wartości i funkcje ulegają coraz bardziej dotkliwej dewastacji i degradacji, będącej skutkiem ignorancji i zachłanności ludzi. Często odnosi się to do osób i grup usytuowanych w strukturach biznesu i władzy, posiadających formalnie wykształcenie wyższe i statutowo zobowiązanych do ochrony wartości przyrodniczych. Oto dwa znamienne przykłady.

JEZIORKO IMIELIŃSKIE

Ze względu na unikalność hydrologiczno-geologiczną, znaczenie w łańcuchu powiązań w ekosystemie Warszawy południowej i wyjątkowo dogodne warunki dla bytowania 20 i kilku gatunków ptactwa, akwen ten uznany został za użytek ekologiczny, chroniony prawem. Ale - wraz z naporem urbanizacji, nacechowanej często ignorancją i zachłannością - teren stawał się coraz bardziej atrakcyjny dla - goniących za korzyściami finansowymi - firm budowlanych. Jeziorko Imielińskie poczęły więc otaczać wielkokubaturowe obiekty mieszkaniowe, wznoszone samowolnie, jak i z przyzwoleniem urzędników. Proceder aranżowano z pozycji Mokotowa, a następnie - po reformie samorządu warszawskiego w 1994r. - także z pozycji Gminy Ursynów. Zdołano nawet w strukturze samorządu ursynowskiego umieścić byłego zastępcę burmistrza Mokotowa, zasłużonego we wspieraniu wymienionych firm. I tylko proekologiczne organizacje społeczne - ignorowane i bezzasadnie oskarżane przez tegoż zastępcę burmistrza i jego akolitów o powodowanie konfliktów - wykazały konsekwencję w trosce o byt tego unikalnego akwenu. Liczne interwencje, wspierane przez Prokuraturę i Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody doprowadziły do skazania prawomocnym wyrokiem Sądu Karnego inwestora uprawiającego - wspieraną przez urzędników - samowolę budowlaną w otulinie jeziorka. Lecz szkód, wyrządzonych przyrodzie i ludziom nikt już nie naprawi. A dewastatorzy - i w tym przypadku - nie dają za wygraną! Nawet ukarani, podejmują jednak inne, podobne przedsięwzięcia. Udziela się także zgody na inne szkodliwe inwestycje. Tymczasem, głównie na skutek takich właśnie działań, obniża się i zanieczyszcza woda w tym i innych akwenach. Ma to wybitnie negatywny wpływ na całość ekosystemu, gdyż zniszczenie lub uszkodzenie jednego ogniwa rozstraja inne. Napawa to smutkiem i zadumą.

WARSZAWSKI ODCINEK TRASY A-2

(Autostrada Berlin-Moskwa). Lokalizację odcinka trasy zaplanowano - wbrew logice i tendencjom światowym w tym zakresie - w usytuowaniu wewnątrzmiejskim. Miałby on, w myśl założeń planistycznych (wprawdzie jeszcze nie zatwierdzonych - w myśl ustawy - przez wojewodę, lecz usilnie lansowanych z licznych pozycji urzędowych) przecinać gęsto zamieszkany Ursynów, wzdłuż osi ul.Płaskowickiej, a na prawym brzegu Wisły - Mazowiecki Park Krajobrazowy. Inne lokalizacje, nie narażające miasta i jego otulin przyrodniczych, wciąż nie znajdują przychylnego ucha oficjeli. Funkcjonują oni zarówno w strukturach samorządu stołecznego, jak i w urzędach państwowych szczebla centralnego i wojewódzkiego, a zwłaszcza w Ministerstwie Transportu i Gospodarki Morskiej i podległej mu Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad.

Mec. Z.Adamowicz, specjalistka prawa ochrony środowiska, podczas zorganizowanej 21.6 br. konferencji naukowej, poświęconej wyborowi optymalnej lokalizacji tego odcinka trasy, stwierdziła - w oparciu o dokumenty rejestracyjne - że spółki, starające się o koncesję na budowę autostrady to golcy. Czekają oni - wyjaśniła - na kredyty państwowe i na wielkie korzyści finansowe. Należy do nich Mazowieckie Konsorcjum Autostradowe, w skład którego wchodzi Skarb Państwa, reprezentowany przez wicewojewodę warszawskiego. Czy, w takim układzie - pytała mec.Adamowicz - możliwy będzie obiektywizm decyzyjny? Bo przecież - w myśl ustawy o autostradach płatnych (a taką jest A-2) - decyzję o lokalizacji autostrady i na tym - tak wielce kontrowersyjnym - odcinku, będzie podejmował wojewoda.

Gdyby ten niefortunny pomysł projektowy został zrealizowany, zniszczeniu uległby cały - tak cenny dla Stolicy - ekosystem Warszawy południowej. W przypadku zrealizowania wewnątrzmiejskiego północnego wariantu lokalizacyjnego - wzdłuż Trasy Toruńskiej i Al.Armii Krajowej (bo i taki wariant istnieje) zniszczono by znów Lasek na Kole, ekosystem Powązek i rzeki Rudawki, Park Kępa Potocka, Lasek Bielański, liczne zespoły zieleni osiedlowej.

Dowodzi to, że żaden z projektów ukierunkowanych na przecięcie miasta i jego otulin ochronnych nie powinien być poważnie brany pod uwagę, jako sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem i z przepisami prawa o planowaniu przestrzennym, ochronie zdrowia, ochronie przyrody, ochronie środowiska i z uchwałą Sejmu Polityka ekologiczna Państwa. Dlatego też, wypowiadają się przeciw nim zdecydowanie mieszkańcy Stolicy, organizacje proekologiczne, spółdzielnie mieszkaniowe, poważni pracownicy nauki, służby zdrowia, samorządy terytorialne Ursynowa, Wawra i innych gmin. Jednocześnie wysuwają oni - uzasadnione wszechstronnie - propozycje innego, bezkonfliktowego usytuowania tego odcinka trasy. Takiego, które omijałoby Warszawę, jej otuliny ochronne i zabytki kultury. Warunki dla takiej optymalnej lokalizacji - co podkreślono również na wspomnianej konferencji naukowej - znajdują się w strefie Góry Kalwarii (którędy już od dziesięcioleci trwa przewóz ciężkich ładunków na linii wschód-zachód) lub w strefie Modlina (gdzie planuje się przystosowanie lotniska dla potrzeb międzynarodowego transportu towarowego). Ze stref takiej lokalizacji można wybudować dogodne połączenia z Warszawą i innymi miastami. Nadto, Gmina Góra Kalwaria - co deklaruje jej zarząd - wyraża aprobatę dla takiej lokalizacji autostrady, widząc w tym przyszłe korzyści gospodarcze i cywilizacyjne (które nie zaistniałyby w przypadku przecięcia przez tę autostradę Warszawy czy innej wielkiej aglomeracji miejskiej). Taka też rysuje się coraz bardziej tendencja światowa. Wyraża się ona w dążeniu do lokalizacji autostrad w odległości 30-40 km od centrum metropolii.

Wymowa tych faktów jest jednoznaczna: warszawski odcinek Trasy A-2 nie może, pod żadnym pozorem, przebiegać przez miasto i jego ekosystemy ochronne, gdyż wyrządziłoby to nieodwracalne szkody dla zdrowia, życia i rozwoju przyrody, ludzi i miasta oraz dla bezcennych dóbr kultury narodowej. Niezbędne, w związku z tym, są takie działania samorządów terytorialnych, Rady i prezydenta Warszawy oraz wojewody i centralnych czynników państwowych, które spowodują:

Niezbędnym jest również - zgodnie z ustaleniami Unii Europejskiej - dążenie do poszukiwania rozwiązań proekologicznych w zakresie transportu, a zwłaszcza sposobów kombinowanych, w tym bimodalnych (drogowo-kolejowych). Nie można bowiem, w zagospodarowywaniu tak newralgicznego dla zdrowia, życia i rozwoju Stolicy państwa obszaru, jakim jest ekosystem Warszawy południowej, tkwić na pozycjach przebrzmiałych stereotypów i dopuszczać do tego, ażeby - i w tym przypadku - górę wzięły interesy drapieżnych grupek kapitału, kosztem życiowych wartości i funkcji przyrody, niezbędnych wielkim grupom społecznym. Chodzi tu - jak wykazują fakty - o interesy grupek, goniących za maksymalizacją zysków ekonomicznych i posługujących się wciąż metodami bożka Arymana w zwalczaniu zwolenników Ormuzda. Nie te już czasy i nie te powinny dominować obyczaje! Dziś potrzeba skupienia sił i środków na tworzeniu i rozwijaniu elementów cywilizacji równowagi, która - wbrew różnym przeciwnościom - powinna uchronić nas, jako gatunek ludzki, od zagrożeń niesionych przez ignorancję i zachłanność, niszczących zarówno przyrodę, jak i stosunki międzyludzkie.

Stanisław Abramczyk




ZB nr 8(74)/95, sierpień '95

Początek strony