Strona główna 

ZB nr 1(79)/96, styczeń '96

NOWOSĄDECCY MYŚLIWI
W LICZBACH

W województwie nowosądeckim myśliwych jest prawie dwa tysiące. Czyli trochę mniej niż jeleni (których jest tam 2631), a trzy razy więcej niż dzików (których jest 640). Po sezonie, jeśli wszystko pójdzie myśliwskim planem, liczba jeleni zmaleje blisko dwa razy (do 1531 sztuk), a liczba dzików ponad pięć razy (do 95 sztuk). Liczba nowosądeckich myśliwych prawdopodobnie zaś wzrośnie, gdyż co roku przybywa ich kilkadziesiąt (sztuk).

Wśród nowosądeckich myśliwych są m.in. artyści oraz lekarze i księża.

Stanisław Zubek
Kraków, 21.09.95

Strzały na rykowiskach, "Gazeta w Krakowie" z 21.9.95 s.3.



LICZENIE PO MYŚLIWSKU

Myśliwi najpierw liczą zwierzęta. I na podstawie tych obliczeń planują odstrzał. A jak myśliwi liczą zwierzęta? Interesujący przykład takiego liczenia podają profesor Andrzej Bereszyński i doktor Tadeusz Mizera:

Oczywiście, "najlepiej ochronią" wilka sami myśliwi, tak twierdzili. A w rzeczywistości jak ta ochrona wilka przez myśliwych wyglądała? Do planów łowieckich sporządzanych na podstawie inwentaryzacji zwierzyny myśliwi stwierdzali stan: 1 wilk i do odstrzału (100% stanu!) planowali też 1 wilka. Statystyki łowieckie w odniesieniu do wilka zawsze były zawyżane, tak przypadkowo, jak i celowo. Przykładowo, w Puszczy Noteckiej jest około 12 obwodów, przez które regularnie wędrują wilki. We wszystkich tych obwodach łowieckich zarejstrowane zostały wilki oddzielnie, choć były to te same wędrujące osobniki.

Na podstawie takich danych planowano odstrzał. Tak więc, w planach było minimum 2 razy tyle wilków do odstrzelenia niż występowało ich w rzeczywistości!!!

Jak z powyższego widać liczenie zwierząt do odstrzału nie jest wcale takie proste. To wyższa, myśliwska matematyka.

Stanisław Zubek
Kraków, 30.11.95



Andrzej Michał Bereszyński, Tadeusz Mizera Jak ochroniliśmy wilka w Zachodniej Polsce, "Parki Narodowe" 3/95 s.5.



A MYŚLIWI STRZELAJĄ

Bielik zagrożony jest wyginięciem w skali świata. W Polsce żyje 120-140 par. Podlega ścisłej ochronie. Mimo tego ciągle jeszcze ten wspaniały i rzadki u nas ptak często staje się celem strzałów myśliwych, uznających go za swego wroga i szkodnika. Wielu z nich pojęcia nie ma jak te ptaki wyglądają.

Stanisław Zubek
Kraków, 12.12.95



Jacek Cyrhlewicz, Bielik - nareszcie znajomy, "Eko i My" z grudnia 1995 s.11.



CZUŁE SERCE LEŚNIKA

W artykule Rysie i wilki idą tropem saren podpisujący się dwoma literkami (sś) autor informuje, że w nadpopradzkich lasach Beskidu Sądeckiego śniegu metr i mróz, czyli prawdziwa zima. Leśnicy z dużym niepokojem przyglądają się tropom zostawionym przez zwierzynę. Śladem jeleni i saren idą wilki i rysie.

Z artykułu wieje mrozem i grozą. Śniegu na metr, a śladem jeleni i saren idą wilki i rysie.

Ale okazuje się, że rysi jest kilka, a wilków niewiele więcej - 6-7 w okolicach Jaworzyny i 4-5 koło Rytra. 5 wilków przychodzi systematycznie ze Słowacji. Saren i jeleni jest coraz więcej.

- Jakiż im pisany jest los w konfrontacji z BEZKARNYMI (podkr. moje - sz) teraz drapieżnikami? - zastanawiają się leśnicy.

I tym czułym, tak pełnym wzruszającej troski o los saren i jeleni zdaniem artykuł się kończy. I do tego właśnie zdania pozwolę sobie dołożyć swoje dwie uwagi.

A jakiż tym sarnom i jeleniom pisany jest los w konfrontacji z ich przyjaciółmi - myśliwymi? Czy i nad tą kwestią też zastanawiali się wspomniani wyżej leśnicy?

W nowosądeckich lasach na wilki i rysie polować obecnie nie wolno. Drapieżniki te są więc - zdaniem leśników - "BEZKARNE". Myśliwi nie mogą już wymierzać im "kary", czyli "SPRA - WIE - DLI - WO - ŚCI". Głęboko ludzka to i wzruszająca logika.

Na koniec dodam jeszcze, że omawiany artykuł ukazał się w stałej rubryce o nazwie Bliżej przyrody.

Stanisław Zubek
Kraków, 28.11.95



(sś) Rysie i wilki idą tropem saren, "Gazeta Krakowska" z 28.11.95 s.2.



TRAFIŁ JELEŃ MYŚLIWEGO

Informacja ta obiegła prawdopodobnie cały świat. Podała ją agencja DPA. Przytoczyły krakowskie dzienniki. Przytoczę ją więc i ja.

W lasach St. Blasien w południowym Schwarzwaldzie 48-letni myśliwy ścigał rannego jelenia. W pewnym momencie karta odwróciła się - zdesperowane zwierzę zaatakowało swego prześladowcę, wzięło go na rogi i wyrzuciło w powietrze. Myśliwy spadł z wysokości 3 metrów na kamienne podłoże i doznał ciężkiego urazu głowy, zagrażającego nawet jego życiu. Uratowała go wielogodzinna operacja w klinice uniwersyteckiej we Fryburgu.

O dalszych losach jelenia agencja DPA nie wspomina. Chcę wierzyć, że przeżył. Za odwagę należy się nagroda.

I jeszcze dwie uwagi.

UWAGA PIERWSZA

Przykład tego jelenia dowodzi, że protestowanie (którego szczególnym przypadkiem jest samoobrona fizyczna) nie zawsze pozbawione jest sensu. I przypadek tego jelenia (to nie był wcale taki "jeleń"!) polecam do przemyślenia tym wszystkim (jakże u nas licznym) ekologom, którzy uważają, że liczy cię jedynie współpraca.

UWAGA DRUGA

Gdyby takich jeleni było więcej, to populacja myśliwych uległaby zapewne zmniejszeniu. I to nie tylko dlatego, że myśliwi trafiani rogami jeleni trafialiby do szpitali czy na cmentarze, ale także dlatego, że do myślistwa trafialiby wyłącznie ludzie odważni. A takich nigdy nie ma zbyt wielu.

Stanisław Zubek
Kraków, 20.10.95



Jeleń upolował myśliwego, "Gazeta Krakowska" z 20.10.95 s.5.



ZB nr 1(79)/96, styczeń '96

Początek strony