"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 4 (82), Kwiecień '96


KRÓTKIE DONIESIENIE O SYTUACJI KOŁO GĄBINA

S Odbudowa radiostacji chwilowo zastopowana. S Obrońca protestujących, pani Zofia Adamowicz obnażyła krętactwo decydentów (MOŚZNiL, SA "Komunikacja Polska" i in.). S Naczelny Sąd Administracyjny zażądał od decydentów udokumentowanych wyjaśnień. S Poprawa nadziei protestujących i oczekiwanie na sprawiedliwość Sądu - oto streszczenie sprawy.

  1. Na początku 1996 r. NSA w Łodzi, rozpatrujący skargę protestujących przeciwko decyzji wojewody płockiego zezwalającą na budowę masztu, wstrzymał realizację tej decyzji do czasu rozpatrzenia sprawy. Może ona wejść na wokandę dopiero po orzeczeniu NSA w Warszawie, gdzie wcześniej została wniesiona skarga na decyzję MOŚZNiL (identyczną, jak wojewody płockiego).

  2. W dniu 8.3.96 NSA w Warszawie rozpatrywał skargę na decyzję MOŚZNiL dotyczącą odbudowy masztu dla mocy 75 kW. Ze wszystkich procedur i z posiadanej dokumentacji wynika, że moc 75 kW jest wartością fikcyjną, przyjętą tylko chwilowo dla spełnienia warunków bezpieczeństwa wymaganych w przepisach z 2980 r., ale nie ma ona praktycznego znaczenia ze względu na drastyczne zmniejszenie obszaru odbioru radiowego (do 4% w stosunku do obszaru przy pomocy docelowej 2000 kW). Obiekt buduje się dla mocy docelowej 2000 kW, ale w dokumentacji nie ma operatu dla tej mocy. Obrońca protestujących - pani Zofia Adamowicz - w zdumiewająco krótkim czasie z ogromnego pliku dokumentów wyłuskała wszystkie meandry działania decydentów i wykazała śmieszność i naiwność ich argumentacji. Znalazła także podstawy prawne do unieważnienia podjętej decyzji. Sąd przełożył sprawę, żądając od MOŚZNiL odpowiednich dokumentów w ciągu 30 dni.

  3. W tym czasie przed gmachem NSA odbywała się manifestacja przedstawicieli protestującej ludności z gmin Gąbin i Sannik. Po zakończeniu rozprawy manifestanci przeszli pod gmach Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej z żądaniem spełnienia wcześniej wysuniętych postulatów przeciwdziałania zagrożeniom zdrowia. Ich przedstawicieli przyjął wiceminister zdrowia, główny inspektor sanitarny - Wiesław Jaszczyński. Przedstawiono mu następujące postulaty: 4 Pomoc Ministerstwa Zdrowia w zastopowaniu wszelkich prac budowlanych RON w Konstantynowie do czasu wyjaśnienia problemów zdrowotnych ludności w okolicy masztu 4 Spowodowanie wyjaśnienia ww. problemów zdrowotnych, w szczególności na bazie nowej interpretacji wyników badań zawartych w raporcie i ewentualnych badań uzupełniających. Pierwszy z nich nie został przyjęty. Do postulatu drugiego odniesiono się przychylnie i manifestujący otrzymali zapewnienie głównego inspektora sanitarnego spełnienia go w całości. W trakcie spotkania dochodziło do ostrej polemiki między uczestnikami. Argumentacja stron była analogiczna jak w NSA.

Przypomnijmy. Sprawa gąbińska - to ewidentne stwarzanie zagrożenia zdrowia i życia ludzi (ostatnie doniesienia wskazują na podobne zagrożenie w rejonie radiostacji raszyńskiej). Dwie najwyższe instytucje rządowe III RP, powołane - jedna do ochrony środowiska, druga do ochrony zdrowia - nie tylko nie reagują na doniesienia w zakresie problematyki ich działania, lecz robią wszystko, aby zdławić argumentację osób składających doniesienia. Działają też przeciw środowisku naturalnemu i przeciw zdrowiu. Ludzie! Na jakim świecie ja żyję?!

Marian Kłoszewski


UWAGA! ELEKTROSMOG! - sygnał alarmowy spod Gąbina

Prawdopodobnie przeważająca większość Czytelników doniesienie to opatrzy znakiem zapytania. I słusznie, taki jest bowiem stan świadomości i takie oficjalne informacje w tej sprawie.

Niniejszym informujemy Państwa (bez przekonywań!): ONI jak najmniejszym kosztem realizują rozwój radiofonii i telewizji w kraju, bez uwzględniania czynnika zdrowia. Gąbin jest nie tylko w centralnej Polsce. Maszty z promiennikami mikrofalowymi (wielkiej, średniej i małej mocy) wyrastają jak grzyby po deszczu, w szczególności w wielkich aglomeracjach. Promieniowanie z całego pasma stosowanych częstotliwości dosięga nas wszędzie i w każdej chwili. Czynnik elektromagnetyczny naszego środowiska jest drastycznie modyfikowany. Sztuczne promieniowanie z różnych źródeł przemysłowych jest tysiące, a nawet miliony razy większe od tła naturalnego, w którym przebiegała filogeneza człowieka i które jest optymalnym dla wszystkich form życia.

Oprócz chemicznego mamy więc i elektroskażenie, o którym powszechnie nic nie wiemy. Ono nie cuchnie, nie powoduje bólu, a jego fenomeny na ogół nie są łatwe do pojęcia. Upraszczając: wszyscy jesteśmy "pod prądem", na krześle elektrycznym, które w tym przypadku działa bardzo miękko, ze zróżnicowanymi efektami.*)
Według doniesień, efekty chorobowe zależą od natężeń promieniowania i od czasu działania. Zauważmy, że natężenia mogą nawet nie ulegać zmianom, ale czas wystawienia nas wszystkich na oddziaływania tego typu ciągle rośnie, a więc rośnie również ryzyko chorobowe i w pewnym momencie dla danego organizmu dochodzi ono do 100%.

Coraz więcej jest chorób o nieznanej etiologii, często określanych jako cywilizacyjne. A my szukamy leków, a nie przyczyn. Służba zdrowia nie patrzy na kominy, na ścieki, na anteny, na smród i hałas. Patrzy na "żywe mięso" i naprawia je chemicznie lub chirurgicznie.

Czy można uniknąć elektroskażenia, nie rezygnując z rozwoju radiofonii i telewizji? Tak, i to znacznie łatwiej, niż innego skażenia. Przez wprowadzenie istniejących już technik, zapobiegających rozpraszaniu energii e-m w środowisku człowieka i stosowanie ekranowanych instalacji elektrycznych. Jest to problem kosztów. Ale w przypadku telekomunikacji przy odpowiednio dużej liczbie kanałów informacyjnych koszty pojedynczego kanału będą mniejsze, niż przy obecnej, tradycyjnej technice. Znajdujemy się jednak w kleszczach rodzimej i zachodniej oligarchii, która z pobudek materialnych dopuszcza się draństwa, np. przez rozwijanie w Polsce przemysłu tytoniowego, powszechnej motoryzacji (autostrady), wdrażanie subkultury cywilizacji zachodniej. Czy zechcą np. wycofać się z telefonii komórkowej? Przecież to jest bonanza (żyła złota). Budują stacje bazowe w obrębie zabudowań wiejskich i pewnie na wysokich blokach mieszkalnych. Użytkownik przykłada sobie aparat do głowy, jak samobójca pistolet.

Grupy interesu nas zwodzą, utrzymują w nieświadomości, tłumią zdrowe reakcje, podobnie jak w przypadku Gąbina.

Mamy dowody, że ONI kłamią. Np. pokazują nam zachodnie normy (wyższe od naszych), przyjęte w latach 60., oparte tylko na efekcie termicznym w czasie, gdy wiedza o oddziaływaniach biologicznych była jeszcze znikoma. Ustalenie ich wówczas na takim poziomie wprowadziło rządy w pułapkę: jeżeli je zmniejszą, zaczną się procesy o odszkodowania zdrowotne. Zachód jest więc zainteresowany podniesieniem norm w Polsce. I doprowadzili do tego przy okazji sprawy gąbińskiej w Ustawie o RON z 14.12.1994. W tym roku odpowiednie organa mają weryfikować inne normy.

Sprawa elektroskażenia jest niezwykle trudna. Nie włączyła się do niej ani jedna instytucja pozarządowa. Głosy odważnych naukowców nie są powszechnie słyszalne. Większość profesjonalistów prawdopodobnie woli mieć spokój. A wielu utytułowanych facetów wydaje "autorytatywne" opinie albo nie wiedząc co robi, albo świadomie uczestnicząc w haniebnym procederze. Sprawa Gąbina doprowadziła do ujawnienia wszystkich istniejących wątpliwości i problemów. Ten najwyższy maszt na świecie okazał się czubkiem góry lodowej, którą są problemy elektroskażenia. Jednocześnie tu właśnie doszło do rozbudzenia świadomości społecznej.

Rozumiem walkę o czyste powietrze, czystą wodę, zdrową żywność, rezerwaty przyrody. Jest ona słuszna, ale bez eliminacji elektrosmogu nie ma na naszej planecie nic czystego i naturalnego. Czynnik elektromagnetyczny ingeruje głęboko w funkcjonalne podstawy bioukładu. (...) Elektromagnetyczna śmierć jest całkowicie niedostrzegalna, bezgłośna, przenika każdą zaporę, nie daje cienia, gdzie można się ukryć. (Sedlak).

Marian Kłoszewski
marzec 1996

*) R.O.Becker w książce Elektropolis donosi o eksperymencie na wybitnym prelegencie, którego w czasie prelekcji napromieniowano falami radiowymi bez jego wiedzy i zgody, na skutek czego jego wystąpienie wypadło wyjątkowo słabo. Podobnemu eksperymentowi są obecnie poddawani wszyscy ludzie na Ziemi.


rys. Jakub Michalski


<<<< Spis treści