Strona główna 

ZB nr 5(83)/96, maj '96

NA OLSZTYŃSKICH ŚMIECIACH...

...można nieźle zarobić. Do takiego wniosku doszłam po wizycie w ZGOK-u (Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi) przy ul. Knosały.

CO BYłO

Uchwała Rady Miejskiej w Olsztynie z dnia 16.2.1994. Ustaliła ona program gospodarki odpadami komunalnymi na terenie gminy. Główne zadania, wynikające z niego, obejmują:
Plan realizacji programu oraz niezbędne środki finansowe (z budżetu miasta, zaciągniętych pożyczek - NFOŚ, GW - oraz kredytów - BOŚ) ustalane są corocznie przez Radę Miejską. Już teraz widoczne są przesunięcia i opóźnienia w urzeczywistnianiu planu, co wydaje się być spowodowane niewielkimi nakładami finansowymi oraz tym, że twórcami uchwały byli urzędnicy poprzedniej kadencji Rady Miejskiej.

CO JEST

25 zestawów pojemników do zbiórki selektywnej na terenie miasta. Pierwsze z nich pojawiły się w grudniu '94. Dalszych 25 zestawów czeka na rozmieszczenie na terenach osiedli mieszkaniowych, zakładów produkcyjnych ("Stomil"), uczelni (ART Kortowo) i szkół. Niezbędne jest uzyskanie zgody poszczególnych właścicieli czy dzierżawców gruntu.

Olsztynianie, z właściwą sobie inteligencją, niemal bezbłędnie napełniają papierem, plastikiem, aluminium, zużytymi bateriami i szkłem odpowiednie pojemniki. Zdarzają się nieliczne incydenty w postaci podpaleń kieszeni z bateriami czy wywracania koszy na szkło (a dziurka niewielka i niełatwo z niej coś sensownego wyturlać). Budzi to zrozumiałe protesty ze strony okolicznej ludności, kierowane do właścicieli pojemników. Lubość, jaką znajdujemy w uprawianiu protestów, jest jak najbardziej pożądana, może jednak ukierunkowalibyśmy ją w stronę siebie samych, naszych znajomych i rodzimych wandali, co mogłoby okazać się bardziej skuteczne. Miejmy nadzieję, że piromani przywykną do widoku wystawionych pojemników i znudzi ich urządzanie fajerwerków, a zbieracze i "tuptusie" w końcu dojdą do wniosku, że cała butelka, w dodatku dająca się spieniężyć, to rzadkie zjawisko w pojemniku na szkło. Zebrane do tej pory odpady są gromadzone przez ZGOK i czekają na przetworzenie. Ale o tym później.

Idea selektywnej zbiórki odpadów była i jest nadal propagowana przez dyrektora naczelnego ZGOK-u, pana Wróbla - na łamach i w eterze. Moim zdaniem, krzyczeć o Sprawie trzeba głośniej, bo do przeciętnego obywatela (np. do mnie) dotarło niewiele. Przy pomocy "Gazety Warmii i Mazur" (lokalnego dodatku "Gazety Wyborczej") rozpisano konkurs śmieciowy, którego rozstrzygnięcie nastąpiło na początku marca tego roku. Nadeszło sporo prac, zwłaszcza od dzieciaków ze szkół podstawowych. O zgrozo (!), cisza ze strony "ogólniaków". Powstają ulotki, hasła i inne zachęcacze, skierowane m.in. do spółdzielni mieszkaniowych. Symbolem i dobrym duszkiem (choć to skądinąd regionalny diabełek) akcji uczyniono Kłobuka.

Miejski Wydział Techniczno-Inwestycyjny rozstrzygnął przetarg na montaż linii technologicznej do segregacji i doczyszczania śmieci na miejscu. W ciągu 5 miesięcy od podpisania umowy firma będzie zobowiązana do montażu owej linii.

Prawie cały dochód z tytułu unieszkodliwiania odpadów komunalnych ZGOK przeznacza na dalsze inwestycje.

CO BĘDZIE

Wspomniana wyżej linia technologiczna będzie miała okazję ruszyć pełną parą, bo nazbierano do tej pory niezłą ilość śmieci. Gromadzi się je w oddziale przy ul. Lubelskiej i tam też będą segregowane i przygotowywane do wysyłki.

W pobliżu Olsztyna nie ma żadnych zakładów przemysłowych, zainteresowanych przetwarzaniem surowców wtórnych - i na szczęście dla olsztynian. A na nieszczęście - trzeba je będzie transportować na duże odległości, co oznacza spore koszty. Odpady powędrują do producentów szkła (stłuczka nie może zawierać więcej, niż 1% zanieczyszczeń), papieru i granulatu z tworzyw sztucznych. Podobno nawet zużyte baterie znajdą odbiorcę w jednej z polskich hut (!), co do niedawna nie było możliwe.

Jak widać, śmietniki w Olsztynie mają szansę na bardziej sensowną egzystencję i noże nawet na siebie zarobią. Niestety, nieszczęsne opakowania kartonowe po napojach będą musiały wylądować na składowisku - a nie rozdrobnione mechanicznie poddają się działaniu natury bardzo opornie.

Wysypisko w Łęgajnach będzie w czerwcu tego roku zamknięte. Oznacza to dowóz śmieci jeszcze przez 2 lata. W tym czasie planowane jest stopniowe odprowadzanie biogazu i rekultywacja terenu. Może za jakieś 10 lat zazieleni się tam i zaszumi. Dokonywane na miejscu ekspertyzy nie wykryły przesiąkania substancji do gleby i wód gruntowych. Podłoże wydaje się być nieprzepuszczalne. W dalszym ciągu prowadzony będzie monitoring terenu.

Będą kłopoty z umiejscowieniem nowego składowiska. Do tej pory mieszkańcy żadnego z wybranych miejsc nie wyrazili zgody na założenie takowego w ich pobliżu. Ma być ono zakładane z wielką starannością i znajomością sztuki. Gorzej może być ze środkami finansowymi, przeznaczonymi na zabezpieczenie i przygotowanie terenu składowiska. Olsztyńska Rada Miejska planowała również założenie kompostowni. Co z tego wyniknie - zobaczymy.

CZEGO NIE BĘDZIE

Spalarni! A to z różnych przyczyn, które ekologom i ochroniarzom dobrze są znane. Przede wszystkim jednak na terenach w pobliżu Olsztyna jest to inwestycja nieopłacalna! Trzeba by dowozić materiał opałowy z ościennych województw (za mało śmiecimy?).

JESZCZE O PLACÓWKACH
MEDYCZNYCH

Na terenie miasta działa firma "Total Service", której pełnomocnikiem jest dr Bogusław Wojciechowski. Zajmuje się ona selekcją i unieszkodliwianiem specjalnie uciążliwych odpadów poszpitalnych itp. Utylizacja następuje w przystosowanym do pełnienia tej funkcji piecu na terenie Kortowa. "Total Service" działa w porozumieniu z Wydziałem Weterynarii ART.

Kto korzysta z jej usług? Na pierwszym miejscu należy wymienić Szpital Kolejowy, kolejowe laboratorium i pogotowie przy ul.Bema. Półtora roku temu do współpracy z firmą "T.S." przystąpił Szpital Miejski (mieszkańcy osiedla Podegrodzie zaczęli w związku z tym otwierać okna na świat bez obawy zatrucia szpitalnymi wyziewami) i wszystkie przychodnie, podlegające miejskiemu ZOZ-owi.

Swoje śmieci przestały wyrzucać na zaplecze również: Wojewódzka Stacja Krwiodawstwa, Laboratorium Policyjne Komendy Wojewódzkiej, kilka gabinetów prywatnych (np. laboratorium artroskopowe z ul.Żołnierskiej). Niektóre z placówek korzystają z usług "T.S." incydetalnie i nieregularnie.

Pozostali lekarze zdają się nie wierzyć w bakterie i wirusy. Wysypują swoje odpadki do ogólnodostępnych koszy na pożarcie bezdomnym zwierzakom i dla entuzjastów surowców wtórnych.

Szpital Wojewódzki i Dziecięcy spala odpady w swojej kotłowni, która nie jest do tego celu przystosowana. To samo dzieje się (najprawdopodobniej) w innych placówkach służby zdrowia.

NA ZAKOŃCZENIE...

...chciałabym dodać, iż mam nadzieję, że powyższy tekst nie jest z gatunku "pobożnożyczeniowych". Nie omieszkam tego sprawdzić, a póki co - składam papierek do papierka...

Izabela Żukowska
Dworcowa 16/56
10-436 Olsztyn
0-89/33-76-40



1 CYTAT

Możemy rozważyć przypadek niższych form życia, np. bezkręgowców, takich jak pijawka. Są one bardzo powszechne na wschodzie i niektóre z nich osiągają zupełnie duże rozmiary. Pełzną po ściółce leśnej i gdy tylko znajdą się w pobliżu ciepłokrwistego stworzenia, przywierają do niego i zaczynają pić krew. Gdy zrobimy sekcję takiej pijawki, nie odnajdziemy w niej żadnego systemu organów. Nie ma w niej prawie nic poza siecią tkanek, które mogą wchłaniać krew, a jednak posiada świadomość. Nie ma szkieletu. Nie ma jakiegoś rozwiniętego systemu krążenia czy systemu oddechowego, czy systemu trawiennego, a jednak mimo to posiada emocje. Wciąż może czuć przyjemność i ból. Wciąż może czuć pragnienie i frustrację. Na tym poziomie istnieje świadomość, mimo że ta szczególna fizyczna powłoka jest bardzo prymitywna w porównaniu z czymś takim, jak organizm człowieka.

1 J.E. Kalu Rinpocze, Klejnotowa ozdoba różnorodnych pouczeń, s.29.

nadesłał (szel)




ZB nr 5(83)/96, maj '96

Początek strony