Strona główna 

WEGETARIANIZM - ZB nr 6(84)/96, czerwiec '96

CYTAT ROKU

Cytat z Dziennika Łódzkiego 25-26.5:
[...] Poza niektórymi nasionami koncentracja składników odżywczych i ich wartość biologiczna, czyli przydatność dla organizmu ludzkiego w roślinach, są bardzo niskie. Rośliny są zjadane przez zwierzęta trawożerne, trawożerne są zjadane przez drapieżniki. Ponieważ prawie wszystkie rośliny bardzo różnią się składem od składu ciała człowieka, ich przydatność w żywieniu człowieka jest praktycznie żadna. Człowiek może je spożywać i obecnie prawie zawsze to robi, ale płaci za to bardzo wysoka cenę. Płaci nie tylko on.

Płaci cała Przyroda
"Ponieważ sam wybrałeś, a płody Ziemi jeść będziesz, przeklęta będzie Ziemia z twojego (tego) powodu" -- napisano w Księdze Rodzaju. I jest przeklęta. Jakie miejsce w łańcuchu pokarmowym zgodnie z "instrukcją obsługi człowieka" przekazaną przez "Stworzycieli Twoich" miał zajmować człowiek? Człowiek nie tylko miał znajdować się na samym końcu łańcucha pokarmowego, ale miał wybierać z tego łańcucha najlepsze produkty i powinien dodatkowo, przed ich spożyciem, poprawiać wartość biologiczną tych wybranych produktów. [...]
***
Zazwyczaj nie reaguję na tego typu "rewelacje" prasowe. Wykazuję dużą dozę wyrozumiałości dla niedouczonych dziennikarzy, których owładnie jakaś przypadkowa koncepcja czy idea i stają się natychmiast jej namiętnymi apostołami.

Jednak taki stek bzdur (bo nie można tego inaczej określić) na temat fizjologii żywienia, dietetyki i ekologii, jaki znalazł się w artykule Jana Kwaśniewskiego (Co to jest łańcuch pokarmowy? DŁ, nr 122/96, s.16), poruszył mnie szczególnie. Przeraziłem się tym bardziej, że już po raz szósty pan Kwaśniewski serwuje czytelnikom swoje święte religijne opinie, wspierane dodatkowo wyrywkowymi fragmentami z Księgi Rodzaju.

Nadzwyczaj genialny wydał mi się akapit poświęcony przydatności roślin dla organizmu człowieka. Autor myli się głęboko twierdząc, że... ich przydatność w żywieniu człowieka jest praktycznie żadna. Produkty zwierzęce nie tylko nie zawierają wielu niezbędnych składników (wymienię tylko sole mineralne, błonnik, nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy PP, E, wiele z grupy B), ale spożywane w dużych ilościach powoduje między innymi otyłość i miażdżycę. W tłusto odżywianych Stanach Zjednoczonych prawie połowa populacji cierpi na nadwagę, a u 2-letnich dzieci stwierdza się w tętnicach zwyrodnienia miażdżycowe.

Jedno z barbarzyńskich plemion afrykańskich zadawało swym ofiarom torturę, polegającą na karmieniu schwytanego wyłącznie mięsem. Oczywiście żaden człowiek nie mógł tego wytrzymać. Po kilku tygodniach umierał w męczarniach na wskutek zatrucia produktami rozpadu białka, których nerki nie były zdolne zneutralizować i wydalić. Śmierć następowała szybciej, niż gdyby delikwent nie jadł w ogóle. Proponuję panu Kwaśniewskiemu, mającemu odwagę wypowiadać się na temat zdrowia, taką właśnie kurację, a następnie podzielenie się wynikami z Czytelnikami w przypadku przeżycia.

Ponieważ prawie wszystkie rośliny bardzo różnią się składem od składu ciała człowieka, ich przydatność w żywieniu człowieka jest praktycznie żadna. Człowiek może je spożywać i obecnie prawie zawsze to robi, ale płaci za to bardzo wysoka cenę. Pan Kwaśniewski wyznaje pogląd obowiązujący na początku wieku XX wieku. Poważni naukowcy twierdzili wtedy, że skoro ciało ludzkie składa się z mięsa, kości i tłuszczu, wyłącznie te składniki powinny być dostarczane w pożywieniu. Ostro potępiano surowe warzywa, nazywane pogardliwie surowiznami i potajemne wycieczki dzieci do ogródka po marchewkę, której domagał się młody organizm. Interesujące są powtarzające się wyrazy "prawie". Bardzo chętnie zapoznałbym się z informacjami zarówno o roślinach o podobnym składzie, co ciało ludzkie, jak i szczęśliwcach odżywiających się w zalecany przez Autora sposób.

Nic nie można poradzić na coraz częstszą bełkotliwą interpretację Pisma Świętego. Zupełnie nie pojmuję, jak z cytowanego zdania Genezis można wywnioskować umiejscowienie nas -- ludzi na końcu łańcucha pokarmowego. Wiem za to wiele na temat fizjologicznych, anatomicznych i biochemicznych przystosowaniach Homo sapiens do pokarmu roślinnego i: chociażby długi przewód pokarmowy umożliwiający rozwój pożytecznych bakterii, niskie stężenie kwasu solnego w żołądku, obecność ptialiny w ślinie, policzki, zręczne dłonie przystosowane do rwania owoców i manipulowania nimi, mała, w porównaniu z mięsożercami, wątroba, nieobecność enzymów rozkładających toksyczny kwas moczowy...
W opisywanym artykule znajduje się wiele innych genialnych sofizmatów, jak na przykład takie: Bardzo cienka warstwa gleby wytwarza wszystkie organizmy żyjące na ziemi, z człowiekiem włącznie lub ...w przedostatnim ogniwie [łańcucha pokarmowego] koncentracja składników odżywczych i ich jakość jest taka, że produkty z przedostatniego ogniwa są najlepsze dla organizmów z ostatniego ogniwa, czyli tych, których nikt nie zjada. Lepiej zjadać, niż być zjadanym. Zainteresowanych, szczególnie z aglomeracji łódzkiej, zachęcam do lektury całości ("Całość jest lepsza od części" -- mówi makrobiotyka).

Niedzielne wydanie DŁ czyta kilkaset tysięcy osób. Jaką szkodę wyrządza ignorancja J. Kwaśniewskiego i jemu podobnych -- trudno ocenić. Pewne jest, że zamieszczenie takiego tekstu było wielką pomyłką redakcji. Tym bardziej, że znalazł się w dziale "ZDROWIE", a nie w rubryce "satyryczne", gdzie jedynie by pasował. Chyba, że Dziennikowi chodzi o budowanie światłego narodu poprzez dezinformację, kołowacenie i ogłupianie ludzi w myśl zasady: "Co by nie napisać, to i tak obywatel 'łyknie'".

P.S. Powyższy tekst w formie listu, nieco zmieniony, otrzymała redakcja "Dziennika Łódzkiego" w ramach poszerzania świadomości tejże tudzież własnej.

Konrad Dybek
Parzęczewska 27/46
95-100 Zgierz
FZ -- Zgierz
Parzęczewska 24a/40,95--100 Zgierz


NIE WIERZĘ W WEGETARIANIZM

Osho,
czy wierzysz w wegetarianizm?
Dlaczego twoi uczniowie są wegetarianami?
Nie wierzę w wegetarianizm, gdyż nie wierzę w nic. Moi uczniowie są wegetarianami, ale nie jest to żadna zasada, żadna reguła. Są wegetarianami, gdyż medytacja czyni ich bardziej ludzkimi, bardziej kierującymi się sercem, przez co są w stanie zrozumieć całą głupotę ludzi, którzy zabijają żyjące istoty, aby je zjadać. Wegetarianami czyni ich nie żadna reguła, ale wrażliwość, estetyka, świadomość.

Nie nauczam wegetarianizmu - on jest produktem ubocznym medytacji. Gdziekolwiek ludzie medytują, stają się wegetarianami - zawsze, od tysięcy lat.

Najstarszą religią ludzkości jest dżinizm. Jest to mało rozpowszechniona religia - jej zasięg ogranicza się do Indii. Dżiniści nie wierzą w Boga, więc nie modlą się. Gdy nie ma Boga i modlitwy, co pozostaje dla religii? Bóg jest czymś zewnętrznym, więc modlitwa adresowana jest do kogoś na zewnątrz. Odrzucenie Boga i modlitwy to nic innego jak stwierdzenie: "Teraz chcę skierować się do wewnątrz". I medytacja jest właśnie drogą do wewnątrz.

Od tysięcy lat dżiniści są wegetarianami. Wszyscy ich mistrzowie - nazywają ich tirthankarami, czyli mesjaszami - pochodzili z kasty wojowników, jedli mięso. Cóż więc się stało? Otóż medytacja wywołała w ich życiu rewolucję - nie tylko wytrąciła im miecze z rąk, ale także rozbudziła w nich miłość do istnienia. Wegetarianizm jest częścią tej rewolucji.

To samo stało się z buddyzmem. Budda nie wierzył w Boga, nie wierzył w modlitwę. I powtórzę: gdy Bóg i modlitwa znikają, jedyną rzeczą, jaka pozostaje, jest skierowanie się do wewnątrz. Budda także pochodził z kasty wojowników, był synem króla, jadł mięso. Lecz gdy poznał smak medytacji, pojawił się także - jako produkt uboczny - wegetarianizm: jak możesz zabijać; jak możesz niszczyć życie, gdy są dostępne wszelkie inne rodzaje pożywienia?
Nie ma to nic wspólnego z religią. To kwestia twojej wrażliwości, estetyki i rozumienia.

Dżinizm i buddyzm to jedyne religie bez Boga i modlitwy i obie automatycznie stały się wegetariańskie. To samo dzieje się z moimi uczniami.

Chrześcijanie jedzą mięso, mahometanie jedzą mięso, judaiści jedzą mięso... gdyż żadna z tych religii nie przeżyła rewolucji, którą powoduje medytacja. Chrześcijaństwo, islam, judaizm nie znają medytacji. Wyznawcy tych religii modlą się do fikcyjnego Boga, co nie powoduje żadnej przemiany, gdyż Bóg nie istnieje. Twoje modlitwy są adresowane do pustych przestworzy - nigdy nigdzie nie docierają, nigdy nikt ich nie słyszy, nigdy na nie nikt nie odpowie. Nie istnieje nikt, kto mógłby na nie odpowiedzieć. Wszystkie religie, które koncentrują się na Bogu, dopuszczają jedzenie mięsa. Postaraj się zrozumieć to zjawisko.

Dlaczego moi uczniowie są wegetarianami? Nie wymagam niejedzenia mięsa. Moi uczniowie to nie George Bernard Shaw i jego fabianie, dla których wegetarianizm to religia. Ani Shaw, ani fabianie nie wiedzieli nic o medytacji, byli zwykłymi ekscentrykami, chcącymi robić coś innego niż inni ludzie, żeby czuć się od nich lepiej, żeby się wywyższyć, żeby być bardziej świętym. Wegetarianizm stał się ich filozofią.

Niejedzenie mięsa nie jest moją filozofią - jest produktem ubocznym. Nie kładę nacisku na wegetarianizm - kładę nacisk na medytację. Bądź bardziej uważny, bardziej cichy, bardziej radosny... i postaraj się odnaleźć najgłębsze centrum swojego istnienia. A inne rzeczy przyjdą same - gdy przychodzą same, wtedy nie ma żadnego tłumienia, walki, zmagania się, torturowania. Gdyż jeśli uczynisz z wegetarianizmu swoją religię lub filozofię, gdzieś głębiej będziesz ciągle pragnął mięsa, będziesz podświadomie o nim myślał... w ten sposób wegetarianizm będzie jedynie przykrywką i dekoracją twojego ego.

Niech twoją religią będzie medytacja. A wszystko inne przyjdzie samo. Nie będziesz musiał tego wymuszać, nie będziesz musiał narzucać sobie jakiejś dyscypliny. Nie mam nic wspólnego z wegetarianizmem, ale wiem, że jeśli będziesz medytował, pojawi się w tobie nowa wrażliwość - nie będzie możliwe zabijanie zwierząt, nie będzie możliwe zabijanie żywych istot.

Najsmaczniejsze dania znajdziesz u dżinistów i buddystów, u ludzi, którzy medytują.

Ziemia pełna jest wegetariańskiego pożywienia - owoce, warzywa... Jednak miliony innych ludzi zabijają i jedzą mięso zwierząt. To nic innego jak kanibalizm. Według teorii Darwina pochodzimy od zwierząt - zabijasz więc i zjadasz własnych przodków! Czy nie napawa cię to obrzydzeniem?
Zwierzęta natychmiast wyczuwają twoją wrażliwość. Na teren mojej wspólnoty ściągają sarny, jelenie, łosie. Nikt na nie tu nie poluje. Poza terenem wspólnoty możesz usłyszeć odgłosy polowania - zabijają sarny... zabijają te piękne, kochane zwierzęta. Więc sarny przenoszą się do nas. Na łąkach zasialiśmy dla nich specjalny rodzaj trawy, którą uwielbiają - alfalfa. Szanujemy zwierzęta, a one to wyczuwają - gdy jedziesz samochodem i trąbisz, one wcale się nie boją - stoją na drodze i medytują. Wiedzą, że nie stanie się im tu żadna krzywda, więc się nie spieszą.

Mamy tu ponad trzysta pawi. Włóczą się wokoło, są wspaniałe i szalone - gdy jedziesz drogą, nawet nie raczą z niej zejść, wskakują na maskę samochodu... zwierzęta rozumieją, że ludzie nie są tu ich wrogami; że ludzie są ich częścią - są przyjaciółmi.

Zwierzęta są częścią nas, także drzewa są częścią nas. Naukowcy odkryli, że drzewa czują i są nawet bardziej wrażliwe od nas. Umieszczono na drzewach specjalne urządzenia, rodzaj kardiografów, które pokazują "bicie serca" drzew. Gdy do drzewa podchodził człowiek mający je ściąć, kardiogram natychmiast wykazywał silną reakcję drzewa - tak jakby się bało. W dodatku nie tylko ono - także pozostałe drzewa reagowały, mimo iż ścięte miało być tylko jedno drzewo... Pozostałe współczuły... Lecz najdziwniejsze było to, że jeśli nadchodzący z siekierą człowiek jedynie udawał, że zamierza je ściąć, wtedy wykres kardiogramu był harmonijny. To nieprawdopodobne - drzewo wyczuwało, czy człowiek naprawdę chce je ściąć, czy tylko udaje!
Drzewa są bardziej wrażliwe od ciebie. Nie byłbyś w stanie rozpoznać, czy ten facet z siekierą zamierza cię nią uderzyć, czy tylko udaje. Twoja wrażliwość nie byłaby w stanie tego rozpoznać.

Od tysięcy lat człowiek żyje tak niewrażliwie, że utracił jedną z cenniejszych właściwości swojego istnienia. Medytacja jest tym, co przywraca ci wrażliwość. Człowiek, który poznał ekstazę medytacji, staje się tak wrażliwy, jak drzewa, jak zwierzęta, jak wszechbyt.

Ta wrażliwość czyni moich uczniów wegetarianami. Wrażliwość przywrócona dzięki medytacji czyni cię współczującym, kochającym, czującym piękno. Stajesz się wrażliwy na wspaniałą muzykę - muzykę wiatru wiejącego wśród sosen, muzykę płynącego strumienia. Stajesz się wrażliwy także na muzykę ciszy - jest pozbawiona dźwięków, ale można ją poczuć. Czy potrafisz wsłuchać się w ciszę? Czy potrafisz poczuć, że wszyscy ludzie są jednym - pulsują tym samym rytmem, ich serca biją w tym samym rytmie?
Wegetarianizm jest niewielką rzeczą. Musimy stworzyć świat wypełniony ludźmi wrażliwymi, którzy rozumieją muzykę, poezję, malarstwo, którzy rozumieją naturę, rozumieją piękno ludzkiego istnienia, otaczający ich świat - gwiazdy, księżyc, słońce. Zwykły ptak lecący na wietrze może wypełnić cię bezgraniczną radością. Wolność małego ptaka, jego śpiew - mogą wywołać w tobie taniec, rozbudzić pieśń.

Ludzkość utraciła serce. Musimy je przywrócić tym, którzy tego pragną.

Oto moje nauczanie.

OSHO
(tłumaczenie: Norbert Kulesza)
Kontakt
Fundacja Przyjaciół Osho, / 10, 00-952 Warszawa 40
OSHO - hinduski mistyk, nauczający medytacji.

RYBA

W rybnym sklepie
kupiłem przerażonego karpia
ładna sztuka
powiedział sprzedawca cuchnący tranem
zabić - spytał z uśmiechem
nie trzeba nie trzeba
kupiłem go razem z jego rybim życiem
moje jest jego poruszanie pyszczkiem
i prężenie płetw
i cekiny łusek
poszedłem nad Wisłę
rzuciłem rybę do wody
ludzie patrzyli
rysowali kółka na zdumionych czołach
jakby nie wolno mi było
choć raz nie być człowiekiem
Tadeusz Śliwiak, z tomiku Koń maści muzycznej
wybrał Wojtek Stefański

<<<< Spis treści [i] Proponuję poczytać o tym więcej: M. Grodecka Wszystko o wegetarianizmie, M. Błaszczyszyn Dieta życia.



ZB nr 6(84)/96, czerwiec '96

Początek strony