Strona główna 

ZB nr 10(88)/96, październik '96

SPOJRZENIE NA KONGRES FZ

Rolnictwo było jednym z ważniejszych tematów poruszanych na Kongresie FZ. Przy okazji okazało się, że ta sprawa wyraźnie zahacza o transport. Myślę, że w ogóle z takich "branżowych" programów powoli wyłania się coś, co można będzie przedstawić społeczeństwu jako zieloną alternatywę.

Poniższe uwagi są jednocześnie głosem w dyskusji o LIŚCIE 21 i wielkiej polityce. Uważam, że lepiej zaczynać od dołu, a przede wszystkim kontaktować się ze społeczeństwem, a nie z urzędnikami. Jeżeli zyskamy społeczne poparcie, to co niektórych urzędników będzie można po prostu wymienić - inni zmienią się znacznie łatwiej. Muszę zresztą powiedzieć, że w ogóle jestem sceptyczny co do jakiejś quasi-ideologii organizacji pozarządowych m.in. dlatego, że żyją one często z rządowych pieniędzy. Ostentacyjnie demonstrowana niechęć do polityki, polityków i partii politycznych wydaje mi się więc z lekka naciągana. Światek tak zwanych NGOsów też taki bardzo "czysty" nie jest. Zgadzam się natomiast, że droga, którą proponuję, jest dłuższa i żmudna. Trzeba jeździć po prowincji, więcej uczyć się mówić i pisać, a wtedy okazuje się też, że trzeba dogłębnie przemyśleć pewne rzeczy - bo papier, ludzie i stawiane przez nich pytania są znacznie bardziej wymagające niż komputery oraz urzędnicy... Okazuje się też, że prawie każdy problem ekologiczny jest jednocześnie problemem politycznym.

Dziwię się też, że tak mało liderów polskiego ruchu Zielonych wykorzystuje okazję, jaką stwarza takie spotkanie z ekologiczną młodzieżą jak Kongres FZ. Dlaczego nie ma tam Janusza Korbela, profesora Skolimowskiego czy Jacka Bożka? Można by naprawdę ciekawie podyskutować. Może nikt ich nie zaprasza, ale to chyba jest do przejścia. Wtedy też Kongres nie pozostawiałby uczucia pewnego niedosytu i "przebałaganionego" czasu. Można by także przekonać do pewnego stylu jego spędzania - w końcu chodzi nam przede wszystkim o zmianę kulturową; jeżeli ma to być zmiana w kierunku marnowania czasu, nieprzygotowanych dyskusji, byle jakiego jedzenia, niedomycia - bo i gdzie to zrobić - to nic z tego nie wyjdzie. Jadzia Łopata ujęła to znakomicie mówiąc, że gra idzie o osiągnięcie połączenia prostoty i wysokiej jakości życia, sama dawała zresztą tego świetny przykład.

Podzielam natomiast zachwyt Cinka nad Białowieżą (w czasie półtoragodzinnej jazdy rowerem po szosie wśród lasów minęło mnie około 10 - słownie dziesięciu samochodów) i pomysł, by wszystkie Kongresy odbywały się w tym miejscu. Byłoby to przyjemne, znaczące symbolicznie, ale także praktyczne, bo organizacji takich imprez najlepiej uczy się poprzez doświadczenie i w ten sposób kolejne Kongresy byłyby coraz lepsze, choć i ten nie był zły, a za jego organizację i wybór miejsca właśnie tutaj - całej ekipie dziękuję.

OlaSwolkień

O Kongresie czytaj też w ZB 9(87)/96 s. 65 oraz dziale Stanowiska - Apele - Listy w bieżącym numerze.


SłÓW KILKA O KONGRESIE FZ

W dniach od 28.8. do 1.9. odbył się w Białowieży IX Kongres Federacji Zielonych. Uczestniczyło w nim ponad 70 osób z całej Polski. Pojawili się także goście z Anglii, Słowenii oraz przedstawiciel Amerykańskiego Korpusu Pokoju.

Na samym wstępie chciałbym gorąco podziękować wszystkim współorganizatorom i pomocnikom, a przede wszystkim Rafałowi Kosno z FZ Białystok; Andrzejowi Bobcowi, Jerzemu Gutowskiemu, Markowi Krydzie i Karolowi Zubowi z Towarzystwa Ochrony Puszczy Białowieskiej oraz Małgorzacie Buszko z Ośrodka Edukacji Przyrodniczej Białowieskiego Parku Narodowego. Bez nich wszystkich sam bym sobie raczej nie poradził. Wielkie dzięki!
Co się tyczy organizacji Kongresu, to z góry muszę się przyznać do pewnych niedociągnięć, za które jednocześnie przepraszam. Niestety, nikt nie jest doskonały, w dodatku dysponując takimi, a nie innymi funduszami. W tym roku na organizację Kongresu poszło niecałe 1000 zł. Dla porównania dodam, że w roku poprzednim organizacja Kongresu w Ojcowskim Parku Narodowym pochłonęła ok. 3000 zł. Ci, którzy go pamiętają, na pewno zrozumieją i docenią to, co było w Białowieży. Szczerze mówiąc, ze spotkania nie byli zadowoleni tylko zwolennicy ostrych dyskusji o reformie FZ. Innym raczej się podobało, a spotkałem się także z głosami zachwytu. Mniemam, że na niezadowolenie tych pierwszych w dużym stopniu wpłynęła nieobecność Darka Szweda i Piotra Smyraka. Ja bynajmniej nie poczuwałem się do poprowadzenia dyskusji o reformach pod ich nieobecność. Tym bardziej, iż - jak mi się wydaje - było mnóstwo ważniejszych spraw. Chciałbym też zwrócić uwagę, że organizator to nie przewodniczący stada. W Federacji nie ma hierarchii, więc nie czuję się winny i nie rozumiem osób, które oskarżały mnie o to, że nie było żadnego ogólnego spotkania. To, że ludzie nie potrafią się spontanicznie zebrać i zrobić coś wspólnie, to naprawdę nie moja wina. Natomiast jak wyglądała współpraca pomiędzy ludźmi (grupami) z FZ w przeciągu ostatnich lat - mniemam, że jej ocena nie stanowi chyba kwestii spornej - powszechnie wiadomo. Zresztą, nawet by mi się nie chciało tego robić na siłę. Przepraszam, że w tym miejscu tłumaczę się tak gęsto, ale jestem wręcz zmuszony wobec niektórych zarzutów postawionych mi jeszcze podczas trwania Kongresu.

W tym roku zaproponowaliśmy nową formułę corocznych, federacyjnych spotkań. Innowacja polegała na dodaniu 2 dni, podczas których był czas na poznanie problemów miejsca, w którym dany Kongres się odbywa. Tak więc w ciągu 2 pierwszych dni można było obejrzeć rewelacyjny wręcz, moim zdaniem, film autorstwa Janusza i Bożeny Walencików Tętno pierwotnej Puszczy, w przepiękny sposób pokazujący zależności pomiędzy różnymi elementami ekosystemu oraz bioróżnorodność Puszczy Białowieskiej. Można było także skorzystać z bezpłatnego przewodnika i zobaczyć na własne oczy zachowane ostatnie, naturalne i dzikie fragmenty lasu niżowego w rezerwacie ścisłym BPN. Wreszcie można było zapoznać się z historią, stanem aktualnym i przewidywaną przyszłością BPN, a także innymi aspektami jego istnienia dzięki uprzejmości dyrektora Parku - pana prof. Czesława Okołowa. Szczególnie zainteresowani wyjątkowością w skali świata tego właśnie kompleksu leśnego mogli posłuchać pięknego, specjalnie przygotowanego na tę okoliczność referatu dr Jerzego Gutowskiego (tego samego, który ostatnio odkrył i jako pierwszy opisał nowego owada z rodziny bogatkowatych, zwanego obecnie bogatkiem białowieskim) o owadach saproksylicznych (żyjących na rozkładającym się drewnie) i ich roli w ekosystemie leśnym.

Największym zainteresowaniem (zastanawiam się, dlaczego to mnie nie dziwi) cieszyły się jednak wyjścia do lasu i bezpośredni kontakt z żywą, dziką i często tajemniczą przyrodą. Prawie wszyscy koniecznie chcieli zobaczyć kilkusetletnie drzewa, ogromne wykroty, żubry oraz tzw. miejsca mocy. Sam w tym celu poprowadziłem 5 grup po kilka lub kilkanaście osób w jednej.

Na Kongresie można było również skorzystać z obecności pani Jadwigi Łopaty z ECEAT-Polska, która mówiła o rolnictwie ekologicznym i agroturystyce. Ostatniego dnia gościliśmy również posła Unii Wolności Krzysztofa Wolframa - przewodniczącego Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, autora programu "Zielonych Płuc Polski" i - jak sam o sobie mówił - niemalże "gospodarza" Puszczy, bowiem mieszkańca właśnie tej części kraju.

Tak więc działo się wiele. Natomiast ze spraw związanych bezpośrednio z Federacją - odbyło się spotkanie sieci "Miasta dla rowerów", grupy "politycznej", "transportowej" i "ds. dzikiego życia". Poza tym Witek Ciołkiewicz przeprowadził krótki instruktaż przygotowywania akcji bezpośrednich, a Jacek Polewski z Rafałem Rafalskim zaprezentowali dość interesujący pokaz slajdów, dotyczących problematyki autostrad i sposobów walki z nimi na przykładzie niektórych radykalnych działań aktywistów angielskich. Szczerze mówiąc, cieszy mnie zainteresowanie tym kierunkiem niektórych polskich działaczy, gdyż, według mnie, już za długo pozwaliśmy sobie na samowolę niektórych niżej bądź wyżej usytuowanych urzędasów, dyskutując w tym czasie o potrzebach reform i profesjonalizacji ruchu ekologicznego. Być może niedługo czyny podążą za słowami.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć, aby następny kongres - o ile będzie - był lepszy.

Dariusz Jażdżyk



NIE MA KOMPROMISU
W OBRONIE MATKI ZIEMI!


FORUM "STAN ŚWIATA"

Na zjeździe zorganizowanym ostatnio przez Michaiła Gorbaczowa ponad 500 czołowych myślicieli świata zaczęło planować nową przyszłość ludzkości.

Mimo, że Forum "Stan Świata" w San Francisco zaszczyciło swą obecnością wiele sław, dziennikarze nie poświęcili mu zbyt wiele uwagi. Zapewne dlatego, że zbiegło się ono z trzema ostatnimi dniami procesu O.J. Simpsona, który przykuł uwagę całej Ameryki. Ponieważ jednak uczestnicy Forum postanowili kontynuować swoją działalność przez następnych pięć lat, działania Forum - prędzej czy później - zostaną dostrzeżone.

Impulsem do zorganizowania Forum było przekonanie się Gorbaczowa, że powinniśmy pójść za przykładem przywódców świata, którzy po zakończeniu każdej z dwu wojen światowych zasiadali do dyskusji nad przyszłym kształtem życia. Również po zakończeniu zimnej wojny trzeba rozpocząć debatę o przyszłości świata. Widząc chaotyczność działań we współczesnym świecie Gorbaczow postanowił użyć swej reputacji i wpływów, by zorganizować w San Francisco spotkanie kilkuset myślicieli i działaczy ze wszystkich dziedzin wiedzy i wielu krajów. Ich mądrość i doświadczenia miały posłużyć wytyczeniu nowych dróg dla ludzkości.

Pośród zaproszonych znaleźli się Carl Sagan, Ted Turner, Deepak Chopra, Ram Dass, Oscar Arias, Jane Goodall, Hazel Henderson, Paul Hawken, Rupert Shaldrake, Richard Leaky, Stan Grof, Oren Lyons i Shirley MacLaine.

Spotkanie zakończyła transmitowana przez telewizję CNN debata Michaiła Gorbaczowa, George'a Busha i Margaret Thatcher - ale to był tylko artystyczny finał, w którym Bush i Thatcher wystąpili jak gwiazdy przemysłu rozrywkowego. Pozostali uczestnicy spędzili wspólnie cztery pracowite dni, podczas których dyskutowali nad losami świata.

Po zakończeniu spotkania Gorbaczow skomentował jego przebieg i osiągnięcia: Jesienią 1992 r. ponad 1500 naukowców, w tym 100 laureatów Nagrody Nobla, wyraziło pogląd, że jeśli świat będzie się rozwijał w dotychczasowym kierunku, za 30 lub 40 lat zmiany w całym środowisku naturalnym będą katastrofalne i nieodwracalne. Dziś natomiast obserwujemy tendencje, które mogą zagrozić istnieniu ludzkiej cywilizacji. Jeśli zrozumiemy ich mechanizm, będziemy mogli im przeciwdziałać. Będziemy mogli wskazać pozytywne kierunki działań i zatrzymać proces zniszczenia. Lecz muszę stanowczo podkreślić, że czasu jest mało i wciąż go ubywa. Już jesteśmy spóźnieni o dwadzieścia lat.

Nie chciałbym popadać w euforię, jednak odnoszę wrażenie, że Forum w San Francisco wysłało w świat ważną i dobrą wiadomość. Chciałbym, aby ludzie pamiętali o niej. Nie wątpię, że uczestnicy spotkania, powracając do swoich krajów, będą przekazywać ją innym, będą inicjować lokalne i regionalne działania o podobnym charakterze. Wierzę w to głęboko. Jestem optymistą.

Forum skupiło się na siedmiu głównych zagadnieniach. Każdemu poświęcone zostały cztery dwugodzinne posiedzenia okrągłego stołu. A w każdym uczestniczyły co najmniej dwa tuziny znakomitości z danej dyscypliny, jak również inne wpływowe osobistości, które bez tej okazji nigdy by się nie spotkały i nie mogły wymienić poglądów.

W swym głównym przemówieniu Deepak Chopra powiedział byłemu prezydentowi Rosji i wszystkim pozostałym uczestnikom: Było nam dane doświadczenie zjednoczenia świadomości, w którym nie ma podziału. Patrzący i widok jest jednym, kochający i kochany jednoczą się, obserwowany nie jest przeciwstawiony obserwującemu, a stwórca łączy się ze stworzeniem. Przekroczyliśmy nasze ciasne "ego" i uświadomiliśmy sobie uniwersalność naszego istnienia.

O świadomości mówili na spotkaniu wszyscy, poczynając od Gorbaczowa. Często poruszano problemy, które wymykają się tradycyjnym badaniom naukowym i technologicznym. Wielkim powodzeniem cieszyła się seria spotkań poświeconych duchowości i znaczeniu, na które Sam Keen zaprosił sławnych przewodników duchowych i myślicieli. Lester Brown przewodniczył debatom ekologicznym, Hazel Henderson - ekonomicznym, a Gorbaczow poprowadził ważną dyskusję o możliwościach uchwalenia Karty Ziemi. Innymi tematami były: przywództwo, bezpieczeństwo i społeczności miejskie. Intelektualnie najciekawsza okazała się dyskusja w grupie wybitnych naukowców, którzy rozważali możliwość reformy swych dyscyplin. Jedni, jak Carl Sagan, utrzymywali, że nauka jest najlepszym narzędziem opisu świata; inni, pośród nich profesor Huston Smith, byli zdania, że istnieją duże obszary, których nauka nie jest w stanie zinterpretować. Wzruszający był widok Carla Sagana, który pod koniec spotkania szukał wiekowego profesora, by uścisnąć mu dłoń.

Pomimo swej kontrowersyjnej wiary w potęgę nauki i technologii, Carl Sagan, który swym wystąpieniem rozpoczął obrady plenarne, wywarł ogromny wpływ na całą konferencję. Dał innym przykład, gdyż potrafił wypracować całkowicie nowy kontekst dla swojej myśli. Własne wystąpienie ilustrował przeźroczami, przedstawiającymi różne części kosmosu. Cóż byście pomyśleli o mieszkańcach jednej z peryferyjnych planet, utrzymujących, że są centrum wszechświata, który stworzono właśnie dla nich. Możecie policzyć 400 miliardów gwiazd w galaktyce Drogi Mlecznej i zrozumieć próżną pychę zawartą w tym twierdzeniu. Czy zbliżając się do tej peryferyjnej galaktyki powiedzielibyście, że to miejsce jest szczególnie istotne dla wszechświata? Pamiętajcie, że Droga Mleczna jest tylko jedną ze 100 miliardów galaktyk, jakie odkryli astronomowie. Tu właśnie mieszkamy - na małym kawałku skały i metalu, krążącym wokół całkiem zwyczajnej, niedużej gwiazdy, gdzieś na przedmieściach przeciętnej galaktyki, pośród miliardów podobnych galaktyk. Następnie Sagan pokazał zdjęcie zrobione przez sondę Voyager, w której powstaniu sam miał spory udział. To zdjęcie pokazuje sześć planet widzianych spoza orbity Neptuna. Chciałbym zwrócić waszą uwagę na tę. To my. Ten bladoniebieski punkt to Ziemia. Pomyślcie o naszym domu. Wszyscy, których znacie i kochacie, mieszczą się tutaj; wszyscy ludzie, którzy kiedykolwiek żyli. Wszystkie radości i smutki, religie, ideologie i doktryny ekonomiczne; myśliwi i ich zwierzyna, bohaterowie i tchórze, władcy i podpalacze, królowie i chłopi, zakochane pary, ufne dzieci; wynalazcy i odkrywcy, moraliści i skorumpowani politycy, przywódcy i gwiazdorzy, święci i grzesznicy - wszyscy oni żyli na tej kropce, którą teraz wskazuję. Ziemia jest niewielką sceną na ogromnej kosmicznej arenie. Pomyślcie o rzekach krwi przelanej przez generałów, którzy chcieli stać się władcami skrawka tej kropki. Pomyślcie o niekończących się okrucieństwach, które mieszkańcy jednego krańca kropki wyrządzili mieszkańcom jakiegoś innego krańca. Jakże często się nie rozumieli, jak bardzo się nienawidzili i pragnęli mordować. Ten bladoniebieski punkt to wyzwanie rzucone naszym aspiracjom, dążeniom do przywilejów i złudzeniu wyższości. Nasza planeta jest punkcikiem w niezmierzonych mrokach wszechświata. Nic nie wskazuje, by z tych otchłani miała nadejść dla nas jakaś pomoc, która uratowałaby nas przed nami samymi. Możemy liczyć tylko na siebie.

Sagan zakończył swój pokaz następującymi słowami: Ten odległy obraz naszego małego świata jest najlepszą krytyką szalonego zarozumialstwa ludzi. Demonstruje, że powinniśmy nauczyć się łagodności i zadbać o ten błękitny punkt w mrokach wszechświata. Musimy mierzyć nasze znaczenie odwagą naszych pytań i głębią odpowiedzi, mądrością rozwiązań - szczególnie naukowych i technologicznych - które umożliwią nam przeżycie, a także troską o siebie nawzajem i o Ziemię - jedyny dom, jaki zna gatunek ludzki.

W tym momencie wielu słuchaczy wyraziło swój sprzeciw wobec niewzruszonej wiary w potęgę nauki, jednak przez kolejne dni, gdy zaczęły pojawiać się odważne pytania, wszyscy wciąż wspominali o "błękitnym punkcie".

Nick Hart-Williams
tłum. Paweł Więckowski

Więcej informacji o konferencji - w Internecie: http://www.worldforum.org
Mirosław Drabczyk

*

jestem płatkiem śniegu
zaginionym dzieckiem
nieznanego ojca
przenikam wgłąb ziemi
płacząc

*

chciałem być drzewem
wzrastać o własnych siłach
mocować się z wiatrem
zwabiać pszczoły
zdobywać przyjaźń ptaków
być drzewem drzewem
bohaterem tartaku
- Wiersze pochodzą z wydanego w 1990 roku tomiku Mirosława Drabczyka pt. Światło wokół ciała, który ukazał się nakładem Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie.

Remik Okraska


ZB nr 10(88)/96, październik '96

Początek strony