"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 2 (80), Luty '97


PARK JURAJSKI I FAJERWERKI*),
CZYLI CHWILOWE ZWYCIĘSTWO EKONOMII
NAD EKOLOGIĄ
Niewiele jest w Polsce miejsc, gdzie malownicze, wapienne skałki górują nad starymi lasami bukowymi, gdzie w jaskiniach zimują tysiące nietoperzy, a do skał przytula się przytulia olsztyńska - niepozorna roślinka, która rośnie tylko na jednym wzgórzu i nigdzie indziej na świecie...
Jura Krakowsko-Częstochowska to piękny, unikatowy zakątek naszego kraju. Oprócz osobliwego krajobrazu z rozwiniętą rzeźbą krasową na uwagę zasługuje tamtejsza przyroda. Występują tu rośliny i zwierzęta endemiczne, czyli mające tutaj stanowiska jedyne na świecie; oraz reliktowe - pamiątki epoki zlodowaceń. Wytrawny przyrodnik spotka 50 gatunków roślin chronionych, a także, gdy szczęście mu dopisze: pazia królowej, zmierzchnicę trupią główkę, huczka ziemnego, gniewosza plamistego, puchacza, zimorodka i wiele innych chronionych zwierząt.

POLSKI PARK JURAJSKI
Teren ten chroni Zespół Jurajskich Parków Krajobrazowych. Taka forma ochrony jest raczej łagodna i na wiele rzeczy godzić się musi. Aby ochronić ten skrawek cudownej przyrody, która i tak ledwie dyszy w sąsiedztwie częstochowskiego i śląskiego przemysłu hutniczego, należy teren ten objąć ściślejszą ochroną. W 1991 r. wojewoda częstochowski powołał 15-osobowy zespół z zadaniem przygotowania projektu Jurajskiego Parku Narodowego. Zespół pracował, projekt powstał, został wręczony rok temu wojewodzie i... sprawa ucichła. Głównym powodem, dla którego projekt leży w szufladzie - zamiast być wcielonym w życie, póki jest jeszcze co chronić - jest ekonomia i strach miejscowej ludności przed zmianami, jakie wniesie w ich życie park narodowy.

CZEGO SIę BOJą?
W skład planowanego parku wchodzą cztery gminy: Olsztyn, Janów, Niegowa i Żarki. Muszą one wyrazić zgodę na jego powstanie. Od dawna do Jury zjeżdżają masowo turyści w celu uprawiania wspinaczki, jazdy na rowerach, lotniarstwa, narciarstwa, tudzież penetracji jaskiń i podziwiania ruin zamków wieńczących wzgórza (tzw. Orle Gniazda). Głównym argumentem miejscowej ludności przeciwko powstaniu parku jest to, że liczne ograniczenia, jakie wprowadzi taka forma ochrony, odstraszą turystów. W pewnym sensie mają rację: nie będzie już można zadeptywać każdego skrawka ziemi, wchodzić do każdej dziury, rzucać śmieci, wjeżdżać wszędzie samochodami, czyli zachowywać się swobodnie i "na luzie". Strach budzą także inne ograniczenia, przykładowo: nie będzie można budować ferm hodowlanych, których i tak nikt nie buduje ze względu na niewystarczającą ilość dostępnej wody.

Obawy przed tym, iż park sparaliżuje kompletnie życie gospodarcze i odstraszy każdą ludzką istotę, są nieuzasadnione. Jeżeli nadal będzie trwała dzika turystyka, oparta na radosnej samowoli, już niedługo, przy wydatnej pomocy pobliskiego przemysłu, nie będzie ani pięknego krajobrazu, ani wyjątkowej przyrody. A wtedy - żegnajcie turyści. Park narodowy podnosi prestiż regionu, co nie odstrasza, a wręcz przyciąga ludzi. Przynosi on także inne, wymierne korzyści - gminy będą mogły liczyć na pożyczki, ulgi, dotacje z budżetu państwa, z funduszy ochrony środowiska, z Banku Ochrony Środowiska. Pieniądze te można przeznaczyć np. na inwestycje ochronne - chociażby oczyszczalnie ścieków.

NIEBO W OGNIU
Wszystkie jednakże obawy bledną w obliczu jednej, podstawowej: park zabroni prowadzenia intratnej i niezwykle popularnej od pięciu lat imprezy, jaką jest pokaz sztucznych ogni i laserów w Olsztynie k. Częstochowy. Miejscowość ta słynie z niezwykle pięknych, dobrze zachowanych ruin średniowiecznego zamku. Późnym latem odbywa się tam pokaz ogni sztucznych i laserów. Na imprezę ściąga 200 tys. ludzi. Tłum lokuje się wokół zamkowego wzgórza, zaś na murach dzielni pirotechnicy wystrzeliwują w powietrze tony toksycznych substancji. Emitowane do atmosfery związki strontu i baru powodują m.in. odwapnienie kości, zwyrodnienie wątroby i śledziony, porażenie serca. Tylko dzięki wiatrom substancje te nie spadają bezpośrednio na rozbawiony tłum. Zachwyceni kaskadą dźwięku i światła ludzie powracają do domów, olsztynianie starają się opanować bałagan, a trucizny spadają spokojnie na ziemię. Od kilku lat obserwowane jest powolne acz stałe ubożenie okolicznej flory i fauny. Zanikają rzadkie gatunki roślin i zwierząt. Olsztyn staje się sławny ze względu na pokazy, ale jakim kosztem? Jak długo jeszcze średniowieczne mury wytrzymają godzinne detonacje i nagłośnienie o ogromnej mocy? Jak długo unikatowe rośliny i zwierzęta zniosą trujący opad i oświetlenie wzgórza, włączane co weekend? Ile jeszcze odbędzie się takich masowych imprez, zanim zginie przyroda i nie będzie już po co przyjeżdżać do Olsztyna?
Są w Polsce miejsca, gdzie takie imprezy mogą się odbywać mniejszym kosztem przyrody, np. wojskowe poligony czy stare kamieniołomy. Jednakże obszary o tak pięknej, niespotykanej urodzie, jakim jest Jura Krakowsko-Częstochowska należy chronić przed nadmierną antropopresją. Tereny te są naszym dziedzictwem i dobrem wypożyczonym jedynie od przyszłych pokoleń.

Możesz pomóc sprawie szybkiego utworzenia Jurajskiego Parku Narodowego, pisząc na adresy:
Wicewojewoda Mirosław Kula
Jana III Sobieskiego 7
42-200 Częstochowa
lub
Wojewódzki Konserwator Przyrody
mgr inż. W. P. Sobala
Jana III Sobieskiego 7
42-200 Częstochowa
Tylko masowe poparcie ekologów jest w stanie doprowadzić do szybkiego powstania parku!

Joanna Matusiak
Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła"
Piotrkowska 67,
90-422 Łódź

*) Andrzej Kopliński, Refleksje z Jury Krakowsko-Częstochowskiej [w:] ZB nr 1(91)/96, s.30. i Aleksander Fober, "Za" a nawet "przeciw"! [w:] ZB nr 9(87)/96, s.77.

HEADWATERS
Headwaters - to 60 tys. akrów ekosystemu wodno-leśnego, przylegającego do parków: narodowego i stanowego oraz ślicznej zatoki. Jest on największym w świecie nie chronionym lasem czerwonych sekwoi, a zarazem jednym z największych skupisk tych roślin, wśród których gatunek kalifornijski jest unikatem. Niegdyś było to królestwo Indian, łosi i misiów grizzly, lecz obecnie pozostały one jedynie na kalifornijskiej fladze i pomnikach.

Dawniej rosło w pn. Kalifornii ok. 200 tys. akrów czerwonych sekwoi - teraz zostało z tego ok. 4%, w większości wciąż nie chronionych. W 1985 r. firma Pacific Lumber (gospodarująca w Headwaters) została wykupiona przez korporację Maxxam i od tego czasu wycinano drzewa bez żadnych skrupułów. Wykupienie Pacific Lumber spowodowało także niekorzystne dla podatników manipulacje. W walce o ocalenie Headwaters zjednoczyli się ekolodzy, liderzy religijni, artyści, politycy (nie tylko lokalni) i okoliczni mieszkańcy. Jednak Charles Hurwitz (szeMaxxam), dzięki swoim pieniądzom, zajmuje mocną pozycję. Do tej pory został tylko zmuszony do chwilowej (na jak długo?) ochrony części posiadłości z najstarszymi drzewami (niektóre mają 2 200 lat).

Ok. 14 tys. akrów Headwaters to ścisła, leśna puszcza, reszta stanowi dziki wodno-leśny ekosystem. Rzeka Elk, przepływająca Headwaters, należy do największego w Kalifornii dzikiego systemu z łososiami coho. Na 3 tys. akrów przyrzecznych terenów trwa wycinka lasów, co prowadzi do zagłady tego i innych gatunków łososi. Obecny 1% pierwotnej populacji coho należy do 214 ginących gatunków rodzimych łososi, żyjących w Pacyfiku. 106 gatunków już wyginęło. Czerwone sekwoje to ostoja dla ptaka marbled murrelet z rodziny aciae, którego obecna populacja stanowi 11% dawnej. Headwaters jest jednym z 3 w Kalifornii miejsc "regeneracji" tego ptaka, mieszkającego też na północy w kierunku Alaski i Kamczatki. Korporacja PL/Maxxam planuje wycięcie drzew z 7 654 akrów zamieszkanych przez marbled murrelet w ciągu 35 lat. W Headwaters zagrożone są też: żyjący w koronach drzew gatunek chomika, łoś, pstrąg, salamandry: del norte i torrent, kilka gatunków żab (włączając ogoniaste), orły, sowa, sokół, padwa i inne chronione gatunki. Headwaters - to nie tylko drzewa, to cały ekosystem, który trzeba ocalić dla przyszłości.

Już od kilku miesięcy trwają gwałtowne protesty przeciw niszczeniu Headwaters*). Tysiące aresztowań, setki marszów i apeli spowodowały, że zagłada postępuje wolniej. Ostatnio niepopularnym wyczynem było zablokowanie mostu Czerwonej Bramy w San Francisco, ale uczestnicy akcji (włączywszy aktora Woodego Harrelsona) byli zadowoleni, ponieważ zwrócili uwagę na problem Headwaters.

z Kalifornii Przemysław Sobański
PO BOX 21128
Long Beach, CA 90 801, USA
714-773-4336

*) Przemysław Sobański, Pradip Bednarski, Czerwone sekwoje zagrożone! [w:] ZB nr 11(89)/96, s.98

<<<< Spis treści TERENY CHRONIONE