"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 4 (94), Kwiecień '97


Centrum Akceleracji Interpolarnej przedstawia: PODSTAWY WIEDZY O ťEŤ

Podstawową wiedzę o środkach, którymi się odżywiamy, powinien posiadać każdy człowiek, obok wiedzy o gazach, którymi oddychamy. Po drugie - powinna być powszechnie dostępna.

W ogólnie panującej tendencji "zdrowego życia" można zauważyć coraz więcej skrajnych, przesadzonych opinii o podejrzanym działaniu lub szkodliwości tego i owego. Spójrzmy trzeźwo i logicznie: pojęcie "ekologia" dotyczy działania w zgodzie z naturą, a tymczasem naszą dzisiejszą naturą są fabryki i substancje chemiczne oznaczone symbolem ťEŤ. Może nam się to nie podobać, ale ktoś tak stworzył i powinniśmy to zaakceptować - to jedyne kosmiczne wyjście, które może prowadzić do szczęścia.

Ze środkami spożywczymi, oznaczonymi dla ułatwienia symbolem ťEŤ, nie jest wcale tak źle - są to w większości substancje naturalne, niektóre w niewielkim stopniu przetworzone, a tylko drobny procent to substancje całkowicie syntetyczne.

W numerze "ekologicznego" pisma lokalnego "Zielona Łódź" natknąłem się na artykuł, którego autor wymienia dość chaotycznie (nie po kolei) listę substancji ťEŤ. Nie podaje obok, co to za substancje, tylko jak są szkodliwe. Na tej liście znalazły się właściwie tylko substancje szkodliwe i co najwyżej - podejrzane. Myślę, że sam autor jest podejrzany, gdyż lista jest jakby wymyślona, bo choćby E-330 - ma przypis: "rakotwórczy". W istocie E-330 to kwas cytrynowy. Otrzymuje się go poprzez fermentację cukrów, dekstryn lub melasy. W postaci naturalnej występuje szeroko w świecie roślinnym. Dla człowieka ma znaczenie obojętne. Od dawna stosuje się go w gastronomii - jest to bowiem tani kwas, a w dodatku jadalny.

Prawda o ťEŤ leży, jak zwykle, po środku. Większość tych substancji to środki spożywcze, używane od wieków, teraz tylko przy pomocy współczesnej wiedzy, w prosty sposób modyfikowane - jak np. skrobia modyfikowana (E-1422, zagęstnik) przy użyciu wysokiej temperatury. Istnieją jednak ťEŤ, które dla naszego organizmu są niezbędne - mają więc znaczenie zdrowotne. Jeden z nich to kwas askorbinowy (E-300), czyli witamina C. Uzyskuje się ją najczęściej z owoców jarzębiny. Przy czym, warto zaznaczyć, witamina C jest konserwantem.

Kolejną doniosłą dla nas substancją jest lecytyna (E-322), otrzymywana z soi. Używa się jej jako zagęstnika, a zarazem emulgatora. Ostatnio jednak można spotkać samą lecytynę w puszkach, bardzo drogą. Ma bowiem ciekawe właściwości: wytwarza w mózgu nowe połączenia nerwowe, co w rezultacie wpływa na zwiększenie naszej wydajności umysłowej. Ale uwaga - w skrajnym przypadku nadmiar połączeń nerwowych może wywołać depresję!*)

Karoteny (E-160) to pomarańczowe barwniki roślinne, znane z marchewki. W szczególności ß-karoten (E-160b) to prowitamina A. Jej znacznie groźniejsza nazwa: akseroftol. Dla przypomnienia - witamina A ma wpływ na właściwy stan naszej skóry. Niektóre ťEŤ mają kilka odmian, oznaczonych małymi literami, np. E-160a, E-160b. W tym przypadku oba to karoteny, ale tylko drugi jest prowitaminą A. Niejasny jest natomiast przykład E-150: a,b,c - to barwniki naturalne (różne rodzaje karmelu), zaś E-150d to prawdopodobnie karmel syntetyczny (w każdym razie brązowy). Dlaczego tak jest - postaram się dowiedzieć następnym razem.

Jeszcze kilka objaśnień: Kwas mlekowy (E-270) to naturalny regulator kwasowości w naszym organizmie. Występuje w kwaśnym mleku i kiszonej kapuście. Guma arabska (E-414 - nie mylić z klejem) to mieszanina różnych substancji, zawierających mikroelementy (magnez, potas), uzyskiwana z soku akacji. Jest dobrym spoiwem, toteż służy jako zagęszczacz. Podobnie guma guaranowa, uzyskiwana z guarany (rośliny dosyć modnej obecnie w kręgach rave- i techno-kultury z racji zawartych alkaloidów działających pobudzająco, a zdrowszych od kofeiny).

Zwróćmy uwagę, że prawie we wszystkich obecnie spotykanych przetworach owocowych, jak dżemy, powidła czy konfitury, stosuje się pektynę (E-440) zamiast dotychczas stosowanej żelatyny, otrzymywanej, jak wiemy, z tkanki kostnej.

Nie jest natomiast dla mnie do końca jasna sprawa najpowszechniej stosowanego konserwanta - benzoesanu sodu (E-211). Często spotykałem się z opinią, że jest rakotwórczy. Zapytany przeze mnie lekarz stwierdził z kolei, że benzoesan sodu nie jest bardziej szkodliwy niż chlorek sodu (czyli sól kuchenna), a ponadto jego ilości zawarte w produktach są naprawdę znikome. Czekam jednak na wszelkie fachowe informacje o nim, poparte konkretnymi faktami.

Najbardziej niezdrową grupą substancji na tej liście są z pewnością barwniki syntetyczne. Tych wszystkich objętych zakazami już się raczej nie stosuje. Nie trudno jednak wywnioskować, że jakaś dalej stosowana, np. niebieska substancja syntetyczna, nie wpływa leczniczo na nasz organizm. Produkcja syntetycznych barwników wydaje się więc co najmniej absurdem - nie są one przecież do niczego potrzebne. Chyba, że ktoś, zjadając totalne gluty, ale o efektownym kolorze, osiąga psychiczne korzyści - to przepraszam. Warto wyjaśnić, że konserwanty to najczęściej przeciwutleniacze. Stabilizatory zaś mają za zadanie utrzymywać jednolity stan danej substancji (unikając wytrącania się, bądź osadzania na dnie substancji składowych). Z kolei emulgatory to substancje ułatwiające mieszanie się z sobą innych substancji. Najczęściej są higroskopijne, toteż służą również jako spulchniacze albo inaczej - zagęstniki. Jak więc widać, wymienność nazw nie powinna nas dezorientować.

A teraz dygresja: co właściwie rozumiemy przez "naturalny", a co znaczy dla nas "chemiczny"? Wszystko, co "naturalne", uważa się za zdrowe, a tymczasem skopolamina i kurara to substancje roślinne (a więc naturalne) - a są to silne trucizny. Chemia obowiązuje jak najbardziej w przyrodzie i naprawdę radzę odrzucić wszelkie uprzedzenia, gdy na opakowaniu znajdziemy napis: "konserwowany chemicznie". W dzisiejszych czasach, gdy nawet woda z kranu zawiera domieszki metali ciężkich, nie jest wskazany "powrót do natury" w podejściu do naszego odżywiania, czyli zdobywnie pożywienia wyjałowionego z zanieczyszczeń. Wręcz przeciwnie: mądre wydaje się odżywianie produktami umiarkowanie skażonymi, gdyż - na zasadzie szczepionki - uodparniają one nasz organizm (przede wszystkim wątrobę) na znacznie groźniejsze zanieczyszczenia. A warto zauważyć, że nic nie wskazuje na to, aby ilość syntetyków w naszym świecie (czytaj: w naszej naturze) miałaby się zmniejszyć. Lepiej uodparniajmy na nie nasze dzieci.

Poniżej przedstawiam listę najczęściej spotykanych środków ťEŤ. Niektóre z nich nie są bliżej opisane, gdyż brak było danych. Dlatego też postaram się za jakiś czas zdobyć więcej informacji i przedstawić bardziej kompletną listę.

LISTA

E-057 - frimulsion

E-100 - barwnik naturalny

E-101 - barwnik syntetyczny

E-104 - barwnik syntetyczny, żółty

E-110 - barwnik syntetyczny, pomarańczowy

E-120 - barwnik naturalny, różowy

E-122 - barwnik naturalny

E-124 - barwnik syntetyczny, czerwony

E-126 - barwnik

E-131 - barwnik zielony

E-132 - barwnik syntetyczny, niebiesko-zielony

E-140 - barwnik naturalny

E-141 - barwnik naturalny

E-150a, b, c - barwnik naturalny: karmel

E-150d - barwnik syntetyczny

E-151 - barwnik

E-160a, b - barwnik naturalny: karoten (E-160b - prowitamina A)

E-162 - barwnik naturalny

E-163 - barwnik naturalny, czarno-fioletowy

E-202 - konserwant: sorbinian potasu

E-211 - konserwant: benzoesan sodu

E-223 - konserwant, spulchniacz

E-250 - konserwant

E-252 - konserwant

E-260 - konserwant: kwas octowy

E-270 - konserwant: kwas mlekowy

E-290 - dwutlenek węgla (CO2)

E-300 - konserwant: kwas askorbinowy (witamina C)

E-301 - antyutleniacz (konserwant)

E-316 - antyutleniacz

E-322 - lecytyna sojowa (zagęstnik)

E-330 - kwas cytrynowy

E-340 - preparat białkowo-tłuszczowy

E-385 - antyutleniacz (konserwant)

E-401 - konserwant: alginian sodu

E-407 - spulchniacz

E-410 - zagęstnik (spulchniacz, stabilizator)

E-412 - zagęstnik: guma guaranowa (spulchniacz, stabilizator)

E-414 - zagęstnik, subst. nabłyszczająca: guma arabska (stabilizator)

E-415 - zagęstnik: guma ksantanowa (spulchniacz, stabilizator)

E-440 - substancja żelująca, zagęstnik: pektyna (stabilizator naturalny)

E-441 - substancja żelująca

E-450a - topnik

E-466 - zagęstnik

E-471 - preparat białkowo-tłuszczowy

E-472 a, b, c - emulgator

E-500 - środek do pieczenia

E-500a - regulator kwasowości

E-500b - spulchniacz: wodorowęglan sodu (proszek do pieczenia)

E-503b - spulchniacz, regul. kwasowości: wodorowęglan amonu (środek do pieczenia)

E-551 - środek przeciwzbrylający

E-621 - wzmacniacz smaku i zapachu: glutaminian sodu

E-627 - wzmacniacz smaku i zapachu

E-631 - wzmacniacz smaku i zapachu

E-901 - substancja połyskowa: wosk pszczeli

E-942 - gaz nośny

E-951 - aspartam (słodzik)

E-1404 - zagęstnik

E-1422 - zagęstnik: skrobia modyfikowana

Marcelo
św. Jerzego 10/12 blok F
91-072 Łódź
0-42/30-56-51

*) Można je wtedy zniszczyć, wdychając np. przez godzinę butapren albo wypalając dużą ilość haszyszu, ewentualnie można poprawić litrem wódki.

10 LAT NA WEGETARIAŃSKIEJ ŚCIEŻCE

Zacząłem po przeczytaniu książki Ochraniać wszelkie życie, miałem wtedy 17 lat i żadnego pojęcia o odżywianiu i gotowaniu. Początki były bardzo trudne, wszyscy w rodzinie powtarzali mi, niemal na okrągło, że zgłupiałem. W mojej okolicy nie było wegetarian - no może w Szczecinie były 3-4 osoby. Niestety, nikogo z nich nie znałem.

Problemy się mnożyły, choć było też parę pozytywnych akcentów. Jednym z pozytywów było to, że nie musiałem stać całymi dniami w kolejkach po mięso, które były powszechne w tamtych czasach. Dzięki temu miałem czas dla siebie, a za sprzedane kartki na mięso mogłem kupić książki. W swoim postępowaniu byłem nieugięty, zacząłem poszukiwać informacji o zdrowym odżywianiu, a z wegetariańskich książek kucharskich nauczyłem się robić surówki, zupy i inne dania. Nie było tak łatwo, nieraz zadrapałem palca na tarce albo zaciąłem się nożem czy przypaliłem gotowaną kaszę. Teraz mam wielką satysfakcję, że potrafię to i owo. Często spotykam różne gospodynie domowe, które pewnym tonem mówią, że niemożliwością jest ugotować dobrą zupę bez mięsa albo usmażyć placki bez jajek. Tłumaczę wtedy, że ich wiedza jest ograniczona, że nie potrafią wyjść poza utrwalone schematy.

Pamiętam, jak wyprawiałem swoje 18 urodziny - po wegetariańsku i bez alkoholu. Na imprezie było kilku znajomych i paru nieznajomych, którzy przyszli na nią z ciekawości. Jedna z tych osób zainteresowana tą dietą przeszła na wegetarianizm i do dzisiaj ją stosuje. Zdołałem także przekonać do niej rodzinę: po roku przestał jeść mięso mój kuzyn, po 2 latach - moja siostra, potem - mój brat i kuzyn. "Reforma" nie ominęła też najmłodszych: mojego braciszka i kuzyna, którzy chodzili razem do VII klasy szkoły podstawowej. Zaczęli prężnie działać: rozpowszechniali ulotki, gazety; prowadzili rozmowy itd. Wkrótce 90% ich klasy przestało jeść mięso. Idyllę zakłóciła nauczycielka, która na wywiadówce przedstawiła ich rodzicom jako terrorystów, którzy zamieszali ludziom w głowach. Mimo to na zakończenie roku szkolnego dostali oni nagrody książkowe za propagowanie w szkole wiedzy o ochronie środowiska i zdrowym odżywianiu. Ich zwycięstwem był fakt, iż owa nauczycielka również przekonała się do wegetarianizmu.

Długo mógłbym tak opowiadać, jak to ludzie z mojego otoczenia przechodzili na wegetarianizm. Przekonałem do tej diety - i to wcale, nie "na siłę" - spokojnie ponad setkę ludzi i wiem, że niektórzy z nich też już wielu przekonali.

Moi rodzice dalej wcinają mięso. Pamiętam jak na początku przepowiadali mi wycieńczenie organizmu, anemię i smętną śmierć. Prawda jednak jest inna. "Starsza", po wizycie u lekarza, gdy się dowiedziała, że grozi jej anemia, łyka różne tabletki. "Starszy" cierpi na miażdżycę. Kiedyś rozmawiałem z nimi na temat wegetariańskiej diety. Oni na to: Pomyśl, co powiedzą sąsiedzi…, znajomi w pracy… Tak to bywa. Ale ja jestem szczęśliwy. Od momentu rozpoczęcia diety wegetariańskiej jeszcze nie zdarzyło mi się zachorować i nie tracę czasu na chodzenie po lekarzach, nie marnuję pieniędzy na jakieś chemikalia zwane lekami. Każdy jest kowalem swojego losu, więc go kuję po swojemu. I idę dalej swoją wegetariańską ścieżką, by przeżywać różne wegetariańskie przygody i zdobywać nowe doświadczenia. Nie jestem wielce doświadczonym, ale początkującym wegetarianom mogę próbować pomagać. Tak więc jeżeli ktoś ma jakieś pytania, to niech po prostu pyta - być może będę w stanie pomóc.

Mirek Kowalewski
Przyszłości 31/3,70 -893 Szczecin

LIST OTWARTY DO KOLEŻANKI - WEGETARIANKI

Moja koleżanka jest wegetarianką i spodziewa się dziecka. Jednak pod wpływem głosów otoczenia traci coraz bardziej wiarę w możliwości wychowywania go po wegetariańsku od samego początku.

Wybierzesz, co zechcesz, wypowiesz się w ten sposób, czy wegetarianizm jest czymś dobrym tylko na jakąś chwilę - jak moda na niebieskie lub czerwone ubranie. Będzie to Twój wielki krok!

Pokażesz, czy opowiadasz się po stronie tego społeczeństwa i jego fałszywych wzorach postępowania czy staniesz po stronie rewolucji, którą wyznawałaś w latach pierwszej młodości. Światu potrzebne są wzory i Ty mogłabyś być nim. Jeżeli postanowisz wychowywać dziecko w idei wegetariańskiej od samego początku, byłabyś dla wielu innych przyszłych matek przykładem. Lepszy świat potrzebuje wzorców, które stanowiłyby przykład do naśladowania. Pociesz się, że Ty nie jesteś pierwszą i jedyną dziewczyną, która wychowałaby dziecko po wegetariańsku. Wyobraź sobie, jak musiała się czuć pierwsza kobieta próbująca w naszej kulturze obalić teorię konieczności spożywania ciał zabitych zwierząt. Zauważ, jaką ona musiała mieć w sobie siłę. Każdy następny przykład jest kolejnym krokiem sukcesu na rzecz wegetarianizmu. Czy zostaniesz w starym świecie, przystając do morderców zwierząt? A może zdobędziesz się na to, aby być dodatkowym ogniem w rewolucji na rzecz niezabijania braci naszych - zwierząt ?

Wybór należy do Ciebie! Niezależnie od wszystkiego życzę szczęścia i fajnego dzidziusia!

Wytrwały w idei wegetarianizmu

Mirek Kowalewski


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 4 (94), Kwiecień '97