BZB nr 19 - Rzecz o pieniądzu dla lokalnych społeczności, czyli małe jest najpiękniejsze


ŹRÓDŁO PROBLEMÓW

Gdy mówimy o procesach globalizacji i unifikacji, w których upatrujemy źródeł m.in. wyżej wskazanych problemów, powinniśmy, żeby nie mylić przyczyn ze skutkami, określić co mamy na myśli. Przede wszystkim należy rozróżnić same procesy ekspansji przestrzennej gatunku ludzkiego, unifikacji kultury i globalizacji gospodarki od ich charakteru, czyli sposobu, w jaki zachodzą. O ile łatwo argumentować za nieuchronnością tych procesów, o tyle sposób, w jaki się dokonują, czyli m.in. to, czy są czy nie są destrukcyjne dla lokalnych społeczności, nie wydaje nam się być jednoznacznie przez nie same zdeterminowany. W kontekście interesujących nas tutaj spraw wspomniane procesy nie muszą wpływać destrukcyjnie na życie społeczności lokalnych. Ekspansja przestrzenna, która powiązana jest z eksplozją demograficzną, może być przystosowaniem nowych terenów dla stworzenia nowych społeczności lokalnych. Oczywiście, pod eufemistycznym określeniem "przystosowanie nowych terenów" kryje się często negatywny proces antropopresji na obszary dzikiego życia - jest to jednak częściowo odrębny problem. Unifikacja kultury także nie musi następować kosztem istnienia społeczności lokalnych. To co może się stać, to jedynie pozbawienie ich odrębności kulturowych. Wydaje się jednak, że ze względu na różnorodność środowiska, w jakim przychodzi ludziom żyć, taki proces totalnej homogenizacji przy utrzymujących się lokalnych uwarunkowaniach nigdy by nie zaszedł. W końcu również globalna ekonomia niekoniecznie musi charakteryzować się przewagą globalnych procesów gospodarczych nad lokalnymi (wystarczyłoby być może, aby lokalne procesy gospodarcze występowały w "znacznej ilości", niekoniecznie w przewadze, tak aby zaznaczona była wyraźnie odrębność każdej lokalnej gospodarki). Można sobie wyobrazić powrót do pierwotnej idei handlu czyli wymiany (czy też sprzedaży) nadwyżek - trzeba by wówczas zrezygnować z myślenia w kategoriach teorii kosztów komparatywnych.

Jednak ekspansja przestrzenna gatunku ludzkiego, unifikacja kultury i globalizacja gospodarki realizują się w sposób destrukcyjny dla funkcjonowania społeczności lokalnych. Dzieje się tak za przyczyną pewnej metaekonomii, która odpowiedzialna jest za kształt tych procesów. Uważamy, że owa metaekonomia pochodzi wprost z ideologii ekonomicznej, która uzasadniała gospodarczą ekspansję kolonialną imperium brytyjskiego. Została stworzona niemal na zamówienie i jako ideologia zwycięzców w gospodarczych zmaganiach utrzymała się. Poszczególne jej ogniwa stały się częścią lub wynikają wprost z paradygmatu kartezjańsko-newtonowskiego. źródło problemów tkwi więc w niewłaściwej filozofii, która leży u podłoża dzisiejszej ekonomii. Wśród jej elementów wymieńmy: kartezjańską metodę analityczną odpowiednią do badania wszechświata, który rządzony jest prawami mechaniki Isaaca Newtona, empiryzm Johna Locke'a i Davida Hume'a, Francisa Bacona pragmatyczną koncepcję wiedzy jako potęgi, Tomasa Hobbesa koncepcję człowieka, w której homo homini lupus est, Adama Smitha koncepcję rynku jako ręki opatrzności, utylitaryzm w etyce Johna Stuarta Milla i Jeremy'ego Benthama oraz koncepcję konkurencji zinterpretowanej w kategoriach darwinizmu społecznego (nie powinno nas, oczywiście, dziwić, że wszystkie, z wyjątkiem Kartezujsza, nazwiska jakie w tym wyliczeniu padły, to nazwiska Anglików).

Gdy uświadomimy sobie, jak głęboko u podstaw naszego myślenia o świecie tkwią wymienione wyżej koncepcje (wszystkie wszak stanowią część dzisiejszej metafizyki ekonomii) nie zdziwi nas zdanie E.F. Schumachera, który twierdzi, że do rozwiązywania dzisiejszych problemów potrzebny jest nam całkowicie nowy system myślowy - system, dla którego ludzie, a nie przedmioty byliby punktem wyjścia. Ten pogląd koresponduje m.in. z poglądami filozofów Arne Naessa i Henryka Skolimowskiego, którzy postulują radykalną zmianę modelu kulturowego. Wychodząc poza dominującą w ekonomii filozofię, która powołała do życia Homo Economicus oraz ukształtowała mit postępu materialnego i nieograniczonego wzrostu gospodarczego, współczesne filozofie ekologiczne proponują zastąpienie mechanistycznej matrycy w naszym odczytaniu kosmosu na inną, bardziej adekwatną do aktualnej wiedzy i potrzeb. Nie koncentrując się na żadnej szczególnej propozycji należy stwierdzić, że operacja ta ma na celu doprowadzić również do zmian w naszym ekonomistycznym widzeniu świata. W miejsce ekonomizmu, czyli myślenia tylko kategoriami ilościowymi, dającymi się mierzyć za pomocą pieniądza, proponuje się myślenie w kategoriach jakości (jakość życia a nie ilość materialnych dóbr, jakie potrafimy wytworzyć i skonsumować powinna być miernikiem dobrobytu, rozumianego właśnie jako wysoka jakość życia i dostatek). Akcentowane są prymat etyki nad konkurencją, kooperacja jako odzwierciedlenie symbiotycznych stosunków w Naturze oraz wartość pracy dla samorealizacji, zaś w kwestii sposobów gospodarowania przede wszystkim podtrzymywalność (sustainability) oraz gospodarowanie w ramach społeczności lokalnych czy bioregionów.


BZB nr 19 - Rzecz o pieniądzu dla lokalnych społeczności, czyli małe jest najpiękniejsze | Spis treści