< <  |  STRONA GŁÓWNA  |  SPIS TREŚCI  |  > >

Wojownicy tęczy. Historia Greenpeace'u

GREENPEACE NA BAŁTYKU

25 maja 1993 aktywiści Greenpeace'u ze statku "Moby Dick" wspięli się na zakotwiczoną 70 km od polskiego wybrzeża platformę wiertniczą należącą do firmy "Petrobaltic". Na platformie zawieszono transparent z napisem: "No Drill No Spill" (Bez wiercenia nie ma zanieczyszczenia). W ten sposób Greenpeace rozpoczął przygotowywaną już od dłuższego czasu kampanię skierowaną przeciwko prowadzonym przez "Petrobaltic" poszukiwaniom ropy na Bałtyku. Hasłem kampanii było: "Polsko! Nie zabijaj Bałtyku!". Greenpeace zażądał zaprzestania wierceń na Bałtyku. "Zamiast wydawać pieniądze na kosztowne poszukiwanie ropy, należy skupić się na efektywnym wykorzystaniu źródeł energii i wprowadzeniem programu jej oszczędzania" - powiedział Rune Leithe-Eriksen z biura Greenpeace'u w Szwecji - "Już obecnie Bałtyk jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie. Kolejny duży rozlew ropy naftowej może go zabić". Próbne wiercenia oraz wydobycie ropy naftowej powodują ogromne zanieczyszczenia. Platformę wiertniczą można porównać z potężnym zakładem chemicznym. Przy wierceniach poszukiwawczych powstają tony mułu i skał, które następnie zatapia się w morzu. Muł zawiera wiele substancji toksycznych takich jak kadm, miedź i arszenik, ołów i rtęć, stanowiących zagrożenie dla świata zwierzęcego i roślinnego Bałtyku. W wyniku wierceń do środowiska dostają się ogromne ilości tzw. wód produkcyjnych zawierających biocydy (różnego rodzaju substancje zabijające żywe organizmy), koagulanty, kadm, cynk, ołów oraz oleje. Szkodliwy wpływ wód produkcyjnych na organizmy morskie zauważalny jest nawet w odległości 5 kilometrów od platformy wiertniczej. Jedna platforma emituje codzienne zanieczyszczenia równe emisji 7 000 samochodów przejeżdżających 80 km każdego dnia. Największe wycieki ropy powstają przede wszystkim w miejscach wierceń. W czerwcu 1979 roku z odwiertu IXTOL 1 zlokalizowanego w Zatoce Meksykańskiej nastąpił wyciek 475 000 metrów sześciennych ropy naftowej, która zniszczyła dziesiątki kilometrów wybrzeża i życie w Zatoce. Powstrzymanie wypływu ropy zajęło 9 miesięcy. Warunki panujące w Bałtyku sprawiają, że akwen ten można porównać z Zatoką Meksykańską. Jest to morze półzamknięte i w niektórych miejscach bardzo płytkie, woda układa się warstwami w zależności od różnic temperatury i zasolenia. Czynniki te zwiększyłyby skalę katastrofy ekologicznej. Wypadek podobny do tego z Zatoki Meksykańskiej spowodowałby zniszczenie życia na obszarze większym niż połowa Bałtyku. Już w 1977 roku Szwedzka Komisja do spraw Energetyki stwierdziła, że Bałtyk jest stukrotnie bardziej zanieczyszczony ropą niż jakiekolwiek porównywalne morze oraz ma znikome możliwości samoregeneracji po jej ewentualnym wycieku. Od roku 1959 dokonano na Bałtyku 40 odwiertów poszukiwawczych. Od roku 1989 Greenpeace i inne organizacje ekologiczne w Szwecji sprzeciwiały się podjęciu przez ten kraj poszukiwań ropy na Bałtyku.

Platforma wiertnicza, która stała się celem akcji Greenpeace'u należy do firmy "Petrobaltic". Firma ta została założona w 1975 roku przez 3 kraje dawnego bloku wschodniego - ZSRR, NRD i Polskę. W 1990 roku "Petrobaltic" został przejęty przez rząd polski. Od 1991 roku "Petrobaltic" przeprowadził 3 wiercenia badawcze, a od 1992 roku rozpoczął wiercenia wydobywcze. Studia nad wpływem wierceń badawczych nie były jednak kompletne aż do lutego 1993 roku. Rząd polski złamał tym samym zarówno własne prawo, jak i porozumienia międzynarodowe. "Spalanie ropy naftowej odpowiada za 40 procent emisji dwutlenku węgla, gazu odpowiedzialnego między innymi za efekt cieplarniany. Wobec faktu, iż do tej pory zużyliśmy 20 procent znanych zasobów ropy, to przy dalszym tak szybkim wzroście jej zużycia ryzykujemy nie tylko pozbawienie przyszłych pokoleń zapasów surowcowych, ale również wzrost temperatury na Ziemi, co doprowadzi do katastrofy ekologicznej na niespotykaną skalę. Polska może zyskać znacznie więcej poprzez wprowadzenie odpowiedniego systemu oszczędzania energii niż przez poszukiwania nowych surowców energetycznych" - stwierdziła Iza Kruszewska z Greenpeace International na konferencji prasowej związanej z akcją przeciwko Petrobalticowi - "Polsce potrzebne jest poszanowanie energii, a nie pozyskiwanie nowych jej źródeł". Według obliczeń Banku Światowego, Polska może obniżyć zużycie energii od 25 do 30 procent.

foto

"Przychodzimy do was w waszym i naszym interesie. Nie poświęcamy się dla was, ani was przesadnie nie wykorzystujemy. Oczywiście, przychodzimy w interesie zachodnich firm, w interesie zwiększania rynku zbytu, taniej siły roboczej i surowców, które są u was. Niektórzy mówią, że jest to nowa forma neokolonializmu. Owszem, może to tak wygląda, ale to wy musicie być silni, to wy musicie tworzyć mechanizmy, które obroniłyby to, na czym wam zależy".

A. Frohnmeyer, Komisja Europejska [w:]
Iza Kruszewska - Raport: Otwarte granice, złamane obietnice


Kolejny po Inwazji śmieci raport Greenpeace'u dotyczący Polski przedstawiał zagrożenia, jakie niosą zachodnie inwestycje w naszym kraju. Polska nie dysponuje odpowiednio dużym kapitałem wewnętrznym, by pozwolić sobie na realizację wszystkich swoich potrzeb i dlatego dopływ kapitału zagranicznego stwarza olbrzymie potencjalne korzyści. Zachodnie banki i korporacje mogą dostarczyć funduszy na usprawnienie systemów transportowych, telekomunikacji, zakładów przemysłowych, wprowadzić zasady czystej produkcji i stworzyć nowe miejsca pracy. Według raportu zagraniczne inwestycje pociągają jednak za sobą także ryzyko importu do Polski niebezpiecznych lub nieodpowiednich technologii i produktów. W dalszej perspektywie może to się okazać nawet bardziej niebezpieczne niż import odpadów, który stanowił poważny problem w okresie początkowego otwarcia Polski na świat. Próby przeniesienia tzw. "brudnych technologii" do słabiej rozwiniętych krajów świata dotyczą nie tylko Polski. W grudniu 1991 roku wybuchł skandal związany z osobą Lawrence Summersa, w owym czasie Głównego Ekonomisty Banku Światowego. W swojej poufnej notatce dotyczącej przygotowanego przez Bank Raportu nt. Rozwoju Gospodarczego Świata, Summers napisał: "Tak zupełnie między nami, czyż Bank nie powinien w większym stopniu wspierać migracji 'brudnych przemysłów' do słabiej rozwiniętych krajów? Zawsze uważałem, że niedoludnione kraje Afryki są także 'niedobrudzone'". Raport Greenpeace'u podkreślał, że Polska zalicza się do krajów wystawionych na ryzyko importu "brudnych technologii" przynajmniej z trzech powodów: po pierwsze - słabej gospodarki narażonej na sprowadzanie niebezpiecznych dóbr w sytuacji, gdy są one tanie. Ich cena jest niska, gdyż są one niechciane, a często i zakazane w kraju pochodzenia; po drugie - młodych struktur demokratycznych, które nie zapewniają społeczeństwu możliwości pełnego uczestnictwa w procesach podejmowania ważnych dla niego decyzji; po trzecie - nieistniejących, słabych lub najczęściej nieegzekwowanych regulacji dotyczących ochrony środowiska. Pozwala to na przykład międzynarodowym firmom i instytucjom finansowym na operowanie tzw. podwójnymi standardami. Przykładem, może nie najgroźniejszym, jest eksport do Polski duńskiego piwa w puszkach jednorazowego użytku, zakazanych na terenie Danii. Przykładem inwestycji, które zachodnie kompanie próbują "wypchnąć" na wschód są spalarnie odpadów. Spalanie prowadzi z jednej strony do powstania niezwykle toksycznych i trwałych związków chemicznych, takich jak dioksyny i furany, z drugiej, stanowi przeszkodę we wprowadzaniu racjonalnej i oszczędnej gospodarki odpadami. Jako potencjalny przyszły członek Unii Europejskiej, a co za tym idzie - otwartego rynku, na którym śmieci traktowane są ciągle jak towar o wartości handlowej, Polska może zostać potraktowana jak europejska "skrzynka na odpady". Raport Otwarte granice, złamane obietnice podaje przykłady poważnych inwestorów, takich jak Unilever, Benckiser czy Henkel, którzy wchodząc na rynek polski nie byli zainteresowani jednoczesnym wprowadzaniem do Polski czyściejszych technologii. Henkel, będący światowym potentatem w produkcji środków czyszczących nie zawierających szkodliwych dla środowiska fosforanów, w zakładach należących niegdyś do "Polleny" rozpoczął produkcję "fosforanowego" proszku do prania. Korporacja Asea Brown Boveri, która otrzymała zezwolenie na działalność w Polsce już w 1926 roku i która obecnie jest jednym z największych inwestorów w Polsce, firma niezwykle dbała o swój ekologiczny image, w naszym kraju dopuszczała się lekceważenia przepisów o ochronie przyrody i składowania toksycznych odpadów na niezabezpieczonych wysypiskach. Znana firma budowlana Ilbau GmbH oddała do użytku nowy port lotniczy na Okęciu bez zakończonych prac związanych z ochroną środowiska. Wśród pominiętych inwestycji były: oczyszczalnia ścieków, system monitorowania hałasu oraz bezpieczny dla środowiska sprzęt do odladzania powierzchni samolotów. To jedynie kilka ilustracji obecnego stanu rzeczy. Rząd powinien zadbać o to, aby kontrakty z zagranicznymi inwestorami zawierały klauzule zobowiązujące inwestorów do bezpiecznych dla środowiska praktyk oraz dawały obywatelom prawo do uczestniczenia w negocjacjach, nadzorowaniu oraz wcielaniu w życie istniejących już przepisów. Doświadczenia zachodnie pokazują, że może to zostać zrobione bez negowania uzasadnionego prawa inwestora do osiągania zysków.



Wojownicy tęczy. Historia Greenpeace'u
< <  |  POCZĄTEK STRONY  |  > >