BZB nr 7 - Ciężki dzień profesora Osiki


Autorka przedstawionego utworu jest pracownikiem nauki jednej z krakowskich wyższych uczelni i prezentuje w nim w zbeletryzowanej formie własne przeżycia i obserwacje poczynione w swym środowisku zawodowym. Tłem jej narracji, rozmyślnie deformującej rzeczywiste zdarzenia i postacie, są stosunki społeczne i obyczajowość środowiska z wszechobecnym systemem politycznym początku lat siedemdziesiątych (okres wczesnego Gierka) w tle. Utwór ma w pierwszym rzędzie walory dokumentu społecznego ukazującego niewielki fragment środowiska uczelnianego w jego ówczesnych uwikłaniach w zgrzebną i ponurą codzienność oraz w zdeprawowane przez komunistyczny system międzyludzkie stosunki. Za opublikowaniem utworu właśnie w serii Biblioteki ZB przemawiają silnie w nim obecne wątki ekologiczne (już zgodnie z dzisiejszym nazewnictwem; utwór powstał w 1973r. kiedy to określenie nie było jeszcze tak upowszechnione). Wątek ten przejawia się już w spostrzeżeniach przybyłego z Francji małego chłopca, którego uderza wielki brud otoczenia oraz wszechogarniający bałagan. Ukazuje go też scena z usuwaniem młodych drzew ulicznych, które posadzono zapomniawszy o przewidzianym w tym miejscu ułożeniu rur oraz opowiadanie jednego z bohaterów o braku poszanowania ze strony ówczesnych prominentów dla parków narodowych i rezerwatów (w których wznoszą budowle i łowią ryby). Ukazuje też włożone w usta innego bohatera ubolewanie o niszczeniu kraju, w którym "giną lasy, rzeki zamieniają się w kanały, na czarnoziemach buduje się kombinaty". Takich spostrzeżeń i uwag jest tam zresztą wiele, a na szczególne odnotowanie zasługuje wyeksponowanie niskiej kultury przyrodniczej (łącznie z brakiem pojęcia o funkcjonowaniu własnego organizmu co - zauważam od siebie - nie pozostaje bez wpływu na umiejętność dbania o zdrowie) polskiej inteligencji humanistycznej i technicznej, a także krytyczne opinie o stosunku Kościoła do cierpień zwierząt.

Autorka znana jest już czytelnikom ZB z wystąpienia w sprawie uboju rytualnego (ZB 57) oraz ze zjadliwej satyry na niszczycielskość komunistycznego totalitaryzmu wobec przyrody (ZB 59), a jej nowo publikowany utwór stara się ukazać w krzywym zwierciadle fragment ówczesnej rzeczywistości. Przywodzi on na myśl najlepszy jak dotąd obraz totalitarnej codzienności w Polsce nakreślony około 20 lat wcześniej przez znanego pisarza i publicystę Leopolda Tyrmanda w jego DZIENNIKU 1954 (I wyd. krajowe: Warszawa'89; ponieważ pochodzi jeszcze z pierwszej połowy tego roku dotknięte zostało ingerencjami cenzury). Trudno wprawdzie oba te utwory ze sobą całościowo porównywać - dotyczą nie tylko innych faz rozwojowych komunistycznego totalitaryzmu ale także innych środowisk oraz operują różnymi formami literackiego wyrazu, jednak również DZIENNIK Tyrmanda obok zgrzebności i porażającej absurdalności komunistycznej codzienności wskazuje na wszechobejmujący bałagan i brud urastający - zdaniem autora - do roli symbolu komunizmu. Skłania to Tyrmanda do pełnego rozpaczy zawołania, że życie w komunizmie to życie w kloace świata (s. 249). Odnotowuje też pierwsze symptomy nadciągającej katastrofy ekologicznej w postaci zatrucia Wisły pod Krakowem fenolem przez socjalistyczny przemysł (s. 271 i 332). Mimo swego totalnie krytycznego nastawienia wobec komunizmu okazał się być Tyrmand i tak zbytnim optymistą wyrażając pogląd, iż rozpętane przez komunizm siły destrukcji unicestwiają wszystko poza domami, maszynami i powietrzem (s. 329).

Chociaż komunizm totalnie zbankrutował wykazując się tyleż zbrodniczością co i całkowitą nieefektywnością, jego mentalne i materialne dziedzictwo jest ciągle obecne i długo jeszcze będzie nas przygniatać. Stąd tak potrzebne jest jego dokumentowanie w sposób przydatny dla popularyzacji, czemu właśnie czynią zadość utwory kronikarskie jak też zbeletryzowane, ukazujące codzienność tej ponurej epoki łączącej w sobie elementy tragedii, dramatu, groteski i farsy.

Andrzej Delorme


BZB nr 7 - Ciężki dzień profesora Osiki | Spis treści