ZB 4(172), kwiecień 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Transport
 

Transporty pod specjalnym nadzorem:
niemieckie doświadczenia
w przewozie odpadów nuklearnych

Żadnemu państwu nie udało się jeszcze założyć składowiska do wiecznego przechowywania odpadów atomowych o wysokiej aktywności promieniotwórczej. Faktycznie żadne państwo nie ma jeszcze nawet tymczasowej polityki bezpiecznego przechowywania takich odpadów.

Koncepcja składowania głęboko pod ziemią, kiedyś uważana na całym świecie za bardzo obiecującą, pogrąża się coraz głębiej w niełasce. Założenie proponowanego składowiska pod Górą Yucca w stanie Nevada w USA jest już opóźnione kilka lat, a nowe analizy ekonomiczne wykazują, że budowa może kosztować astronomiczną sumę 54 mld USD. Naukowe ciało doradcze Państwowej Agencji Atomistyki w Kanadzie doradziło przeciw składowiskom w głębi ziemi, bo są naukowo nieuzasadnione i politycznie niemożliwe. Anglia odrzuciła składowisko podziemne - jedyne proponowane koło Sellafield, miejsca wciąż nieopanowanej katastrofy jądrowej z l. 1950. Choć nie wykluczono jeszcze składowania pod ziemią w innym, jeszcze nie znalezionym miejscu, 4 członków Izby Lordów złożyło oficjalną wizytę w maju 1998 r. celem oceny nowych pomysłów na składowanie.

We Francji, latem 1997 r. rewelacje o problemach ze skażeniem w zakładzie recyklingu jądrowego pod La Hague oraz następnie zamknięcie niektórych plaż na wybrzeżu Normandii, rozbiły złudzenia, że francuski program jest ekologicznie zdrowy i masowo popierany. Późniejsza zapowiedź rządu, że rozpocznie poszukiwania miejsca na składowisko podziemne zapoczątkowało ruch sprzeciwu bezprecedensowy nawet na Francję.

Niemiecka kwestia odpadów atomowych jest najbardziej kontrowersyjna w Europie, a jej lekcje najistotniejsze dla USA. Programy energii atomowej obu państw są podobne: kombinacja reaktorów z wodą pod ciśnieniem i z wodą wrzącą produkuje ok. 20% zapotrzebowania na energię w kraju. W obu państwach zamknięto reaktory przedwcześnie, a nowe siłownie nie są prawdopodobne w przewidywalnej przyszłości. W obu państwach istnieją silne, skuteczne ruchy przeciwatomowe. Ruch amerykański rozpoczął się nieco wcześniej, a pod koniec l. 1970. regularnie odwiedza miejsca jak Seabrook w stanie New Hampshire, by uczyć się pokojowych strategii sprzeciwu. W l. 1980. i wczesnych l. 1990. oba ruchy przeniosły nacisk z demonstracji na akcje prawne i polityczne.

Oba państwa wybrały składowanie podziemne jako preferowane dla odpadów wysokopromieniotwórczych, ale żadne z nich nie zdołało wdrożyć tej opcji. W Niemczech wybrano fałd kopulasty soli niedaleko rolniczej miejscowości Gorleben. Jak w przypadku wszystkich innych proponowanych składowisk wysokopromieniotwórczych, lokalizacja spowodowała opozycję miejscowej ludności w regionie Wendland (Kraj Słowian) na dużą skalę. Poza tym właściciel większości gruntów nad fałdą, przywódcą opozycji, odmówił sprzedaży swojej ziemi rządowi. Również z powodu obiekcji naukowych odnośnie adekwatności miejsca Projekt Gorleben jest tak opóźniony, jak ten pod Górą Yucca w USA i ma tak samo niepewną przyszłość.

Główna różnica między programami atomowymi w obu krajach polega na tym, że Niemcy wypróbowały "tymczasowy" program, który dotychczas poniósł klęskę. Koło Gorleben zbudowano składowisko naziemne na 420 dużych pojemników marki CASTOR na odpady o wysokim promieniowaniu. Kiedy rząd ogłosił, że będzie transportował pierwszy pojemnik do Gorleben na początku 1995 r., mieszkańcy i aktywiści przeciwatomowi utworzyli koalicję, aby protestować przeciw przewozowi. Utworzyło się 100 nowych grup obywatelskich. Nie znając dokładnej daty przewozu, grupy nawoływały do protestów w dniu "X". Litera szybko stała się symbolem nowego ruchu [symbolizuje zakaz, eliminację]. Grupy zaadoptowały slogan Wir Stellen Uns Quer (stajemy na drodze).

Przewóz odbył się 25.4.1995. Mimo, że zawiadomienie dotarło na krótko przed, do miasteczka Dannenberg stawiło się 3 tys. osób. Władze rozładowały pojemnik z pociągu, którym przybył z południowych Niemiec, na ciężarówkę, którą miał przebyć ostatnie 13 km do Gorleben. Koszt przewozu łącznie z kosztem usunięcia 3 tys. osób przez policję wyniósł ok. 15 mln USD.

8.5.1996 rząd znów spróbował. Tym razem był lepiej przygotowany i 19 tys. policjantów eskortowało jeden jedyny pojemnik od początku do końca podróży. Protestujący także byli lepiej przygotowani i 9 tys. próbowało zablokować rozładunek w Dannenberg. Wynik konfrontacji: wiele osób aresztowanych, rannych i końcowy rachunek 40 mln USD.

Trzeci i chyba ostatni transport do Gorleben odbył się na początku marca 1997 r. Sześciu pojemnikom z odpadami wysokopromieniotwórczymi towarzyszyło największe w Niemczech poruszenie uzbrojonych sił od II wojny światowej - 30 tys. policjantów. Dziesiątki tysięcy protestujących próbowało blokować przewóz w całym kraju. W samej okolicy Dannenberg i Gorleben było ich 20 tys. Zaaresztowano tam ponad 500 osób, a 175 odniosło rany. Drogi w okolicy zostały zabarykadowane i rozkopane przez miejscowych rolników. Na kolei doszło do sabotażu. Koszt przewozu wyniósł 100 mln USD.

W marcu 1998 r. rząd przewiózł 6 pojemników z odpadami promieniotwórczymi do składowiska pod Ahaus przy granicy holenderskiej. Znajdują się tam szczątki rozebranego doświadczalnego reaktora na tor. Tym razem rząd zmienił taktykę i rozpoczął przewóz 6 dni przed zapowiedzianym terminem, by uniknąć protestujących. W wyniku zamieszania (30 tys. policjantów również zmylono datą) jeden policjant zginął pod kołami pociągu, 7 tys. protestujących dotarło mimo wszystko do Ahaus, ale nie mieli czasu na planowanie akcji i stawili mniej zorganizowany sprzeciw. Wielu zostało rannych, ponad 1 tys. aresztowano. Tysiące innych protestowało wzdłuż trasy przez główne miasta. W Göttingen wybuchły krwawe rozruchy. Koszt znowu wyniósł 100 mln USD. Koszt polityczny był chyba wielkim "X".

W kwietniu 1998 r. rząd francuski ogłosił, że pojemniki CASTOR wiozące pręty paliwowe z Niemiec do zakładu recyklingu jądrowego pod La Hague promieniowały 5-krotnie ponad dopuszczalną normę.

7.5.1998 r. socjaldemokracji, którzy mieli szansę wygrać wybory w Niemczech formalnie zażądali końca wszelkim przewozom atomowym. Wg Reutersa 12.5.1998 władze francuskie oznajmiły, że promieniowanie z pojemników CASTOR przekroczyło dopuszczalne do 3000 razy. Własne pomiary NIRS (Nuclear Information and Resource Service) w Gorleben i Ahaus wykazały skażenia na poziomie 50-krotnie wyższym od promieniowania tła w odległości 5 m od CASTORów. Tymczasem związek zawodowy policjantów, powołując się na skażenie i fakt, że do długotrwałej ochrony potrzeba obecności tysięcy funkcjonariuszy blisko CASTORów, nawoływały do zakończenia transportów.

20.5.1998 niemieckie firmy siłowni atomowych przyznały, że wiedziały o wysokim skażeniu transportów do La Hague od l. 1980. 21.5.1998 minister środowiska Angela Merkel, główna rzeczniczka rządu popierająca transporty do La Hague i Gorleben, zawiesiła wszystkie przewozy atomowe dokądkolwiek. 22.5.1998 socjaldemokracji niemieccy z partiami Zielonych i wolnych demokratów zażądali natychmiastowej rezygnacji pani Merkel oraz parlamentarnej dyskusji nad transportami 27.5.

25.5 Merkel opublikowała 10-punktowy plan poprawy bezpieczeństwa i nadzoru publicznego nad przewozami, ale za późno. Spodziewano się, że jeśli socjaldemokraci zdobyliby władzę, przewozy do "tymczasowych" składowisk zakończyłyby się. Próby przetransportowania na siłę mimo publicznych protestów, niezważanie na zastrzeżenia miejscowych i regionalnych rządów w Gorleben i Ahaus) oraz niedotrzymanie bezpieczeństwa i ochrony środowiska podczas przewozu złożyły się na jawne bankructwo polityki bez żadnego poparcia w całym kraju. "Niemiecki 'tymczasowy' program składowania najprawdopodobniej skończył się", pisał autor artykułu M. Mariotte 27.5.1998.

Wnioski dla USA powinny być jasne.

Podobnie jak w Niemczech przemysłowe przewozy materiałów wysoce radioaktywnych zmuszą ruch przeciwatomowy do demonstracji i jawnych protestów.

Fiasko w zapewnieniu sobie poparcia rządów stanowych i miejscowych w postaci wystarczającego wyszkolenia i środków na akcje powypadkowe, protesty, a nawet na niespodziewane pojawienie się tysięcy policjantów zapewni załamanie się wszelkiego transportu odpadów atomowych, tak samo jak brak uczciwej odpowiedzi na zastrzeżenia ze strony związków policjantów i pracowników ratownictwa.

Oddalanie zastrzeżeń wytaczanych nt. bezpieczeństwa przewozu w pojemnikach najprawdopodobniej odbije się rykoszetem.

Faktycznie można by argumentować, że fiasko "tymczasowej" polityki przewozów odpadów wysoce radioaktywnych jest przesądzone w USA, ponieważ polityka "tymczasowa" nie jest właściwie żadną polityką, jak miała możność przekonać się opinia publiczna. "Tymczasową" politykę Europa odbiera jako prowizorkę w celu ochrony przemysłu jądrowego kosztem obywateli. Taki wsteczny program nie sprawdzi się.

tłum. Piotr Bein


Źródło: Michael Mariotte, Radioactive waste transport: the German experience, Nuclear Information and Resource Service z 27.5.1998
Copyleft: używaj artykuł z podaniem źródła powyżej, ZB jako pierwszego wydawnictwa publikującego go w Polsce oraz nazwisko tłumacza

Nuclear Information and Resource Service - NIRS
1424 16th Street NW, #404 Washington, DC 20036, USA
tel. 001 202-328-0002, faks 001 202-462-2183
e-mail: nirsnet@nirs.org
http://www.nirs.org


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]