ZB 4(172), kwiecień 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Promieniowanie
 

Promieniowanie radioaktywne
i jego biologiczne skutki

Przyszłość ludzkości jest obecna w organizmach żyjących obecnie ludzi, roślin i zwierząt - w całej biosferze brzemiennej w zarodki.

Ten żyjący biosystem, którego tak często niedoceniamy, osiągnął powoli stosunkowo trwałą dynamiczną równowagę, z przewidywalnymi współdziałaniami roślin ze zwierzętami, drobnoustrojów z większymi organizmami, zanieczyszczenia środowiska ze zdrowiem człowieka. Zmiany w środowisku naturalnym zakłócają tę równowagę w dwojaki sposób:

  1. zmieniają misternie rozwinięty materiał zarodowy, uszkadzając go na chybił trafił,
  2. przemieniają środowisko, tj. pokarm, klimat, otoczenie, do którego zarodki i organizmy są przystosowane, stwarzając trudne, jeśli nie niemożliwe, warunki dla przyszłych pokoleń.

Choć nie brak w przyrodzie przykładów niedostosowania się i wyginięcia gatunku, skupiam się na zalążku ludzkim - nasieniu i jaju - oraz na wpływie na niego i na środowisko człowieka zależnie od wzrastającego poziomu promieniowania jonizującego w otoczeniu. Wzrost zastosowań materiałów promieniotwórczych, który wynika bezpośrednio z bieżącej polityki wojskowej i energetycznej w krajach rozwiniętych, jest okazją do oceny priorytetów nadanych w tych państwach zdrowiu i pomyślności poszczególnych obywateli oraz do oceny zrozumienia przez rząd konfliktu: przeżycie narodu a jednostki.

Pierwszą oznaką zasadniczych priorytetów narodowych jest precyzja (lub jej brak), z jaką przewiduje się skutki dla zdrowia oraz sumienność, z jaką przeprowadza się kontrole i sprawdza przewidywania względem rzeczywistości. Wnioski z kontroli powinny być relacjonowane osobie lub osobom potencjalnie poszkodowanym. Z osobami tymi powinny być konsultowane przygotowywania zmian polityki w celu zapobiegania nieprzewidzianym problemom. W takim idealnym systemie instynkt samozachowawczy i własne dobro tych osób dostarczyłyby rządowi rzeczywistą informację odnośnie akceptowania polityki państwa. Łączne doświadczenia rządzących i rządzonych stworzyłyby zgodę na temat kierunków przyszłych działań.

Prawdopodobne skutki napromieniowania

Dawka w remach
(całe ciało)
Skutki natychmiastowe Skutki opóźnione
Ponad 1000 Natychmiastowa śmierć, "upieczony mózg". -
600-1000 Słabość, mdłości, wymioty i rozwolnienie, po czym pozorna poprawa. Po kilku dniach - gorączka, rozwolnienie, krwawienie z jelit, krwotok z krtani, tchawicy, oskrzeli lub płuc, wymioty krwią i krew w moczu. Śmierć w ciągu ok. 10 dni. Sekcje zwłok wykazują zniszczenia tkanek krwiotwórczych (w tym szpiku kostnego, węzłów chłonnych i śledziony), napęcznienie i degeneracja komórek nabłonka w jelitach, narządach rozrodczych i gruczołach wydzielania wewnętrznego.
250-600 Mdłości, wymioty i rozwolnienie, utrata włosów, osłabienie, złe samopoczucie, wymioty krwią, krew w kale lub moczu, krwawienie z nosa, krwawienie z dziąseł i genitalii, krwawienie podskórne, gorączka, zapalenie gardła i żołądka oraz anomalne miesiączkowanie. Wyraźne zniszczenie szpiku kostnego, węzłów chłonnych i śledziony powoduje zmniejszenie ilości ciałek krwi, szczególnie granulocytów i trombocytów. Zanik gruczołów wydzielania wewnętrznego wskutek promieniowania, włącznie z przysadkowym, tarczycowym i nadnerczowym.
3 - 5 tygodni po napromieniowaniu, na skutek m.in. niedoboru leukocytów, do 50 % wzrasta śmiertelność.
Przeżywający dostają bliznowców, zaburzeń wzroku, nienormalności krwi (dyscrasis), złośliwych nowotworów i zaburzeń psychiczno-neurologicznych.
150-250 Mdłości i wymioty 1. dnia. Rozwolnienie i możliwe oparzenia skóry. Potem pozorna poprawa w ciągu 2 tygodni. Poronienia, śmierć zarodka lub płodu. Objawy złego samopoczucia (j.w.). Osoby o złym zdrowiu przed napromieniowaniem lub te z poważnym uprzednim zapaleniem mogą nie przeżyć.
Zdrowi dorośli powracają do stanu normalnego po ok. 3 miesiącach, ale mogą mieć trwale uszkodzone zdrowie, dostać raka lub niezłośliwych nowotworów i żyć krócej. Skutki genetyczne i uszkodzenia zarodka lub płodu.
50-150 Ostra choroba popromienna i oparzenia, ale lżejsze niż przy większej dawce. Poronienia, narodziny martwych płodów. Mniej ostre uszkodzenia tkanki. Zmniejszenie ilości limfocytów i neutrofilów tymczasowo pozostawia osobnika bardzo podatnym na zakażenie. Możliwe uszkodzenia genetyczne w potomstwie, łagodne lub złośliwe nowotwory, przedwczesne starzenie się, skrócone życie. Skutki genetyczne i uszkodzenia zarodka lub płodu.
10-50 Większość osób doznaje niewielkich lub żadnych bezpośrednich skutków. Czułe osoby mogą dostać choroby popromiennej. Skutki przejściowe w limfocytach i neutrofilach. Przedwczesne starzenie się, skutki genetyczne i niewielkie ryzyko wystąpienia nowotworów.
0-10 - Przedwczesne starzenie się, łagodne mutacje w potomstwie, niewielkie ryzyko wystąpienia nowotworów. Skutki genetyczne, uszkodzenia zarodka lub płodu.

dr Rosalie Bertell
© tłum. Piotr Bein

Źródło:

Rosalie Bertell, wstęp do cz. I i zestawienie w książce pt. No Immediate Danger, Prognosis for a Radioactive Earth, The Book Publishing Company, Summertown, Tennessee 38483, ISBN 0-913990-25-2, http://www.ratical.org/radiation/NRBE/NRadBioEffects.html

Rentgen musi być bezpieczny - a reszta?

Od 1.1.2002 Polska ma nowe prawo atomowe. Jego opis w artykule Hanny Fedorowicz w Rzeczpospolitej1 jest dość powierzchowny i jednostronny. Mimo zapewnień Stanisława Latka, Dyrektora Departamentu Szkolenia i Informacji Społecznej Państwowej Agencji Atomistyki (PAA) we wprowadzeniu do artykułu o postępie w ochronie radiologicznej, niepokojące jest sformułowanie: "To, że nie ma u nas jeszcze elektrowni jądrowej, nie oznacza, że przepisy nie powinny precyzować warunków, jakich należy dotrzymać w fazie projektowania, budowy czy wyznaczenia lokalizacji takiej siłowni. Działać będą na przyszłość."

Temelizacja

Czy Polacy dopuścili w jakimś plebiscycie budowę elektrowni A? Czy "dopasowanie" do UE wymaga wytwarzania energii z dreszczykiem emocji jądrowej? Czy może chodzi o uwerturę do "stemelizowania" Polski?

Temelin w Republice Czeskiej produkuje energię dla Austrii, która reklamuje się jako wolna od atomu. Za to ewentualny opad radioaktywny spadłby na sąsiadów, włącznie z Polską. Nie wożą brytyjskiego paliwa jądrowego do Temelina i odpadów z powrotem przez Austrię, tylko przez Polskę - dalej niż przez Niemcy. A może odpady z Temelina będą składowane w Polsce? Rozwiązałoby to problem przesyłki odpadów przez polskie porty. Niemcy nie potrzebują ryzyka wycieków nuklearnych z kontenerów lub z wypadku transportowego "pociągu pod specjalnym nadzorem"2. Niemcy nie połasili się na marne grosze, a Polska - tak.

Na pewno decyzje nie są podejmowane demokratycznie. Instytucje jak PAA zachowują się niby narzędzie dyktatury techno-biurokratycznej sterowanej przez wpływowych polityków rzecz jasna, a ci ostatni - przez siły zewnętrzne "sprzyjające" Polsce. Obfity i jakże kompromitujący dowód na to mieliśmy w oświadczeniach o nieszkodliwości broni ze zubożonego uranu (ZU) z ust i spod pióra panów: Niewodniczańskiego z PAA, Jaworowskiego z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej i Zagórskiego z Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej.3

Grupy świadome zagrożenia elektrowni atomowych przeszkodziły ukończeniu budowy w okolicy Trójmiasta - po Warszawie, Łodzi i Górnym Śląsku, największym skupisku ludności. Lokalizacja została pewnie "zatwierdzona" przez szefa jakiejś PAA. Byłoby bliżej spuszczać radioaktywne ścieki do Bałtyku, jak z Sellafield w Zjednoczonym Królestwie do Morza Irlandzkiego (ku zgrozie Irlandczyków), skąd dostały się do Morza Północnego (ku zgrozie Skandynawów).

"W zasadzie zachodnie wybrzeże Anglii jest naszpikowane elektrowniami atomowymi. Nic dziwnego, że Morze Irlandzkie ma famę najbardziej radioaktywnego!!" - pisał do mnie 24.1.2002 Davey Garland, gospodarz internetowej grupy dyskusyjnej DU-list (lista ZU)4. Mieszka w Lancaster, niedaleko Sellafield na wybrzeżu Kumbrii, przy Parku Narodowym Lake District, przez który kilka lat temu przejeżdżałem rowerem nieświadom zagrożenia. Davey wyliczył zakłady jądrowe na zachodnim wybrzeżu. "Rany boskie! Co najmniej 7, nie licząc Walii. Raj dla terrorystów! Decydenci chyba mieszkają na Kajmanach" - odpisałem. A on na to: "Chcą dodać 2 reaktory do paru już istniejących w Heysham, które widzę przez okno pisząc te słowa. Okolica ma wysoki wskaźnik zachorowalności na syndrom chronicznego zmęczenia itp. Na wczorajsze zebranie ws. dalszych reaktorów w Heysam przyszło sporo ludzi."

W północnej Kanadzie oraz w Morzu Barentsa też znaleziono promieniotwórczość z Sellafield. Według niedawnej informacji z kanadyjskiego Instytutu Oceanografii w Dartmouth (Nowa Szkocja), śladem cezu 137 z Sellafield badacze dopłynęli aż na Morze Arktyczne. Uważają oni, że prądy morskie mogą rozprzestrzenić zanieczyszczenie wzdłuż zachodniego wybrzeża Atlantyku na południe.

Globalne niechluje

Opady promieniotwórcze z wybuchów jądrowych od lat 1940-tych i z awarii zakładów atomowych wraz z normalnymi emisjami przemysłu atomowego powiększyły na pewno pierwotne, naturalne promieniowanie tła. Pan Latek i inni eksperci, którym płacimy za ochronę radiologiczną uspokajaliby, że wzrost jest nieznaczny i nie ma powodów do obaw. Wszak sam szef PAA, Jerzy Niewodniczański "szkolił" społeczeństwo w czasie skandalu "syndromu kosowskiego" rok temu, że ZU jest nieszkodliwy3.

Niestety panowie atomiści są w wielkim błędzie. Opracowywany jest właśnie dla Parlamentu Europejskiego raport5 nt. napromieniowania o niskim natężeniu. Przeważa ono w "nieszkodliwych" przyrostach promieniotwórczych w środowisku. Energia A jest fajna, tylko jeszcze nie udało się wyprodukować jej bez zaśmiecania Planety substancjami, wobec których życie jest bezbronne. Może w imię postępu zaakceptowałbym ponad 2 mln ofiar raka wskutek atomu do 1989 r. (wg obliczeń International Commission on Radiological Protection (ICRP), gdyby nie mały błąd. Według raportu5 napromieniowania pochłonęły dotąd 123 miliony zmarłych lub chorujących na raka, a śmierć noworodków i płodów - nieliczona przez ICRP - to dodatkowo ponad 3 mln istot ludzkich. Niektórzy badacze twierdzą, że ofiar atomu było znacznie więcej.

Raport5 stwierdził także, że bieżące tempo emisji z cyklu paliw jądrowych zwiększy tempo przyrostu ofiar. Ale nie będę denerwować "ekspertów", którzy nie zadali sobie trudu rewizji wyuczonych w szkole, a potem powtarzanych w ich fachu jak mantra fałszywych danych ICRP.6 Słynny dziennikarz Robert James Parsons opisał w amerykańskim The Nation7 inne machloje na najwyższym szczeblu, pomocne w ukrywaniu prawdy przez Pentagon i NATO o fatalnych skutkach broni ZU. Parsons przytacza dowody kolaboracji następujących osób i organizacji w tej kryminalnej propagandzie:

  1. dyrektor UNEP (United Nations Environmental Programme, program ekologiczny ONZ) Klaus Töpfer;
  2. Komisja Europejska;
  3. szef komisji ds. uchodźców ONZ (UN High Commissioner for Refugees) Dennis McNamara;
  4. były premier Szwecji Carl Bildt, później specjalny wysłannik Sekretarza Generalnego ONZ na Bałkanach;
  5. dr Bernard Kouchner, serbofobiczny Francuz, administrator Kosowa z ramienia ONZ;
  6. albańscy przywódcy polityczni w Kosowie;
  7. rzecznik International Atomic Energy Agency (IAEA, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej), David Kyd;
  8. dr Keith Baverstock z biura europejskiego Światowej Organizacji Zdrowia (WHO, World Health Organization).

Przed zaangażowaniem się w jakiekolwiek aspekty nuklearne zdrowia publicznego, WHO jest zobowiązana umową do uzyskania pozwolenia od IAEA - promotora energii atomowej. Zapytany przez Parsonsa rzecznik IAEA David Kyd twierdził, że jego organizacja nie ma mandatu badać ZU, a poza tym ZU jest zupełnie bezpieczny. Błędne koło zamknęło się. "Niedawny raport ONZ, jak również wybielanie przez Komisję Europejską, tydzień przed tym raportem, zamiast uspokoić burzę wydaje się wzmocniać nieufność" - pisał Parsons w kwietniu ubr.

Wydaje się, że im więcej ofiar, tym większa determinacja winnych, by tuszować prawdę. Czy nie rozumieją, że prędzej czy później skażenie dosięgnie ich i potomków?

Końskie dawki

Nowa polska ustawa dopuszcza jednorazowe napromieniowania dla ratowników: "Osoby uczestniczące w akcjach ratowniczych (podczas likwidacji zagrożenia promieniowaniem) nie mogą otrzymać ich więcej, niż wynosi roczna dawka dla pracowników." IAEA podwyższa dawki dla pracowników, chyba chcąc "udowodnić", jak bezpieczny jest atom. Co gorsze, dawki dla ogółu ludności ustalać się ma w przyszłości od "wzorca" dla pracowników. Nowa polska ustawa podaje, że dawki graniczne dla pracowników oraz ludności określi rozporządzenie Rady Ministrów.

Jeszcze groźniej wygląda dopuszczona dawka w sytuacjach wyjątkowych. Czyżby placówki medycyny nuklearnej oraz akceleratory cząstek mogły spowodować takie niebezpieczeństwo? Czy może chodzi o transport paliwa i odpadów nuklearnych, a później o polskie elektrownie atomowe? "Tylko w akcjach, gdy poważnie zagrożone jest czyjeś zdrowie, napromieniowanie grozi dużej liczbie osób, katastrofa jest na większą skalę - ratownik może otrzymać 100 mSv, a przy ratowaniu życia - 500 mSv." Nieszczęście gwarantowane, jeśli dawka byłaby od pyłu pobranego do wewnątrz organizmu. Dla porównania, wniosek z raportu5 ekspertów, którzy rozumieją takie zagrożenie: "Komitet wnioskuje, że nie można etycznie uzasadnić żadnych emisji radioaktywności, ponieważ nawet najmniejsza dawka niesie prawdopodobieństwo, choćby małe, zagrożenia życia [...] Łączna maksymalna dozwolona dawka dla ludności wskutek wszystkich działalności człowieka nie powinna przekraczać 0,1 mSv, a dla pracowników przemysłu atomowego 5 mSv."

Państwa atomowe Unii Europejskiej nalegają na przyspieszenie zakupu polskiej ziemi. Jest to jeden z warunków akcesji. Czy te naciski mają związek ze wzrastającym popytem na nowe składowiska odpadów atomowych? W dodatku do "normalnych" odpadów z cyklu paliwa jądrowego Europa będzie produkować góry radioaktywnego szmelcu ze stopniowej rozbiórki siłowni atomowych. Materiały konstrukcyjne siłowni uległy napromieniowaniu w czasie eksploatacji i są materiałem radioaktywnym.8

Ciemnota, korupcja i demoralizacja wśród naszych elit rządzących, pogoń za wszelką cenę za szczupłymi funduszami na wszystkich szczeblach oraz nieświadomość zagrożeń atomowych i zobojętnienie wynikające z prania mózgów i zubożenia społeczeństwa - wszystko to sprzyjałoby "zapraszaniu" śmiercionośnego śmiecia do Polski. Raz przywiezione odpady pozostaną w Polsce na zawsze.

Z powyższych powodów nie ufam ani wstępowi od PAA w "Rzeczpospolitej", ani nowej polskiej ustawie atomowej.

Jakich dożyliśmy czasów? Czy trzeba używać niebezpiecznej dla życia energii atomowej? Gdzie jest osobista odpowiedzialność każdego z Ziemian w codziennych decyzjach, dokonywanych z myślą o możliwie najmniejszym poziomie zapotrzebowania na energię i produkty energochłonne?

Dlaczego zmuszają nas do "unowocześnienia" rolnictwa, skoro pociąga to za sobą znaczny wzrost zużycia wszelkich rodzajów energii w produkcji rolnej? Dlaczego nowe ustawy muszą nas chronić przed radioaktywnością w pożywieniu? Tego nie było sto lat temu.

Dlaczego trzeba się martwić, czy NATO nie używa na polskich poligonach broni ZU? A czy Apaczowi, który spadł na poligonie drawskim 8.10.2001 zapaliły się przeciwwagi z ZU w wirniku, posyłając śmiercionośny dym i pył na okolice?

Dlaczego musimy obawiać się terrorystów, którzy mogliby obrócić pożyteczne skądinąd materiały promieniotwórcze przeciw nam? Czy jeśli rzeczywiście ktoś w Afganistanie był winny okropnych ataków na USA, to wysłanie polskich wojsk do wykończenia ich uchroni świat (i Polskę) przed następnymi atakami? Bombardowania Afganistanu większość świata uważa za nieuzasadnione, nielegalne niehumanitarne, jeśli nie zbrodnicze, jak przedtem w Iraku, na Bałkanach i w wielu innych regionach. Eskalacja przemocy przeciw niewinnej ludności i brutalne traktowanie jeńców wojennych w Guantanamo wywoła odwet prędzej czy później. Materiały radioaktywne będą nęcącą i skuteczną bronią w rękach odwetowców.

Dlaczego osoby na wysokich stanowiskach w instytucjach ochrony zdrowia i bezpieczeństwa publicznego są skrajnie skorumpowane lub żenująco naiwne w sprawach zagrożenia radiologicznego i atomowego?

Od tych kwestii nie chroni nowe polskie prawo atomowe.

© Piotr Bein



1. Hanna Fedorowicz, Rentgen też musi być bezpieczny, [w:] Rzeczpospolita On Line z 4.1.2002, http://www.rp.pl/gazeta/wydanie_020104/prawo/prawo_a_4.html
2. Badania transportów paliwa jądrowego specjalnymi kontenerami w Zjednoczonym Królestwie wykazały, że są nieszczelne, a w wielu radioaktywność jest na zewnątrz kontenera i wokół luków, bo nie oczyszczono ich należycie po załadunku. Te specjalne pociągi kursują po normalnych trasach, przez osiedla i stacje pasażerskie, narażając kolejarzy, pasażerów i mieszkańców okolic na skażenie.
3. Piotr Bein, Wojenna historia zubożonego uranu: częśc IV, [w:] ZB nr 166, s. 19.
4. Do grupy dyskusyjnej można zapisać się, wysyłając pustą wiadomość do du-list-subscribe@yahoogroups.com. Wejście do innej grupy, DU-Watch, jest z du-watch-subscribe@yahoogroups.com
5. ECRR 2001 Recommendations of the European Committee on Radiation Risk, Aberystwyth, United Kingdom, 2002 r.
6. Piotr Bein, Skutki zdrowotne napromieniowania małymi dawkami [w:] ZB nr 172.
7. Robert James Parsons, The Balkans DU Cover-Up [w:] The Nation t. 272, nr 14 z 9.4.2001, http://urbana.indymedia.org//front.php3?article_id=3601 z 31.12.2001.
8. Jolanta Stachura, Promieniotwórcze śmietnisko [w:] Nasza Polska, http://www.innestrony.pl/?isi=xi1087

"Komitet wnioskuje, że nie można etycznie uzasadnić żadnych emisji radioaktywności, ponieważ nawet najmniejsza dawka niesie prawdopodobieństwo, choćby małe, zagrożenia życia." - ECRR, 2001 r.

Skutki zdrowotne
napromieniowania małymi dawkami

Skrót wersji przedpublikacyjnej raportu Europejskiego Komitetu Ryzyka Promieniotwórczego ECRR 2001 Recommendations of the European Committee on Radiation Risk: The Health Effects of Ionising Radiation Exposure at Low Doses for Radiation Protection Purposes, celem zebrania komentarzy od badaczy, decydentów i aktywistów w ruchu antynuklearnym.

Wstęp od tłumacza

Przedpublikacyjna wersja raportu została wydana pod koniec 2001 r. Celowe jest zaznajomienie się z raportem grup w Polsce. Raport ma 130 str., w tym 20 str. bibliografii. Przetłumaczyłem tylko podsumowanie, a uzupełnienia niezbędne do jego zrozumienia umieściłem w przypisach. Osoby pragnące skomentować raport przed jego oficjalnym wydaniem w 2002 r. mogą pisać na poniższy adres:

Europejski Komitetu Ryzyka Promieniotwórczego (European Committee on Radiation Risk, ECRR) powstał w 1997 r. w wyniku rezolucji powziętej na konferencji zorganizowanej w Brukseli przez Grupę Zielonych Parlamentu Europejskiego celem przedyskutowania dyrektywy Euratom 96/29, obecnie pod nazwą Basic Safety Standards Directive (dyrektywa podstawowych norm bezpieczeństwa). Kontrowersyjna dyrektywa zawiera statutowe ramy zwracania do obiegu odpadów promieniotwórczych przez wcielenie ich do produktów ogólnej konsumpcji, pod warunkiem nieprzekraczania określonego stężenia poszczególnych rodzajów radionuklidów, czyli pierwiastków promieniotwórczych i ich izotopów. Dyrektywę zatwierdziła Rada Ministrów bez poddania jej do dyskusji w Parlamencie UE.

Zieloni, zaniepokojeni pominięciem procesu demokratycznego, zasięgnęli porady naukowej ws. konsekwencji zdrowotnych dodania sztucznej radioaktywności do przedmiotów codziennego użytku. Wobec istniejących rozbieżnych poglądów nt. skutków promieniowania o małym natężeniu, konferencja głosowała za powstaniem nowego ciała pod nazwą ECRR w celu formalnego zbadania zagadnienia. ECRR przyjął, że nie będzie robił założeń dotyczących uprzednich ustaleń naukowych i pozostanie niezależny od istniejących organizacji odpowiedzialnych za ocenę zagrożenia jądrowego: Międzynarodowej Komisji Ochrony Radiologicznej (International Commission on Radiological Protection, ICRP); Naukowego Komitetu ONZ ws. Skutków Promieniowania Atomowego (United Nations Scientific Committee on the Effects of Atomic Radiation, UNSCEAR); Komisji Europejskiej oraz agencji w poszczególnych państwach członkowskich UE.

Po utworzeniu ECRR, 5.2.1998 grupa STOA Parlamentu Europejskiego zorganizowała spotkanie w Brukseli, aby rozpatrzyć krytykę dyrektywy pt. Basic Safety Standards. Znana badaczka skutków napromieniowania o niskim natężeniu, Kanadyjka - dr Rosalie Bertell udowodniła na spotkaniu, że z powodów historycznych (rozwój broni i energii atomowej podczas Zimnej Wojny) ICRP stanął po stronie przemysłu atomowego, a wnioski i zalecenia ICRP nt. promieniowania o niskim natężeniu były niemiarodajne.

Członkowie Parlamentu Europejskiego obecni na spotkaniu STOA zdecydowali poprzeć inicjatywę ECRR tym bardziej, że istniało dość dowodów na ujemne skutki napromieniowania sztucznymi materiałami radioaktywnymi, natomiast modele zagrożenia zdrowia ludzkiego ICRP i innych organizacji nie były w stanie przewidzieć tych skutków. W 2001 r. kilku członków Parlamentu Europejskiego i dwie organizacje charytatywne sponsorowały przygotowanie raportu przez ECRR.

Podsumowanie z raportu ECRR

Dokument przedstawia wnioski Komitetu nt. skutków zdrowotnych powstałych w wyniku wystawienia na działanie promieniowania jonizującego oraz przedstawia nowy model oceny zagrożenia. Raport przeznaczony jest dla decydentów oraz innych zainteresowanych stron. Stara się zwięźle opisać opracowany przez Komitet model i jego podstawy empiryczne. Prezentacja zaczyna się od analizy istniejącego modelu Międzynarodowej Komisji Ochrony Radiologicznej (International Commission on Radiological Protection, ICRP), na którym opiera się model proponowany przez Komitet i który zdominował całe obecne prawodawstwo nt. zagrożenia wskutek promieniowania. Komitet uważa model ICRP za zasadniczo błędny w zastosowaniu do działania radioizotopów wewnątrz organizmu. Jednak z praktycznych powodów uwarunkowanych istnieniem historycznych danych nt. napromieniowania, Komitet postanowił poprawić błędy w modelu ICRP definiując współczynniki dot. rodzaju izotopu oraz napromieniowania radioaktywnością działającą od wewnątrz. W ten sposób zachowane zostają obliczenia dawki skutecznej (w siwertach1). Ogólne współczynniki ryzyka śmierci na raka, opublikowane przez ICRP i inne odpowiedzialne organizacje, można w większości przypadków stosować bez zmian w nowym systemie, a ustawy oparte na nich także pozostają niezmienione. W nowym modelu Komitet zmienił jedynie sposób obliczania dawki.

Europejski Komitet Ryzyka Promieniotwórczego (European Committee on Radiation Risk, ECRR) powstał na skutek wyraźnego niezadowolenia z modeli ryzyka ICRP. Wyrażono je jasno podczas warsztatów STOA Parlamentu Europejskiego w lutym 1998 r. Uzgodniono, że należy poszukiwać alternatywnego punktu widzenia ws. skutków zdrowotnych radioaktywności o niskim natężeniu. Komitet składa się z europejskich badaczy i specjalistów analizy ryzyka, ale opiera się na danych międzynarodowych oraz zasięga opinii badaczy i specjalistów spoza Europy.

Raport zaczyna się od wyszczególnienia niezgodności między modelami ryzyka ICRP, a dowodami epidemiologicznymi podwyższonego ryzyka zachorowań, szczególnie na białaczkę i raka w populacjach wystawionych na działanie wewnętrzne izotopów promieniotwórczych pochodzących z ludzkiej działalności. Komitet rozpatruje zasady filozoficzne tkwiące u podstaw modelu ryzyka ICRP w powyższym zastosowaniu i wnioskuje, że modele ICRP nie powstały z przyjętych zasad metodologii naukowej. Mianowicie ICRP przeniósł wyniki zewnętrznego ostrego napromieniowania do modelu przewlekłego napromieniowania wewnętrznego ze źródeł punktowych, polegając w zasadzie na modelach fizycznych promieniotwórczości. Są to modele uśredniające, niezdolne uwzględnić prawdopodobieństwa napromieniowania na poziomie komórki. W rzeczywistości komórka albo jest trafiona promieniowaniem, albo nie jest. Najmniejszy wpływ występuje przy jednym trafieniu, a potem wzrasta jako rozłożona w czasie wielokrotność tego minimum. Komitet wnioskuje więc, że dowody epidemiologiczne napromieniowania wewnętrznego muszą być ważniejsze niż modele do oceny zagrożenia od wewnętrznych źródeł oparte na teorii mechanistycznej.

Komitet bada podstawy etyczne zasad zastosowanych w modelach ICRP i w ustawach na nich opartych. Wnioskuje więc, że uzasadnienia ICRP opierają się na przedawnionej filozofii. W szczególności uśredniające obliczenia oparte na rachunku "korzyści - straty"3 prowadzą do milczącej akceptacji utylitaryzmu4. Utylitaryzm od dawna został odrzucony jako podstawa etyczna postępowania z powodu niezdolności rozróżniania społeczeństw i warunków sprawiedliwych, od niesprawiedliwych. Teorią utylitaryzmu można uzasadnić, że np. niewolnictwo jest dobre, bo wg rachunku podwyższa uśrednione szczęście (ignorując szczęście lub nieszczęście jednostek ludzkich). Komitet proponuje, by do zagadnień napromieniowywania członków społeczeństwa w wyniku działalności ludzkiej zastosować filozofie oparte na prawach jednostki, np. teorię sprawiedliwości wg Rawlsa lub względy oparte na Deklaracji Praw Człowieka ONZ. Wnioskuje, że nie można etycznie uzasadnić żadnych emisji radioaktywności, ponieważ nawet najmniejsza dawka niesie prawdopodobieństwo, choćby małe, zagrożenia życia. Jeśli takie napromieniowanie jest dozwolone to podkreśla się, że obliczenia "zbiorowej dawki" muszą być zastosowane do wszystkich przypadków emisji, aby można je było podsumować dla danej grupy ludności.

Komitet uważa, że dokładne obliczenie "dawki promieniowania dla grupy ludności" nie jest możliwe z powodu problemów z uśrednianiem rodzaju napromieniowania, uśrednianiem rodzaju komórek oraz uśrednianiem jednostek ludzkich. Nie jest możliwe także, z powodu różnych skutków tego samego napromieniowania na poziomie komórkowym i molekularnym. Takie obliczenie byłoby praktycznie niemożliwe, więc Komitet rozszerzył modele ICRP przez dodanie dwóch współczynników w obliczeniach dawki skutecznej. Są to współczynniki biologiczne i biofizyczne, uwzględniające zjawiska gęstości jonizacji, czyli rozkładu w czasie i przestrzeni na poziomie komórki wskutek wewnętrznych, punktowych źródeł promieniowania. W istocie są one rozszerzeniem współczynników stosowanych przez ICRP do poprawki gęstości promieniowania ze względu na jego rodzaj (alfa, beta, gamma).

Komitet przejrzał źródła napromieniowania i zaleca ostrożność w próbach szacowania skutków napromieniowań przedtem niespotykanych, przez porównanie z napromieniowaniem ze źródeł naturalnych. Do nowych rodzajów napromieniowań zalicza się wewnętrzne działanie strontu 90 i plutonu 239, a także pyłków rzędu mikrona izotopów pochodzących ze źródeł antropogenicznych (opad promieniotwórczy z broni atomowej, emisje z przemysłu jądrowego) i z "przerobionych" źródeł naturalnych (np. zubożony uran).5 Porównania takie robi się na podstawie koncepcji "pochłoniętej dawki" ICRP, która nie szacuje dokładnie skutków na poziomie komórki. Porównania między napromieniowaniem ze źródeł zewnętrznych i wewnętrznych mogą również niedoszacować ryzyka, ponieważ w obu wypadkach skutki na poziomie komórki mogą być bardzo różnej wielkości.

Komitet utrzymuje, iż niedawne odkrycia w biologii, genetyce i badaniach raka sugerują, że docelowy model ICRP komórkowego DNA6 nie jest właściwą podstawą do analiz ryzyka. Takie fizyczne modele działania promieniotwórczości nie mogą być ważniejsze od wyników badań epidemiologicznych napromieniowanych grup ludności. Niedawne wyniki wskazują, że mechanizmy prowadzące od zmian w komórce do choroby klinicznej są bardzo mało znane. Po przejrzeniu podstaw badań epidemiologicznych napromieniowań, Komitet wskazał wiele przykładów dot. dowodów szkód po napromieniowaniu, które ICRP pomija, bo kieruje się nieważnymi, fizycznymi modelami. Komitet przywraca te badania jako podstawę do nowych obliczeń ryzyka radiologicznego. W przypadku białaczki wśród dzieci po wypadku nuklearnym w Sellafield7 rzekomy 100-krotny błąd pomiaru w stosunku do modelu ICRP jest w istocie wyznacznikiem ryzyka dziecięcej białaczki po podobnym napromieniowaniu. Komitet uwzględnia ten 100-krotny współczynnik w szacunkach ryzyka od różnego rodzaju napromieniowania wewnętrznego, przez włączenie go do zestawu współczynników służących do obliczania dawki skutecznej dla dzieci w siwertach.

Z przeglądu modeli napromieniowania na poziomie komórki, Komitet wnioskuje, że model "liniowy bez progu" ICRP nie może reprezentować reakcji organizmu na wzrastające napromieniowanie, za wyjątkiem promieniowania działającego z zewnątrz i dla niektórych punktów granicznych8 w przypadku umiarkowanie wysokich dawek. Ekstrapolacje z badań żywotności ofiar w Hiroszimie mogą odzwierciedlać jedynie ryzyko w podobnych sytuacjach, tzn. przy ostrym napromieniowaniu wysoką dawką. Dla niskich dawek Komitet wnioskuje z przeglądu opublikowanych prac, że skutki promieniowania są proporcjonalnie większe, oraz że w wielu przypadkach napromieniowania tego rodzaju możliwa jest dwufazowa reakcja na dawkę. Reakcja jest spowodowana istnieniem samowzbudzanej naprawy komórki i obecnością komórek będących w wysoce wrażliwej fazie podziału we wszystkich tkankach. Takie zależności między dawką a reakcją mogą pogmatwać ocenę danych epidemiologicznych i Komitet wskazuje, że brak zależności liniowej w wynikach badań nie może być przytaczany jako argument o braku przyczynowości.

Kontynuując analizę mechanizmów, Komitet wnioskuje, że model ryzyka radiologicznego ICRP i jego metody uśredniające wykluczają skutki, które wynikają z niejednorodności dawek w przestrzeni i w czasie. Tak więc model ICRP ignoruje duże dawki do miejscowej tkanki z wewnętrznych drobinek radioaktywnych, jak i sekwencyjne trafienia wywołujące wymuszony podział komórek, a następnie tzw. drugie zdarzenie9. ICRP uśrednia wszystkie powyższe, wysoce ryzykowne zjawiska, dzieląc je przez dużą masę tkanki. Z tych powodów Komitet wnioskuje, że nieskorygowana "pochłonięta dawka" używana przez ICRP jako podstawa obliczeń ryzyka, ma wadę. Komitet zastąpił ją "pochłoniętą dawką", skorygowaną współczynnikami powiększającymi, opartymi na biofizycznych i biologicznych aspektach danego napromieniowania. Komitet zwraca także uwagę na ryzyko z powodu transmutacji10 niektórych pierwiastków (szczególnie węgla C 14 i trytu), co uwzględnił w odpowiednich współczynnikach. Komitet również wprowadził powiększające współczynniki dla izotopów pierwiastków łączących się z DNA, np. strontu i baru.

Komitet przejrzał dowody łączące napromieniowanie z chorobami, rozumując, że dane napromieniowanie określa związane z nim ryzyko. Uwzględniono również wszystkie badania powiązań między napromieniowaniem a utratą zdrowia: studia nad ofiarami wybuchów jądrowych, studia nad opadami promieniotwórczymi i ludnością ulokowaną z wiatrem w stosunku do emisji, badania pracowników przemysłu atomowego, badania zakładów przeróbki materiałów jądrowych, studia promieniowania naturalnego i wypadków atomowych. Komitet zwraca szczególną uwagę na dwa niedawne zbiory studiów nad napromieniowaniem, które zawierają wyraźne dowody szkód od wewnętrznych małych dawek. Są to studia białaczki u dzieci po wypadku w Czarnobylu oraz spostrzeżenia zwiększonych minisatelitarnych mutacji DNA11 po tym wypadku. Oba zbiory studyjne zadają kłam ICRP-owskim modelom napromieniowania wewnętrznego, które wyliczyły ryzyko 100 i 1000-krotnie mniejsze. Dowody zagrożenia ze strony napromieniowania zewnętrznego i wewnętrznego określają współczynniki do obliczania dawki w modelu stosowalnym do wszystkich rodzajów napromieniowania, który dla każdego przypadku przewiduje ilość ludzi zapadających na choroby. W odróżnieniu od ICRP Komitet rozszerza analizę od śmiertelnego raka jako punktu granicznego8, po śmiertelność niemowląt oraz inne przyczyny utraty zdrowia, włącznie z niesprecyzowanym ogólnym pogorszeniem samopoczucia.

Komitet wnioskuje, że obecna "epidemia" raka jest następstwem napromieniowań, które wyniknęły z globalnych opadów promieniotwórczych po próbach bomb atomowych w l. 1959-1963, a późniejsze emisje radioizotopów z cyklu produkcyjnego paliw jądrowych spowodują znaczny wzrost przypadków raka i innych chorób.

Komitet zastosował swój nowy model obok modelu ICRP, aby obliczyć ogólną śmiertelność od czasu wykorzystania energii nuklearnej w 1945 r. Obliczenia ICRP, oparte na danych ONZ o dawkach w stosunku do ludności do 1989 r. dają wynik 1 173 600 zmarłych na raka. Model ECRR oblicza 61 600 000 zmarłych na raka, 1 600 000 zmarłych niemowląt i 1 900 000 martwych płodów. Model ECRR powiększa te liczby o 10%, uwzględniając ludzi, którzy zostali napromieniowani w okresie globalnych opadów promieniotwórczych pochodzących z wybuchów broni atomowej, zapadając na rozmaite choroby i dolegliwości.

Komitet wylicza swe zalecenia. Łączna maksymalna dozwolona dawka dla ludności wskutek wszystkich działalności człowieka nie powinna przekraczać 0,1 mSv, a dla pracowników przemysłu atomowego 5 mSv12. Te normy poważnie ograniczyłyby działalność elektrowni atomowych i zakładów przeróbki odpadów, co odzwierciedla przekonanie Komisji, że wytwarzanie energii atomowej jest metodą kosztowną, gdy uwzględnić utratę zdrowia ludzkiego w ogólnym rozrachunku. Uzasadnienia wszystkich nowych przedsięwzięć nuklearnych muszą uwzględniać prawa wszystkich osób, które mogą zostać poszkodowane. Napromieniowania muszą być ograniczone jak tylko jest to możliwe przy istniejącej technologii. Skutki emisji radioaktywnych na środowisko muszą być oceniane w stosunku do całego środowiska, włącznie z bezpośrednim i pośrednim wpływem na wszystkie żywe systemy.

European Committee on Radiation Risk
Draft Working Group Secretary
23 Prospect Street
Aberystwyth SY23 1PU
United Kingdom

tłum. Piotr Bein

Przypisy tłumacza:

1 Ang. Sievert, siwert (Sv) to jednostka dawki pochłoniętej promieniowania jonizującego, wyrażona w dżulach energii na kilogram masy: 1Sv = 1 J / 1 kg.
3 Rachunek "korzyści - straty" zestawia długoterminowe społeczne plusy i minusy przedsięwzięcia, ale dyskontuje przyszłość ("złotówka dziś jest więcej warta niż za rok") i nie uwzględnia nierówności społecznych w podziale kosztów i korzyści. Np. z energii atomowej korzystają proporcjonalnie więcej bogatsi, bo więcej konsumują energii elektrycznej i z większej ilości produktów wytworzonych z jej pomocą, natomiast biedni i kolorowi (w USA) są zatrudnieni w przemyśle atomowym na bardziej niebezpiecznych stanowiskach oraz mieszkają bliżej kopalń uranu, zakładów przemysłu atomowego i składowisk odpadów promieniotwórczych.
4 Zasada użyteczności w utylitaryzmie głosi, że czyn jest dobry, gdy przyczynia się do stanowienia szczęścia powszechnego, rozumianego jako uśredniony wzrost przyjemności i redukcja średnich cierpień w świecie. Utylitaryzm przemilcza podział szczęścia w społeczeństwie. Z punktu widzenia etyki zanieczyszczenia jądrowego, ICRP uśrednia dawki promieniowania, co prowadzi do licznych niedokładności modeli i niedokładności w rozkładzie obliczonego ryzyka wśród społeczeństwa. Rachunek "korzyści-straty" będący podstawą wielu decyzji jest instrumentem obliczeniowym utylitaryzmu.
5 Zubożony uran (ZU) nie jest "naturalnym" materiałem promieniotwórczym, tylko silnie skoncentrowanym odpadem ze wzbogacania rudy uranowej - materiału naturalnego. ZU ma się do naturalnego uranu jak węgiel do żużla.
6 DNA = ang. de(s)oxyribonucleic acids, kwasy dezoksyrybonukleinowe. Budulec wielocząsteczkowych spiralnych łańcuchów, w których to komórkach zakodowana jest informacja o budowie cząstek białek syntetyzowanych przez organizm.
7 Elektrownia atomowa w Sellafield w Zjednoczonym Królestwie miała przed laty awarię z wyciekiem i w dalszym ciągu emituje substancje promieniotwórcze. Skażenie z Sellafield odkryto nad całym M. Północnym, wywołując protesty rządów państw skandynawskich, w Republice Irlandii oraz w północnej Kanadzie. Jak donosił Guardian z 9.8.2001, placówka naukowa w St. Petersburgu znalazła dowód, że głównym źródłem skażenia promieniotwórczego w M. Barentsa był Sellafield, a nie rosyjska atomowa łódź podwodna Kursk, która tam zatonęła.
8 Przykłady w radiologii: choroba raka, śmierć w wieku niemowlęcym, śmierć płodu, wynaturzony noworodek.
9 "Pierwsze zdarzenie" wywołują np. cząstki alfa uderzające w komórki po raz pierwszy ze źródła tkwiącego w tkance. Odruch obronny organizmu wywołuje wzmożony podział komórek celem naprawy w zniszczonym punkcie tkanki. Teoria drugiego zdarzenia dot. komórki, która wskutek aktywacji jest w procesie podziału i zostaje zaatakowana następną cząstką alfa ("drugie zdarzenie"). Jeśli odstęp czasowy ataków jest mniejszy niż ok. 15-godzinny cykl tworzenia nowej komórki, może zostać trwale uszkodzony DNA.
10 Proces przeobrażenia jednej formy pierwiastka promieniotwórczego w inną lub w inny pierwiastek promieniotwórczy. Jest następstwem rozpadu promieniotwórczego.
11 Rodzaj degeneracji DNA.
12 Jedna tysięczna część siwerta.

Zaczęło się w Hiroszimie

Bomba zrzucona 6.8.1945 na Hiroszimę eksplodowała 600 m ponad budynkiem, którego ruina pozostała jako Kopuła Bomby Atomowej ku przestrodze ludzkości. W tym dniu zaczęła się tragedia napromieniowanych osób ...i manipulacja prawdą o fatalnych skutkach atomu.

Co myśmy zrobili?

"Newsweek" z 24.7.1995 opisał wspomnienia pilota bombowca B-29, który dostarczył bombę: "Oślepiające światło wypełniło kabinę. Odwróciliśmy się, by spojrzeć na Hiroszimę. Miasto było skryte za tą straszną chmurą ...gotującą się, unoszącą się jak grzyb." Przez moment nie padło słowo. Pomocnik pilota powiedział, że czuje rozszczepienie jądrowe - miało smak ołowiu. Odwrócił się od widoku, by zapisać w dzienniku: "Mój Boże, co myśmy zrobili?"

Wg http://www.csi.ad.jp/ABOMB/ od bomby zmarło ok. 200 tys. osób (ponad 140 tys. do końca 1945 r.). 3 dni po Hiroszimie bomba Fat Man (grubas) spadła na Nagasaki. Choć Grubas był znacznie mocniejszy od Chłopczyka, dzięki innej topografii Nagasaki, zostało ono mniej zniszczone - do końca 1945 r. w Nagasaki od bomby zmarło ok. 70 tys. osób.

Nie będzie więcej śmierci

Po okupacji Japonii w październiku 1945 r. USA oznajmiło: "nie będzie więcej przypadków śmierci wskutek bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki." - pisze dr Rosalie Bertell w książce pt. No Immediate Danger: Prognosis for a Radioactive Earth. Autorka zna historię badań ofiar bomb: "Pod okiem Sił Okupacyjnych żaden japoński uczony czy lekarz nie mógł badać pozostających przy życiu ofiar bomb atomowych." Mimo to japoński hematolog odkrył wzrost liczby przypadków białaczki, ale wyniki skrytykowali badacze USA w Hiroszimie i Komisja Ofiar Bomb Atomowych (Atomic Bomb Casualty Commission), obecnie Fundacja Badań Skutków Promieniowania (Radiation Effects Research Foundation).

Lekarz namówił studenta medycyny, by udokumentował białaczkę. Po 2 latach badań, a ok. 5 lat po wybuchu bomby, wyniki opublikowano. Badacze amerykańscy nie mogli już zaprzeczać, "obrócili się" o 180 stopni i położyli swoje nazwiska na pracy Japończyka. Kiedy wreszcie rozpoczęto badania skutków bomb atomowych na ofiarach wg stanu na 1950 r., pominięto wcześniejsze i o wiele liczniejsze przypadki. Do 1965 r. nie opublikowano wyników z danymi dozymetrycznymi, bo dopiero wtedy opracował je John Auxier z Laboratoriów Oak Ridge w USA. W 1980 r. orzeczono, że dawki są błędne i opracowano nowe w 1986 r. "Magazyn "Science" wspaniale opisał niezdolność przedstawienia przez Johna Auxiera arkuszy obliczeniowych, na podstawie których określił dawki." - podaje Bertell. Rzekomo zniszczył je pomyłkowo w czasie przeprowadzki. Na tej podstawie ICRP (International Commission on Radiological Protection) przyjęło wyższe dawki dopuszczalne w 1990 r.

W USA nie obniżono dotąd dozwolonych dawek. Amerykańskie normy radiologiczne z 1952 r. oparto na badaniach ofiar wybuchów atomowych, co wg Bertell jest absurdalne: "Większość osób w przemyśle atomowym stawia znak równości między 'dozwolonym' i 'bezpiecznym', a jeśli próbować wytłumaczyć, że nawet dozwolone dawki napromieniowania stwarzają poważne ryzyko dla organizmu, nazywają krytyka 'uczuciowym' i 'nienaukowym'." Jako bezpieczny limit napromieniowania przez zubożony uran w wojnach, USA zastosowało chyba normy z 1952 r. dla pracowników przemysłu jądrowego. Może dlatego władze lekceważą zagrożenia dla wojska i ludności po bitwach uranowych nad Zatoką Perską, na Bałkanach, a może i w Afganistanie.

Od Rentgena do ZU

Międzynarodowy Komitet Ochrony przed Promieniami Rentgena i Radu (International X-ray and Radium Protection Committee, IXRPC) powstał w 1928 r. z inicjatywy lekarzy, którzy potrzebowali ciała doradczego nt. ochrony radiologicznej. Po próbach pierwszych bomb atomowych i zdetonowaniu dwóch w Japonii, w 1946 r. rząd USA zdał sobie sprawę z potrzeby utajnienia atomistyki. Zdelegalizował prywatne posiadanie materiałów promieniotwórczych i założył Komisję Energii Atomowej (Atomic Energy Commission, AEC) dla celów zarządzania dziedziną nuklearną. IXRCP zastąpiono Państwową Radą Ochrony Radiologicznej (National Council on Radiation Protection, NCRP), bo zagrożenie nie było już tylko ze strony prześwietleń rentgenowskich i radu. Badania odkryły zmiany genetyczne u owadów. Podobna możliwość u ludzi wymagała, by dla ochrony osób zaangażowanych w rozwoju i próbach broni atomowej dawki dopuszczalne w rentgenie rozszerzyć na promieniowanie gamma i nowe izotopy.

NCRP ustalił pod presją AEC dopuszczalne normy radiologiczne na takim poziomie, by nie były przeszkodą w badaniach i rozwoju broni, i energii jądrowej. Po "ustaleniach" z AEC, NCRP obniżyło w 1947 r. normy dopuszczalne dla dawek zewnętrznych z 0,7 miliremów na 0,3 miliremów (3 milisiwerty) na tydzień. Obecna norma dla pracowników atomowych jest ponad 20-krotnie mniejsza (np. w Euratom Basic Safety Standards Directive), a dla ludności - ponad 1000 razy mniejsza.

Z 8 podkomitetów NCRP najważniejsze były Nr 1 nt. norm promieniowania zewnętrznego i Nr 2 nt. zagrożenia wskutek promieniowania wewnętrznego. Raport Podkomitetu Nr 1 z 1947 r. wyszedł dopiero w 1953 r. z powodu braku decyzji Podkomitetu Nr 2, który wobec braku wiedzy nie mógł ustalić norm dla napromieniowania komórek i narządów od wewnątrz organizmu. Poza tym zakorzenione w definicji dawki uśrednianie nie nadawało się do analizy napromieniowania na poziomie komórki. Egzekutywa NCRP zakończyła rozważania Podkomitetu Nr 2, wydając w 1951 r. wnioski z niedokończonych analiz zagrożenia wewnętrznego.

1953 r. to wg ECRR (European Committee on Radiation Risk, Europejski Komitet Ryzyka Radiologicznego), "moment zaplombowania 'tajemniczej skrzynki' (black-box) modelu ryzyka radiologicznego". Black-box jest wypełniony prowizorką. Nie jest w stanie analizować małych fragmentów tkanki, więc zastosowania do przypadków napromieniowania wewnętrznego są nieodpowiedzialne. Mankament wyszedł w całej okazałości przy okazji porównań z rzeczywistymi szkodami u ludzi po katastrofach siłowni jądrowych i po skażeniu bronią ze zubożonego uranu (ZU).

Litania grzechów

Promotorem nieadekwatnej analizy ryzyka radiologicznego jest Międzynarodowa Komisja Ochrony Radiologicznej (International Commission on Radiological Protection, ICRP) i jej oddziały w poszczególnych państwach. ICRP powstało być może aby odwrócić uwagę od związku NCRP z rozwojem techniki jądrowej w USA. Być może była to próba nadania międzynarodowego autorytetu wątpliwym metodom analizy. W 1998 r. na spotkaniu w Parlamencie Europejskim niezależni badacze wyszczególnili zafałszowania badań ofiar Hiroszimy i wywodzących się z nich modeli analitycznych ICRP. Podsumował je przygotowywany obecnie do publikacji raport ECRR:

  1. Profesor Alice Stewart - Podstawa modelu ryzyka ICRP opracowanego wg przypadków z Hiroszimy nie jest miarodajna, bo grupy badane, jak i grupy porównawcze były manipulowane dla osiągnięcia pożądanych rezultatów.
  2. Dr Chris Busby - Modele ryzyka radiologicznego nie są w stanie określić ryzyka spowodowanego przez napromieniowanie dawkami wewnętrznymi.
  3. Dr David Summer - Jednostka pomiaru napromieniowania (siwert) zawiera subiektywne osądy i nie jest jednostką fizyczną.
  4. Dr Rosalie Bertell - Podstawa oceniania zagrożenia przez ICRP jest niedemokratyczna i nieobiektywna - przez członków komisji i z powodu historycznego pochodzenia.

Wg ECRR nie można ekstrapolować skutków małych dawek (mutacje komórek) na podstawie dużych dawek, bo te ostatnie zabijają komórki, więc nie ma z czego wnioskować o mutacjach. Wnioskować o przewlekłych skutkach z ostrych przypadków też nie ma sensu, bo wrażliwość komórki w obu przypadkach jest inna. Podobnie nie można uogólniać skutków u Japończyków na inne grupy (bo podatność jest zróżnicowana) ani konsekwencji u tych, którzy przeżyli napromieniowanie w Hiroszimie (bo pomija się zmarłych) - na skażenie np. po katastrofie siłowni.

Równie nieracjonalne było wybranie grup porównawczych spośród ludności Hiroszimy, bo była jednak napromieniowana małymi dawkami, więc "zgubiono" w ten sposób ich następstwa. Badania rozpoczęto późno po wybuchu bomby, "gubiąc" wczesne wypadki śmierci. Zachorowania i dolegliwości inne niż rak zignorowano, zatem suma skutków została zaniżona w badaniach i później w opracowaniu modeli ryzyka. Także nieprawidłowo ustalono uszkodzenia genetyczne wskutek napromieniowania.

W modelu ICRP i pochodnych założono proporcjonalność skutków w stosunku do dawki - "po prostu nieprawda" skomentował dr Busby. Konsekwencji dawek wewnętrznych nie można uogólniać z dawek zewnętrznych, które napromieniowują organizm bardziej równomiernie. Wg niezależnych badaczy, małe ale wewnętrzne dawki powodują szkody porównywalne do znacznie silniejszych dawek zewnętrznych.

We własnym sosie

Przewodniczący NCRP Lauriston Taylor stał się członkiem egzekutywy ICRP. Podkomitety NCRP Nr 1 i Nr 2 zduplikowano w ICRP, wstawiając przewodniczących podkomitetów z NCRP. Obsadzanie stanowisk w niby niezależnych organizacjach tymi samymi osobami stało się precedensem dla praktyk stosowanych do dziś. Obecny przewodniczący ICRP jest dyrektorem NRPB (National Radiological Protection Board, Państwowy Zarząd Ochrony Radiologicznej w Zjednoczonym Królestwie). Obie organizacje mają wspólne osoby i na innych stołkach oraz zazębiają się z UNSCEAR (UN Scientific Committee on the Effects of Atomic Radiation, Komitet ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego) i grupy BEIR (Committee on the Biological Effects of Ionizing Radiation, Komitet Skutków Biologicznych Promieniowania Jonizującego).

Nie powstrzymało to jednak NRPB, by powiedzieć ustawodawczej agencji środowiska (Environment Agency), że UNSCEAR i ICRP są "zupełnie odrębnymi instytucjami", czego nie kwestionowano. W ten sposób oświadczenia jednej organizacji nt. ryzyka radiologicznego nabierają wiarygodności po powtórzeniu ich przez inne, "niezależne" organizacje. Wszystkie nieprawidłowości procesu oceny ryzyka można jednak przypisać rozwojowi NCRP-ICRP oraz ich aparatowi analitycznemu. Więcej o tej haniebnej historii jest w książce K. Caulfielda Multiple Exposure: Chronicles of the Radiation Age.

Zmowa czy umowa?

Od momentu powstania w strukturach ONZ, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO, World Health Organization) chciała zajmować się także chorobami wynikłymi z napromieniowania. Lata 1950. to okres wprowadzania programu "Atomy dla pokoju", gdy ogół nie zdawał sobie sprawy z zagrożeń atomowych. W 1956 r. WHO zwołała spotkanie genetyków. Był tam Amerykanin Hermann Joseph Mûller, nagrodzony w 1946 r. Noblem za badania nad mutacjami genów wskutek napromieniowania, opublikowane jeszcze w 1927 r. Genetycy potwierdzili, że "zdrowiu potomków zagraża postępujący rozwój przemysłu nuklearnego i wzrost ilości źródeł radioaktywnych [...] wyłaniające się mutacje genetyczne u człowieka są fatalne obecnie i dla przyszłych pokoleń."

Takimi wnioskami WHO zagroziło "pokojowym zastosowaniom" energii atomowej. Rok później zwołało więc grupę specjalistów od zdrowia umysłowego. Ta grupa podkreślała potrzebę zapobiegania obawom, lękom, a nawet panice z postępem rozwoju energii atomowej. WHO zaprosiło prof. Tubiana z Francji, namiętnego zwolennika energii jądrowej i specjalistę od raka, a nie od dolegliwości psychicznych. Działając w interesie przemysłu atomowego, grupa stwierdziła, że publiki nie można w pełni informować o zagrożeniach: "Najbardziej zadowalającym rozwiązaniem dla przyszłego wykorzystania energii atomowej w celach pokojowych byłoby wychować nowe pokolenie akceptujące niewiedzę i nieokreśloność." Wg statutu WHO ma m.in. informować w sferze opieki nad zdrowiem oraz sprzyjać tworzeniu międzynarodowej opinii publicznej oświeconej w ochronie zdrowia.

Zasadniczy cel utworzonej w 1956 r. (10 lat po WHO) Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency, IAEA) to "przyspieszanie i rozszerzanie wkładu energii atomowej do pokoju światowego, zdrowia i pomyślności na całym świecie". "Zdrowie" ludzkości włączono do celów zwolenników energii jądrowej. Widząc we WHO konkurenta na polu "zdrowia", 28.5.1959 IAEA zawarło umowę z WHO: "W każdym wypadku, gdy któraś ze stron zamierza wszcząć program lub działalność w temacie, który w znacznym stopniu może interesować lub interesuje drugą stronę, pierwsza strona musi porozumieć się z drugą w celu uregulowania sprawy wzajemnym uzgodnieniem." Czyli WHO musi uzyskać pozwolenie, gdy zamierza badać wypadki siłowni jądrowych, skutki użycia broni uranowej, itd.

Umowa stwierdza ponadto, że IAEA i WHO "mogą być zmuszone stosować pewne ograniczenia dla zabezpieczania dostarczonej im tajnej informacji". Jeśli WHO miałoby informacje np. o poważnym uszczerbku zdrowia publicznego w wyniku napromieniowania, IAEA może je utajnić dla "ochrony opinii publicznej przed obawami i lękami". Artykuł przeczy statutowi WHO odnośnie jawności i pełnej informacji dla ochrony zdrowia.

Po Czarnobylu

"Sytuacja jest opanowana, szkody były mocno przesadzone" ogłosiła konferencja IAEA w Wiedniu 4 miesiące po zjawieniu się "badaczy" w Czarnobylu, zaraz po katastrofie. Szef IAEA Hans Blix oświadczył w "Le Monde", że - zważywszy dobrodziejstwa atomu - "świat mógłby tolerować jeden Czarnobyl na rok". A w 5. rocznicę katastrofy IAEA zaprzeczyło, że nastąpiły poważne skutki zdrowotne, włącznie z rakiem tarczycy, którego wzrost szeroko opublikowano poza IAEA.

WHO milczało, nie wykazując przywództwa w badaniach, nie zwołując konferencji, nie odwiedzając miejsca katastrofy. Po upadku ZSRR, WHO zabrało się do roboty na żądanie Ukrainy, Białorusi i Rosji. Ale badania zakończono po 5 latach w 1996 r., podczas gdy poważne rodzaje raka rozwijają się co najmniej 10 lat. Nie wiadomo dlaczego badano zęby bez analizy zawartości strontu 90 - wyznacznika skażenia organizmu. Nie badano również skutków dziedzicznych przewidywanych przez specjalistów na konferencji WHO w 1956 r.

W 1995 r. dyrektor WHO Hiroshi Nakajima zwołał konferencję pod nazwą "10 lat po Czarnobylu" - specjalnie 50 lat po wybuchu bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki. Uczestniczyło w niej 700 osób z całego świata, w tym ministrowie zdrowia z 3 byłych republik ZSRR dotkniętych katastrofą w Czarnobylu. Wielu niezależnych specjalistów przedstawiło wyniki swoich badań. Materiały z konferencji nigdy nie zostały opublikowane.

© Piotr Bein

Czarnobylska hipochondria?

Wybuch reaktora nr 4 w Czarnobylu w 1986 r. był największą katastrofą elektrowni jądrowych i wyzwolił najwięcej pyłu promieniotwórczego. Ilość promieniotwórczości (2088 PBq, czyli petabekereli) była ponad 3 razy większa niż w 3-Mile Island (USA 1979 r.), niemal 30 razy większa niż w Kysztymiu (ZSRR 1957 r.) i 2,5 tys. razy większa niż w Windscale (W. Brytania 1957 r., obecnie Sellafield). Nie ma wyników adekwatnych badań skutków na zdrowie po żadnej z tych katastrof.

ONZ-owska prawda

Po Czarnobylu rząd radziecki ukrył dane o wczesnych ofiarach, ujawniając tylko anormalną zachorowalność na raka tarczycy. Inne skutki pozostają sporne. Na jednym skraju poglądów są raporty prowokujące alarmistów, np. nowy z ONZ1, który wywnioskował, że przeprowadzki i jałmużna dla zagrożonej ludności po Czarnobylu spowodowały więcej chorób niż promieniowanie z katastrofy. Ponad 100 ratowników z miejsca katastrofy 26.4.1986 dostało choroby popromiennej, a 41 z nich zmarło. Największe bezpośrednie skutki promieniowania to wzrost zachorowalności na raka tarczycy u dzieci (bardzo rzadka choroba): 60-krotny w Białorusi, 40-krotny na Ukrainie i 20-krotny w Rosji. W sumie 1800 przypadków. Wzrost ilości innych chorób jest ograniczony: "Usilne próby stwierdzenia zwiększonej liczby przypadków białaczki wśród ludności przemieszczonej, osób pozostających w strefie zagrożenia oraz ratowników nie przyniosły wyników. Brak jest uznanych międzynarodowo dowodów białaczki." Podobnie o innych rodzajach raka i zdeformowanych noworodkach.

Trzeba zacząć od tego, że do dziś nie wiadomo, ile było, jest i będzie ofiar. Poza tym, dlaczego raport ONZ miesza kwestie społeczne wynikłe po katastrofie ze skutkami radiologicznymi? Najpierw oceńmy obiektywnie skutki promieniowania, potem możemy porównywać je nawet z ilością zabitych na drogach Ukrainy i Białorusi. Brytyjski "Observer" skomentował: "Ta historycznie największa katastrofa spowodowana przez człowieka zabiła dziesiątki tysięcy ludzi, wywołała choroby wśród dziesiątek milionów i da się we znaki przyszłym pokoleniom. Wystawy zdjęć zniekształconych ofiar objechały świat, przynosząc fundusze, podnosząc świadomość."2 15 lat po katastrofie raport ONZ wyciąga zupełnie inny wniosek: największy uszczerbek zdrowia nastąpił wskutek hipochondrii i prób pomocy ludności, wykonanych z dobrymi zamiarami, ale przez nierozważnych. Rzekomo przemieszczenie setek tysięcy ludzi "zniszczyło miejscowe społeczności, rozdzieliło rodziny i doprowadziło do bezrobocia, depresji i chorób stresowych". Hojne kuroniówki, wakacje, zapomogi w postaci żywności i lekarstw dla każdego, kto okazał się ofiarą Czarnobyla rzekomo stworzyły "kulturę uzależnienia" i "poczucie fatalizmu" wśród milionów ludzi.

Komu wierzyć? "Observerowi", ONZ, czy ...Europejskiemu Komitetowi Ryzyka Promieniotwórczego?

ECRR kontra ICRP

W argumentach za energią atomową dominuje model obliczeniowy Międzynarodowej Komisji Ochrony Radiologicznej (International Commission on Radiological Protection, ICRP). Model ICRP i pokrewnych organizacji kształtuje prawodawstwo nt. zagrożenia radiologicznego. Ostatnio na scenę wyszedł Europejski Komitet Ryzyka Promieniotwórczego (European Committee on Radiation Risk, ECRR), który podważa ponad 50-letni dorobek ICRP.

ECRR powstał w 1997 r. z krytyki modeli ICRP oraz wskutek niedemokratycznego wprowadzenie dyrektywy Euratom 96/29, obecnie Basic Safety Standards Directive (dyrektywa podstawowych norm bezpieczeństwa) nt. recyklingu odpadów promieniotwórczych w produktach ogólnej konsumpcji, pod warunkiem nieprzekraczania norm napromieniowania. Komitet ECRR składa się z europejskich badaczy zagrożenia radiologicznego i specjalistów analizy ryzyka, ale opiera się na danych międzynarodowych oraz zasięga opinii specjalistów spoza Europy.

Znana kanadyjska radiolog dr Rosalie Bertell udowodniła, że ponieważ rozwój broni i energii atomowej zbiegł się z zimną wojną, ICRP stanął po stronie przemysłu atomowego, więc wnioski i zalecenia ICRP nt. promieniowania o niskim natężeniu nie mogą być niemiarodajne. Członkowie Parlamentu Europejskiego zdecydowali poprzeć inicjatywę ECRR tym bardziej, że istnieje dość dowodów na ujemne skutki napromieniowania sztucznymi materiałami, natomiast ICRPowskie modele zagrożenia zdrowia ludzkiego i in. organizacji nie są w stanie przewidzieć tych skutków.

Niektórzy białoruscy badacze, którzy odkryli ogromny wzrost zachorowań po Czarnobylu zniknęli ze sceny albo są w więzieniu. Raport ONZ, poświęcony społecznym następstwom skażenia z Czarnobyla, nie wspomniał o tym. Nie jest obiektywny w porównaniu z opracowaniem ECRR3 nt. promieniotwórczości o niskim natężeniu (tu zalicza się opady promieniotwórcze z Czarnobyla). ECRR stawia wyzwanie establiszmentowi, który zataja dane i manipuluje modele ryzyka od czasu wybuchów bomb atomowych w 1945 r.4 Wg raportu ECRR na czarnej liście są oprócz ICRP:

  • Naukowy Komitet ONZ ws. Skutków Promieniowania Atomowego (United Nations Scientific Committee on the Effects of Atomic Radiation, UNSCEAR);
  • Komisja Europejska;
  • agencje ochrony radiologicznej w poszczególnych państwach, np. NRPB (National Radiological Protection Board) - Państwowa Rada Ochrony Radiologicznej w Zjednoczonym Królestwie.

Trudno o prawdę również z powodu umowy między Światową Organizacją Zdrowia (World Health Organisation, WHO) a Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency, IAEA). Zawarta w 1958 r., w sytuacji tajności i kontroli nad badaniami i rozwojem energii, i broni atomowej, umowa zastrzega, że wpływ promieniowania na zdrowie może badać tylko IAEA. Do czasu przerwania prób broni A w atmosferze w 1963 r. zakazem Kennedy-Chruszczow, nie opublikowano żadnych prac o związku raka z opadami promieniotwórczymi, a sugestie, że opady mogą powodować zgony dzieci były wyśmiewane bądź atakowane. Umowa pozostaje w mocy do dziś, choć niedawne oświadczenia sugerują, że ulega rewizji.

Wg ECRR winna jest w dużym stopniu przedawniona etyka ICRR i establiszmentu nuklearnego, oparta na rachunku "korzyści-straty", utylitaryzmie i nieuwzględnianiu praw jednostki - patrz artykuł Skutki zdrowotne napromieniowania małymi dawkami.

Niedopatrzenia

ECRR przytacza szereg niedopatrzeń w "raportach" - jak powyższy z ONZ - które mogą być uczciwe do czasu publikacji dopasowanej do propagandy nuklearnej (było to oczywiste w skandalu "kosowskiego zubożonego uranu".5, 6). ECRR pisze: "Nagminne są studia, w których wniosek lub podsumowanie wydają się wskazywać na brak skutków, podczas gdy bliższy przegląd danych w tabelach i tekście niezbicie wskazuje na ich istnienie." Inne grzechy w dotychczasowych badaniach:

  • Dawek wewnętrznych nie mierzy się, tylko "oblicza" z dawek zewnętrznych.
  • Grupy porównawcze ludności też uległy napromieniowaniu lub są niewłaściwe dla danego badania (np. młodzi wojskowi wystawieni na działanie zubożonego uranu na Bałkanach, w porównaniu z przeciętną ludnością np. w Anglii).
  • Kiedy grupa wykazuje skutki napromieniowania, "rozmywa" się ją osobami mniej napromieniowanymi, np. badania brytyjskich uczestników prób atomowych przez NRPB.
  • Osoby o różnej wrażliwości genetycznej na promieniowanie, które otrzymały rozmaite dawki, grupuje się a brak wyraźnej zmiany w zachorowaniach w skali czasu przytacza się jako brak skutków.
  • Zakłada się, że rak jest następstwem jednego zdarzenia, np. napromieniowania w wypadku reaktora, więc pomija się późniejsze skutki napromieniowania, np. osłabienie zdolności samoobronnej organizmu prowadzące do zachorowanań na raka..
  • Badania skutków za pomocą analizy statystycznej wielu czynników na raz można tak przeprowadzić, by "zgubić" najważniejsze skutki napromieniowania.
  • Odrzucanie ekstremalnych danych prowadzi do fałszywego wniosku, że nie ma skutków napromieniowania.
  • Prace odpowiedzialnych instytucji np. ICRP koncentrują się na raku jako punkcie końcowym napromieniowania. Odrzuca się tym samym m.in.. śmiertelność dzieci i zniekształcenia noworodków.
  • Sfałszowane dane. Po Czarnobylu wyglądało na to, że ratownicy zapadali mniej na białaczkę niż przeciętna ludność. Dlaczego? Bo po wypadku władze ZSRR zabroniły miejscowym lekarzom dokumentować tę chorobę. Po pożarze w Windscale (koło Sellafield w Środkowej Anglii usunięto przypadki raka z bazy danych, sfałszowano kierunek chmury promieniotwórczej oraz podrobiono dane meteorologiczne, aby zatuszować skutki w Irlandii i na Wyspie Man. W Niemczech zmieniono kartoteki śmiertelności noworodków, aby "zgubić" skutki Czarnobyla.

Dwufazowe niszczenie i kibice

Zdaniem ECRR najwięcej nieporozumień wynika z niepodpartej danymi doktryny o liniowej zależności między dawką a skutkiem, jak i z jednakowego traktowania dawek zewnętrznych i wewnętrznych. Małe dawki wewnątrz organizmu mogą powodować więcej przypadków np. raka, niż wyższe zewnętrzne dawki. "Badania" odrzucają jednak wzrost jako niezgodny z liniową doktryną, jak kiedyś Kościół odrzucił teorię Kopernika. Inny przykład nieliniowości pochodzi z badań uszkodzeń płodów. Dawki rosnąca od zera powodują coraz większe uszkodzenia zarodka widoczne w zniekształceniach noworodków. W pewnym momencie dawka jest tak duża, że szkody uśmiercają płód i następuje poronienie lub poród martwej istoty. Dalszy wzrost dawki nie powoduje wzrostu liczby zniekształconych noworodków, tylko spadek przyrostu naturalnego. Nie można więc interpretować braku wzrostu ilości zniekształceń noworodków jako dowodu na brak skutku napromieniowania, chyba że nie było zniekształceń przy mniejszych dawkach.

Właśnie takie nieporozumienie mogło doprowadzić do wiary, że promieniowanie z Czarnobyla nie spowodowało szkodliwych skutków w postaci zniekształceń, poronień i śmiertelności noworodków w Europie. Kilka artykułów naukowych tak wywnioskowało, ignorując ostry spadek przyrostu naturalnego ok. 9 do 12 miesięcy po napromieniowaniu.

Nieliniowość wynika z 2 lub więcej faz niszczenia komórki przez promieniowanie i ze zjawiska "komórek-kibiców". Pierwszą fazę powodują cząstki alfa (lub beta, bądź gamma) trafiające w komórki ze źródła, tkwiącego w tkance. Odruch obronny organizmu wywołuje wzmożony podział komórek celem naprawy w zniszczonym punkcie. W drugiej fazie komórka, która wskutek aktywacji jest w procesie podziału, zostaje zaatakowane następną cząstką alfa. Jeśli odstęp czasowy ataków jest mniejszy niż kilkunastogodzinny cykl tworzenia nowej komórki, DNA może zostać trwale uszkodzony. Uszkodzenia są pośrednio przekazywane dużej ilości komórek sąsiednich, nie leżących w zasięgu promieniowania, czyli "kibice zostają opryskani błotem z boiska".

Ponadto dawki wewnętrzne analizuje się bez właściwego uwzględnienia czułości komórki oraz charakterystyki dawki w czasie i w stosunku do specyfiki tkanki. Na obiektywność badań epidemiologicznych wpłynęły prognozy modeli ryzyka radiologicznego ICRP. Modele obliczają raczej skromne skutki względem zachorowalności na raka ze wszystkich przyczyn, więc kiedy stwierdza się wzrost zachorowalności w badanej grupie, niezmiennie ignoruje się je lub nie przypisuje napromieniowaniu z Czarnobyla. Doktryna zwycięża empiryzm.

Alarmiści kontra sceptycy

O badaniach i raportach nt. następstw Czarnobyla ECRR pisze: "Wyłaniający się ogólny obraz to z jednej strony mylące i wzajemnie się wykluczające raporty o wzroście zachorowalności na raka, białaczkę i choroby genetyczne, a z drugiej - zaprzeczenia o jakichkolwiek ujemnych skutkach napromieniowania na zdrowie".

Wśród alarmistów znaleźli się:

  • Białoruski akademik Sawczenko - książka UNESCO z 1995 r. o nowotworach raka tarczycy, białaczce i schorzeniach pokrewnych.
  • Rosyjska akademik Burlakowa - praca pod jej redakcją z 1996 r. opisuje rozmaite przypadki raka, białaczki i zmiany wskaźników biochemicznych oraz immunologicznych związanych z utratą zdrowia. Burlakowa podaje również nowy, 2-fazowy model reakcji organizmu na napromieniowanie.
  • Nesterenko - książka z 1998 r. opisuje wzrost zachorowalności na raka tarczycy, białaczkę i nowotwory u dzieci białoruskich.
  • Bandaszewski - książka z 2000 r. przedstawia wzrost ilości przypadków patologii sercowych związanych ze zmierzonym skażeniem wewnętrznym u dzieci białoruskich.
  • Busby - raport z 2001 r. dla Ambasady Białorusi w Zjednoczonym Królestwie, z przeglądem danych i prognozą nowych przypadków raka na Białorusi obliczoną z nowego modelu ryzyka.
  • Liczni autorzy piszący nt. białaczki u dzieci, wg których dane empiryczne z grupy reprezentującej napromieniowanie płodu wskazują na 100-krotny i większy błąd w modelu ryzyka ICRP.
  • Mini-satelitarne mutacje DNA - rozmaite prace nt. wzrostu ilości przypadków tych mutacji u dzieci z terenów silnie skażonych i u potomstwa ratowników Czarnobyla, które wnioskują o 2000-krotnym błędzie w modelu ICRP.
  • Wiele opracowań z Białorusi, Ukrainy i Rosji zawierających dowody wzrostu zachorowalności na białaczkę, nowotwory, raka tarczycy, schorzeń spokrewnionych oraz ogólnej utraty zdrowia przypisywalnej napromieniowaniu. Nie przetłumaczono i nie cytuje się na Zachodzie.

Wśród sceptyków są:

  • Opracowanie UNSCEAR z 2000 r. - wybrane prace opublikowane z komentarzem sugerującym, że jedynym następstwem napromieniowania jest rak tarczycy.
  • Mould - książka z 2000 r. wydana przez Institute of Physics udowadnia brak wzrostu zachorowalności na jakiegokolwiek raka, za wyjątkiem raka tarczycy.
  • IARC w Lyonie - "oficjalne" studium zachorowalności na białaczkę w Europie. Sugeruje brak wzrostu na podstawie błędnego podejścia - komasacji danych z różnych regionów.

Przykłady starć alarmistów ze sceptykami:

  • Oficjalna konferencja IAEA w Wiedniu w 1994 r. - prezentacje albo masowej utraty zdrowia, albo niedużych skutków za wyjątkiem raka tarczycy. Spory ze strony publiczności. Materiałów nie opublikowano.
  • IPPNW 1994 r. - konferencja niezależnych w Wiedniu, w czasie konferencji IAEA. Badacze donieśli o znacznych ujemnych skutkach dla zdrowia.
  • Konferencja WHO, Kijów 2001 r. - albo masowa utrata zdrowia, albo nieduże skutki za wyjątkiem raka tarczycy. Rezolucja, by zrewidować modele ryzyka radiologicznego.
  • Kyoto 1998 r. - wspólne międzynarodowe referaty, niektóre opisują niezgodność "oficjalnych" raportów o skutkach napromieniowania z danymi empirycznymi ze skażonych terenów.

Rak u dzieci i białaczka

Wzrost ilości przypadków białaczki i raka mózgu u dzieci w l. 1950. był tak gwałtowny, że rządy zaczęły zastanawiać się, czy był on spowodowany opadami promieniotwórczymi z prób broni A. Zwrócono uwagę na izotop stront 90 - poważne zanieczyszczenie w mleku. Rada Badań Medycznych w Zjednoczonym Królestwie (UK Medical Research Council, MRC) zbadała hipotezę, ale niejaki Sir Richard Doll7 stwierdził, że wg wniosków po Hiroszimie dawki były za małe, by wywołać raka. Mimo to w 1963 r. doszło do zakazu prób broni A w atmosferze, m.in. po odkryciu przez N.G. Stewarta, że małe dawki rentgenowskie w położnictwie powodowały białaczkę u noworodków.

Od tego czasu Richard Doll jest głównym promotorem idei bezpieczeństwa małych dawek. Jego wiarygodność jako doradcy opiera się na wcześniejszych badaniach związku między dymem z papierosów a rakiem płuc. Doll wytrwale udowadnia, że białaczka u dzieci nie jest wynikiem małych dawek promieniowania z opadów po próbach broni A i z wypadków A. W 1993 r. podał takie uzasadnienie w procesie sądowym po odkryciu dużej ilości białaczki koło zakładu recyklingu jądrowego w Sellafield.

W 1994 r. Doll był współautorem badań nad opadami promieniotwórczymi i białaczką u dzieci w Danii, Norwegii, Szwecji, Finlandii i Islandii - krajach dość różniących się liczbą ludności i opadami radioaktywnymi z prób broni A. Mimo to połączono dane. Wywnioskowano, że zachorowalność na białaczkę wśród dzieci do lat 4 między okresami 1948-1958 a 1965-1985 wzrosła niewiele. ECRR uznał, że okres przed szczytem dawki do 1957 r. reprezentowały dane tylko z Danii. Natomiast po 1958 r. skomasowano dane z 5 państw. Badania Dolla i kolegów mają więc poważną wadę. Ponowna analiza danych od 1958 r. wskazuje na niemal 4-krotny błąd: wzrost z ok. 5 na 6,5/100 tys. zamiast z 6 na 6,5/100 tys. Podobny wynik uzyskali Bentham i Haynes w publikacji w 1995 r. nt. śmiertelności dzieci na białaczkę w Anglii i Walii.

Wg ECRR różnica między wynikami z udziałem Dolla (wg modelu ryzyka ICRP) a analizą ECRR i Benthama-Hayesa przekłada się na 3- do 15-krotny błąd w modelu ICRP, jeśli nie byłoby dalszych przypadków białaczki w życiu badanej grupy. Gdyby były, błąd byłby 40- do 200-krotny.

Dowody wiążące promieniowanie o niskim natężeniu z białaczką i rakiem mają mankament: można przytoczyć inne przyczyny, czasem niewiarygodne. Przy tym rodzaju promieniowania początkowe uszkodzenie genetyczne jest rozdzielone w czasie od końcowego stanu chorobowego. W międzyczasie można doszukać się innej przyczyny. Dla wytłumaczenia skupisk zachorowań białaczki przy zakładzie nuklearnym w Sellafield przytoczono epidemię z powodu rzadkiego wirusa, który pracownicy z zewnątrz rozprzestrzenili wśród wiejskiej, nieodpornej na niego ludności.

Po przebadaniu hipotezy ECRR wywnioskował, że skoro zachorowania zaczęły się nie po rozpoczęciu budowy, lecz po rozruchu zakładu oraz trwały prze wiele lat po wymieszaniu się ludności, są bardziej związane z eksploatacją zakładu niż z jego budową. Skala epidemii stwierdzona w krytykowanych przez ECRR studiach jest stosunkowo umiarkowana, więc chorobę można łatwo wytłumaczyć kilkoma innymi, mniej egzotycznymi przyczynami niż wirus. W każdym przypadku hipoteza nie ma podstawy, bo nie odkryto wirusa wywołującego białaczkę u dzieci. Bardziej prozaiczne wytłumaczenie jest bardziej prawdopodobne, a mieszanie ludności byłoby przyczyną drugorzędną.

Rak tarczycy

Establiszment z początku zaprzeczył istnieniu wysokiego wzrostu raka tarczycy na terytoriach najbardziej skażonych po Czarnobylu, a potem przyznał zastrzegając, że choroba jest bardzo rzadka. Pomijając to, że skutek był znacznie większy niż wynikałoby z modelu ICRP, wzrost zachorowalności wskazywał na błędne założenia modelu: (1) w wywoływaniu raka wewnętrzne napromieniowanie tarczycy radioaktywnym jodem jest mniej skuteczne niż zewnętrzne; (2) objawy kliniczne występują dopiero po ponad 10 latach. Epidemia raka tarczycy zaczęła się parę lat po eksplozji w Czarnobylu. Przełknąwszy fakt wzrostu zachorowalności, agencje ochrony radiologicznej wyśrubowały dawki do jak najwyższego poziomu, aby model pasował do danych. Wytłumaczyły to tak, że napromieniowane dzieci miały niedobór jodu, więc ich tarczyce pochłonęły więcej. Na papierze "dawki" wzrosły tak, że spowodowałyby śmierć dzieci od choroby popromiennej.

ECRR obliczył na podstawie danych z Białorusi, że współczynnik zagrożenia w modelu raka tarczycy ICRP jest zaniżony co najmniej 6-krotnie i nie jest jednolity, tylko ma dużą wartość przy małych dawkach, zgodnie z wnioskami Burlakowej. Grupy napromieniowane małymi dawkami nie mogą więc służyć jako porównawcze. ECRR tłumaczy błędy ICRR tym, że izotopy telur 132 i jod 132 stanowiły główne zagrożenie radiologiczne w pierwszych dniach po wypadku, gdyż działały wewnętrznie wg teorii 2 faz. Poza tym model ICRP ryzyka ze strony izotopu jodu opiera się na badaniach klinicznych, w których wszystkie przypadki raka tarczycy z pierwszych 5 lat po napromieniowaniu odrzucono, opierając się na wynikach z Hiroszimy, gdzie stwierdzono długi czas rozwoju raka tarczycy.

Białaczka po Czarnobylu

Po stwierdzeniu dużej zachorowalności na białaczkę po Hiroszimie, stała się ona objawem badanym w pierwszym rzędzie u napromieniowanej ludności, szczególnie u dzieci. Z tego powodu establiszment chcąc manipulować społeczną percepcją zagrożenia w wyniku wypadku atomowego najprawdopodobniej zająłby się najpierw danymi o zachorowalności na białaczkę. Wybuch w Czarnobylu zdarzył się w okresie znacznej kontroli państwa nad danymi epidemiologicznymi. Raport ECRR wylicza następujące trudności w interpretacji danych o białaczce z terytorium byłego ZSRR:

  1. Radzieckie zatajenia w stadium diagnostyki, przez co białaczka nie występuje jako opcja do zaznaczenia na formularzach diagnostycznych.
  2. Radzieckie zatajenia w stadium zapisu i sprawozdań statystycznych, przez co liczby zostały dopasowane do przeciętnych warunków wolnych od napromieniowania.
  3. Badacze posługują się bazami danych ze sfałszowaną ilością przypadków.
  4. Założenie o liniowej zależności zachorowalności od dawki rozmywa różnicę między grupą napromieniowaną a porównawczą.
  5. Analiza statystyczna zakłada liniową zależność od dawki, więc nie znajduje znaczącego skutku, podczas gdy on w rzeczywistości istnieje.
  6. Mała ilość przypadków zachorowalności w danych użytych w analizie statystycznej sprawia, że wynik można regulować przez dodanie lub odjęcie niewielkiej ilości przypadków.
  7. Komasacja danych z rozmaitych okoliczności napromieniowania daje mylne wyniki.

Białaczkę w Europie po Czarnobylu badał IARC w Lyonie. Dane o zachorowalności na białaczkę zsumowano z większości rejestrów europejskich i z terenów byłego ZSRR. Nie znaleziono skokowej zmiany po Czarnobylu, a największe dawki nie korelowały z największą zachorowalnością. IARC wywnioskował więc, że katastrofa nie miała istotnej konsekwencji. ECRR uważa jednak, że wnioski są błędne z powodu zmienności dawki i różnic genetycznych w tak obszernej próbce. Porównanie sytuacji przed i po w każdym kraju z osobna mogłoby wykazać skutek.

Drugim zasadniczym zestawem badań są raporty z 5 państw o białaczce u niemowląt, które w okresie maksymalnego napromieniowania wewnętrznego po Czarnobylu były płodami. ECRR wywnioskował tu, że współczynniki zagrożenia w modelu ICRP zaniżono 100 i więcej razy. Specyfika badanej grupy pozwoliła ECRR dowodzić, że skutek mógł wynikać jedynie z napromieniowania opadami z Czarnobyla. Ponowną analizę wykonali Chris Busby i Scott Cato. Ich zadanie było proste, bo NRPB uprzednio zmierzył i ocenił dawki w Walii i Szkocji oraz opublikował współczynniki zagrożenia dla białaczki zgodnie z modelem ryzyka ICRP. Autorzy porównali przewidywania modelu NRPB z obserwacjami, zakładając, że urodzeni w l. 1980 - 1985 i 1990 - 1992 nie byli napromieniowani, a pozostali jako płody byli wystawieni na ryzyko w 18-miesięcznym okresie po opadach z Czarnobyla. Monitorowania ciał matek do wiosny 1987 r. wykazały, że napromieniowanie płodów nastąpiło wskutek izotopów wewnątrz organizmów matek. Kiszonkami z siana wyciętego latem 1986 r. karmiono bydło następnej zimy, więc izotopy dostawały się do organizmu człowieka przez produkty zwierzęce.

Analiza Busby-Cato wykazała statystycznie niemal 4-krotny wzrost białaczki w tej grupie dzieci w Walii i Szkocji. Policzona z rejestrów, że zachorowalność grupy była 100 razy wyższa niż obliczona za pomocą modelu NRPB. Szansa mylnego wniosku z badań w 5 państwach jest mniejsza niż 1 na 10 milionów. To nie było zjawisko przypadkowe, tylko wynik napromieniowania dawkami o małym natężeniu po katastrofie reaktora nr 4 w Czarnobylu. Jeśli wystąpią dalsze zachorowania na białaczkę w życiu osób ze zbadanej grupy, ECRR postuluje do 2000-krotny błąd w modelu NRPB. Dane o białaczce nabytej przez płody w 5 państwach potwierdzają nieliniową zależność zachorowalności od dawki - jak postulowała Burlakowa i niezależnie Busby w oparciu o teorię 2-fazowego procesu uszkadzania komórki przez wewnętrzne źródło promieniowania.

Mini-satelitarne mutacje DNA

Model ICRP dot. mutacji genetycznych wskutek promieniowania opiera się, jak model ryzyka raka ICRP, na badaniach ofiar Hiroszimy i doświadczeniach z myszami. Rozwój technik molekularnych pozwolił na obiektywniejszą ocenę. Kilka badań mutacji DNA przeprowadzono na dzieciach napromieniowanych w byłym ZSRR wskutek eksplozji w Czarnobylu. Wykazano, że dzieci białoruskie mają podwojoną ilość mutacji w stosunku do naturalnej.

Podobne badania wykonano na dzieciach ratowników nuklearnych z Czarnobyla. Dzieci urodzone po wypadku porównano z rodzeństwem urodzonym przed. Stwierdzono 7-krotny wzrost ilości mutacji, co się przekłada na 700- do 2000-krotny błąd odnośnego modelu ICRP. Stratyfikacja grupy wg otrzymanych dawek wykazała zależność 2-fazową, jak u Burlakowej.

Badania dzieci osób napromieniowanych w Hiroszimie nie wykazują takiego skutku, co najprawdopodobniej wynika z różnicy mechanizmów napromieniowania. W Czarnobylu powodem było promieniowanie z wewnątrz organizmu, a w Hiroszimie - z zewnątrz. Przewodniczący Komitetu Medycznych Aspektów Promieniowania w Środowisku Zjednoczonego Królestwa (UK Committee on Medical Aspects of Radiation in the Environment), prof. B. A. Bridges przyjął powyższe wyniki jako dowód błędu w modelu ICRP i przyznał, że może nadszedł czas, by zmienić paradygmat.

© Piotr Bein

Źródła:

1 The Human Consequences of the Chernobyl Nuclear Accident, raport UNDP i UNICEF, 2002 r. http://news.bbc.co.uk/hi/english/world/europe/newsid_1806000/1806181.stm
2 Anthony Browne, Myth of Chernobyl suffering exposed [w:] "The Observer" z 6.1.2002, http://observer.co.uk/international/story/0,6903,628321,00.html
3 ECRR 2001 Recommendations of the European Committee on Radiation Risk, Aberystwyth, United Kingdom, 2002 r.
4 Rosalie Bertell, No Immediate Danger: Prognosis for a Radioactive Earth, The Women's Press, London UK, 1985
5 Piotr Bein i Peðja Zorić, Propaganda for DU: A Crime Against Humankind, konferencja Facts about Depleted Uranium, Praha, 24 - 25.11.2001, http://groups.yahoo.com/group/du-watch/files/DUPraha.doc
6 Robert James Parsons, The Balkans DU Cover-Up [w:] "The Nation", tom 272, nr 14, http://urbana.indymedia.org//front.php3?article_id=3601
7 Martin Walker, Sir Richard Doll: A Questionable Pillar of the Cancer Establishment [w:] "The Ecologist", tom 28, nr 2, marzec-kwiecień 1998 r.


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]